Rukka to totalny high-end, jeśli chodzi o ubrania motocyklowe. Są to ciuchy szyte z najlepszych materiałów, bez jakichkolwiek kompromisów. Oczywiście, odbija się to na cenie, przez co ubrania Rukki są bardzo drogie (szczególnie biorąc pod uwagę polskie zarobki). Testowana przez nas kurtka kosztuje ok. 3000 zł, spodnie natomiast ok. 2000 zł.
5000 zł za komplet tekstylny to sporo, aczkolwiek gdy zobaczy się ceny najdroższych modeli Rukki, wtedy owe 5000 przestaje robić wrażenie. Generalnie w Polsce ubrania motocyklowe są bardzo drogie, ale bardzo często nie przez cenę wyjściową produktu, tylko ze względu na kosmiczne marże narzucane przez niektórych importerów. Jednak w przypadku Rukki Kalahari taka sytuacja nie ma miejsca – cena za granicą nie odbiega bardzo mocno od polskiej. Płacimy więc faktycznie za produkt, a nie za jego sprowadzenie.
Design
Chyba nikt nie zaprzeczy, że design Rukki Kalahari jest bardzo nietypowy. Osobiście mi on nie przeszkadzał, ale też specjalnie mnie nie zachwycił. Jednak ludzie, którzy mnie widzieli, zazwyczaj dziwili się, że zacząłem jeździć w stroju roboczym mechanika samochodowego, zamiast w ciuchach motocyklowych… Krój tego kombinezonu w połączeniu z niebiesko-szarymi barwami faktycznie kojarzy się ze strojem roboczym. Podejrzewam, że pozostałe wersje kolorystyczne (czarna i czarno-szara) nie budziłyby aż takich skojarzeń. Co prawda, w naszym teście takie rzeczy, jak wygląd nie mają żadnego wpływu na ocenę, jednak warto o nich wspominać.
Szczegóły
Testowany przez nas model Kalahari należy do serii Cordura. Są to uniwersalne ubrania z wypinaną membraną, w których materiałem zewnętrznym jest Cordura 500D. Poza tym w miejscach najbardziej narażonych na uszkodzenia zastosowano wzmocnienia Dynatec Schoeller. Rukka przewidziała całkiem sporo miejsca do przewożenia drobiazgów. Spodnie, poza standardowymi kieszeniami, zostały wyposażone także w kieszenie cargo na obu nogawkach. Nie są one aż tak pojemne jak w bojówkach, ale do każdej z nich można zmieścić portfel, telefon i jeszcze zostanie trochę miejsca. Na tyłku umieszczono dwie kolejne kieszenie, ale w przeciwieństwie do pozostałych, te nie są zamykane na suwak. W kurtce kieszeni jest równie dużo: dwie standardowe po bokach, wewnętrzna kieszeń na dokumenty (dostępna bez odpinania suwaka z membrany) oraz kolejne dwie wewnętrzne kieszenie, do których dostęp zyskujemy po odpięciu suwaka z podpinki (są one dostępne jedynie gdy podpinka jest wpięta). Są tez dwie kieszenie na klatce piersiowej, przy czym jedna z nich jest dość specyficzna. Otóż w jej wnętrzu zamontowany jest wodoodporny worek wykonany z membrany. Wyjmuje się go z kieszeni i dopiero wtedy kierowca wyciąga z niego zawartość. Worek zamontowany jest na półmetrowym pasku, więc raczej nie trzeba się martwić, że z czasem go zgubimy.
Odblaski umieszczono na tylnej kieszeni spodni, nogawkach oraz w kurtce na plecach i ramionach. Nie są to tylko niewielkie wstawki czy popularne odblaskowe paski, ale odblaskowe panele o całkiem sporej powierzchni. Po zmroku kierowca w Rucce Kalahari na pewno będzie widoczny.
Do regulacji obwodu w biodrach służy wmontowany na stałe pasek parciany. Spisuje się bardzo dobrze – zakres regulacji jest duży. Rękawy do obwodu rąk dostosowuje się za pomocą dwóch pasków kompresyjnych, zapinanych na zatrzask.
Ciekawą rzeczą w ciuchach Rukki są protektory. Rukka RVP AirSystem to ochraniacze, które mają na celu zapewnić maksymalną oddychalność i wentylację, zachowując wszelkie normy bezpieczeństwa. Z wyglądu taki protektor bardziej przypomina gumową wycieraczkę sprzed drzwi wejściowych do mieszkania niż normalny ochraniacz. Dzięki takiej konstrukcji przepływ powietrza nie jest ograniczany – sprawdza się to doskonale.
Wentylacja
Komplet Kalahari ewidentnie projektowany był z myślą o rynku skandynawskim, z którego wywodzi się Rukka. Panujące tam warunki pogodowe są inne od tych w Polsce. W rękawie kurtki (poniżej łokcia) znajduje się wlot powietrza zamykany suwakiem. Niestety, powierzchnia, w którą uderza wiatr, jest niewielka i w efekcie nawiew okazuje się mało wydajny. Drugi suwak, kryjący wlot powietrza, znajduje się pod pachą i jest znacznie dłuższy od poprzedniego. Niestety, nie ratuje sytuacji – nawiew wciąż jest znacznie słabszy niż w większości kurtek, które przewinęły się przez naszą sekcję testową. Poza tym zamknięcie tego suwaka w momencie, kiedy mamy na sobie kurtkę, nie należy do najłatwiejszych zadań. Wylot powietrza umieszczono standardowo, pod poziomym suwakiem na plecach. W spodniach suwaki z wentylacji umieszczone są pionowo nad kolanami. Tutaj również rewelacji nie ma, ale w tym przypadku nie odczuwa się tego tak bardzo.
Sprawę częściowo ratuje wypinana membrana, która jest połączona z podpinką z Outlastu. Po jej odpięciu nawiew wciąż odbiega od normy, ale w upały da się wytrzymać. Wypięcie jej zajmuje tylko chwilę; zamontowana jest na suwakach i zatrzaskach. W opisach Rukki Kalahari można znaleźć informację, że podpinka sama w sobie również jest kurtką. Jednak tak naprawdę z kurtką ma tyle wspólnego, co wypięte membrany z ciuchów takich marek jak Modeka, Held czy RetBike. Wypiętą podpinkę można założyć i zapiąć suwakiem, ale nie ma ona żadnych ściągaczy ani kieszeni zewnętrznych. Z wyglądu także nie przypomina kurtki.
Gore-Tex i Outlast
Membrana Gore-Tex plus materiał Outlast to wymarzone połączenie. Obie te rzeczy są z najwyższej półki. Gore-Tex ma świetne parametry, które nie tylko dobrze wyglądają w folderach reklamowych, ale mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jednak w modelu Kalahari nie mamy do czynienia z Gore-Texem, będącym laminatem z warstwą zewnętrzną kurtki, lecz z osobną, wypinaną podpinką. Oddychalność w takim przypadku wypada słabiej niż w typowych ciuchach Gore-Texowych, ale wciąż znacznie lepiej, niż w membranach znanych z większości ubrań. Dodatkowo po wypięciu membrany jest znacznie lepiej. W naszym klimacie to rozwiązanie wydaje mi się bardziej praktyczne i uniwersalne.
Podczas deszczu kierowca nie ma się czego obawiać – membrana radzi sobie bardzo dobrze. Poza tym Gore-Tex równie świetnie utrzymuje temperaturę. Jesienne noce, jak wiadomo, ciepłe nie są; zdarzało się, że temperatura spadała poniżej 5°C, ale w testowanej Rucce Kalahari zimno nie było. Co więcej, w redakcji używano tego kompletu zeszłej zimy podczas testowania quada z gąsienicami (osiągana prędkość to ok. 50 km/h). Przy temperaturze -5°C komfort termiczny był zachowany. Sprawdzono też jak Kalahari spisze się przy -25°C z ogrzewaną kamizelką. Było jak najbardziej OK, a po wyłączeniu kamizelki temperatura cały czas pozostawała znośna. Spodnie nie były dodatkowo podgrzewane. Warto też wspomnieć o świetnym wykończeniu rękawów z membrany. Mają bardzo wygodne ściągacze, dzięki którym wiatr nie ma możliwości dostania się pod membranę niezależnie od tego, czy rękawice mamy założone na rękawy kurtki, czy schowane pod nimi.
Mogę śmiało stwierdzić, że jazda motocyklem w Rucce Kalahari będzie możliwa w każdych warunkach. Teraz już wiem, dlaczego o tych ubraniach mówi się, że można odbyć w nich podróż z Afryki na biegun. Pomóc w tym ma także dopinany suwakiem kołnierz, który osłania szyję aż pod sam podbródek. Stosowanie dodatkowych kołnierzy ocieplających staje się w tym momencie zbędne, a już z pewnością przy dodatnich temperaturach. Oczywiście, kiedy robi się naprawdę zimno, lepiej zdemontować owy kołnierz i ubrać porządną kominiarkę z membraną, która osłoni także twarz.
Dużą zasługę w tak dobrym utrzymywaniu temperatury ma także wspomniany wcześniej Outlast. Jest na stałe połączony z membraną, nie da się go wypiąć osobno. Materiał ten został wynaleziony przez NASA na potrzeby lotów w kosmos. Umożliwił utrzymanie w kombinezonach astronautów odpowiedniej temperatury. Z biegiem czasu zaczęto go stosować także w ubraniach codziennego użytku – do turystyki oraz właśnie w ubraniach motocyklowych. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Outlast bardzo mocno różni się od standardowych podpinek ocieplających. Jego celem jest gromadzenie nadmiaru ciepła i uwalnianie go dopiero wtedy, gdy jest chłodniej. Co to oznacza w praktyce? Kiedy jest ciepło, to materiał ten nie zwiększa znacznie temperatury, dlatego właśnie może być na stałe połączony z membraną. Jest to bardzo wygodne, ponieważ nie trzeba się zastanawiać, czy wpiąć podpinkę zimową, czy może jest na to zbyt ciepło. Rozwiązuje się także problem wyjazdów w dzień, kiedy temperatura jest wysoka, a powrotów zimną nocą. Poza tym standardowe podpinki zimowe są dość grube, natomiast Outlast to bardzo cienka warstwa, która nie sprawia, że kierowca zaczyna się czuć jak w kurtce puchowej.
Outlast jest materiałem termoaktywnym, co jest jego kolejną przewagą nad standardowymi podpinkami. Znaczy to tyle, że może odparować wilgoć szybciej niż ją pochłania. Jeśli się pocisz, to pot jest na bieżąco transportowany na zewnątrz, a ciało wciąż pozostaje suche. Oczywiście, mając na sobie zwykły T-shirt, nie masz szans wykorzystać w pełni zalet Outlastu. Mając ciuchy z Gore-Texem/Outlastem, bez wątpienia powinieneś zainwestować w bieliznę termoaktywną. Co Ci z tak dobrych parametrów kombinezonu, skoro zwykła koszulka nie będzie ich w stanie wykorzystać, bo pochłonie wilgoć, zamiast transportować ją na zewnątrz.
Wykonanie
Doskonałe. Na tym mógłbym zakończyć ten akapit. Duża dbałość o szczegóły sprawia, że już po samym obejrzeniu produktu w sklepie oczywistym staje się, że jest to high-end. Rękawy kurtki są zakończone rzepami, którymi reguluje się ich obwód. Regulacja jest wystarczająca, a materiał na tyle wygodny, że wykończenie neoprenem nie sprawiłoby dużej różnicy. Kołnierz również został dobrze zrobiony.
Po zakończeniu testów Rukka nie wykazywała żadnych oznak zużycia. Szwy trzymały się świetnie, a materiał nie miał skłonności do mechacenia się. Jedyne ślady użytkowania powstały w trakcie szlifu – noga została dociśnięta do rozgrzanego silnika, przez co stopił się fragment Cordury.
Podsumowanie
Rukka Kalahari to bardzo uniwersalny komplet. Można jeździć w nim zarówno zimą, jak i latem, kiedy świeci słońce i pada deszcz. Do pełni szczęścia brakuje wydajniejszej wentylacji. Wówczas mielibyśmy kombinezon prawie idealny. Cena jest wysoka, ale należy pamiętać, że to zupełnie inna jakość i materiały niż w kompletach za 2000 zł. Jeśli jesteś w stanie wydać 5000 zł na Rukkę, to na pewno będzie to dobrze wydana suma.
Plusy:
– wypinana membrana Gore-Tex,
– świetnie utrzymuje temperaturę,
– dodatkowy kołnierz osłaniający całą szyję,
– dodatkowe kieszenie cargo w spodniach,
– bardzo dobrze wykończone rękawy w podpince,
– „oddychające” protektory.
Minusy:
– mało wydajna wentylacja.
Testowaną kurtkę oraz spodnie do testów dostarczył nam oficjalny importer.
Zostaw odpowiedź