Oto Black Pearl. Katastroficznie dobre połączenie motocykla i parowozu!
Motocykle z silnikiem na parę istnieją, jednak nie są zbyt popularne. Rozmiary i wydajność silników parowych nigdy nie szła w parze (w parze, rozumiecie, ha ha ha…) z ograniczonymi rozmiarami motocykli.
W 2012 roku amerykański projektant stworzył szkice (widzicie ja powyżej) potężnego motocykla na parę i nazwał go Trainwreck. Można to przetłumaczyć na wykolejony lub wrak pociągu lub po prostu chaos i katastrofa. Przyznajemy, że nazwa pasuje perfekcyjnie i nie trzeba być ani fanem pociągów, ani fanem kultury steampunk, aby projekt się podobał. Niestety pozostał jedynie projektem…
Aż do 2014 roku, kiedy to Niderlandczyk Rene van Tuil z warsztatu Revatu Customs postanowił naprawdę połączyć parowóz z motocyklem.
Dzieło szalonego Holendra nazywa się Black Pearl i jest totalnie odjazdowe. Rene zaprezentował swojego customa na kilku wystawach i zdobył kilka nagród.
Motocykl jest po prostu kozacki. Ma nawet dzwonek na łańcuszek oraz klakson pneumatyczny! Z przodu widzicie wahacz pchany z dwoma amortyzatorami. Tył ma sztywny wahacz, ale sprawdźcie przeniesienie napędu. Nie ma tutaj łańcucha czy wału kardana… Widzicie klasyczny napęd korbowy jak w prawdziwym parowozie!
Najlepsze jest, że Black Pearl nie jest jedynie eksponatem, ale naprawdę jeździ! Tak naprawdę to „ledwo” jeździ, bo rozpędza się do 8 km/h. Istnieje nawet krótki film z jazdy, z dźwiękiem silnika.
Ale czy naprawdę chcielibyście podróżować motocyklem, mając pod tyłkiem płonące ognisko, a między nogami kocioł z parą pod sporym ciśnieniem? Nie zmienia to faktu, że Black Pearl jest steampunkowym marzeniem, które naprawdę jeździ. Dobrze, że na świecie są tacy wariaci, jak Rene van Tuil.
Zostaw odpowiedź