Nowa Yamaha R1 - szpiegowskie zdjęcie - Motogen.pl

Nowa Yamaha YZF-R1 musi pojawić się na rynku z jednego powodu – homologacja Superbike World Championship. Dzięki temu być może w przyszłym roku zobaczymy mocno odmienioną technicznie R1, ponieważ dotychczas zmiany polegały głównie na dodawaniu nowych wersji kolorystycznych. Ze spełnieniem wymagań co do liczby sprzedanych sztuk raczej nie będzie, ale według anonimowych źródeł jest problem z żywotnością silników.

Na początku miesiąca pojawiła się informacja, że powrót Yamahy do WSBK może być opóźniony, ponieważ producent na chwilę obecną nie jest w stanie zagwarantować bezawaryjności silników. Podobno przygotowane są dwa motory – jeden o mocy 220 koni mechanicznych i drugi o mocy 240 koni. Od przyszłego roku tuning silników z użyciem drogich części z lekkich materiałów zostanie mocno ograniczony i Yamaha musi wyprodukować możliwie jak najlepszej jakości części fabryczne.

Według Australijczyków, którzy złapali nową R1 na testach, motocykl ma być wypuszczony w dwóch wersjach – klasycznej i gotowej do latania po torze, ale nadal spełniającej wymagania homologacji drogowej, czyli będzie to coś w stylu BMW S1000RR i BMW HP4 lub Hondy CBR1000RR Fireblade i CBR1000RR Fireblade SP.

Wśród konkretnych zmian, które miałyby zostać wprowadzone w motocyklu, wymienia się update kontroli trakcji, elektronicznie sterowane zawieszenie oraz skrzynię DCT. Yamaha pracuje nad taką skrzynią co najmniej od 2010 roku.

W tym roku są dwie duże imprezy, na których Yamaha może pokazać nową YZF-R1 – EICMA i INTERMOT, o ile producent zdecyduje się zaprezentować nowy motocykl jeszcze w tym roku. W przypadku Yamahy o spełnienie wymagań homologacyjnych co do liczby wyprodukowanych egzemplarzy raczej nie powinniśmy się martwić.

Więcej o motocyklach Yamaha Autor: Wojciech Grzesiak