Spis treści
Wygląd
RKS 125 można nazwać małym przełomem w tej kategorii pojemności. Firma wyraźnie stawia na nieco innego odbiorcę, już nie klienta z hipermarketu, który tam odnajduje jednośladowy prezent na komunię. Producent oszczędził nam często spotykane, budżetowe podejście w postaci okrągłej lampy rodem z lat 80, szprychowanych felg i masy kiepskiej jakości chromowanych ornamentów. Motocykl wygląda zdecydowanie nowocześnie i ciężko dopatrzeć się jego chińskiego pochodzenia. Oglądałem go ze wszystkich stron i Keewayowi zdecydowanie bliżej do produkcji z Tajwanu czy Japonii, niż Państwa Środka. Spasowanie elementów, jakość lakieru, spawów na stalowej ramie i plastików jest na całkiem wysokim poziomie.
Zestaw zegarów jest czytelny i przyjemny dla oka. Po włączeniu stacyjki, niczym w motocyklach z wyższej półki, wskazówka obrotomierza wędruje po całej tarczy. Obok znajdziemy spory, ciekłokrystaliczny wyświetlacz ze wskaźnikiem paliwa, prędkości i przebiegiem. Fajnym dodatkiem są kontrolki kolejnych biegów, ułatwiające początkującym sprawdzenie na którym przełożeniu aktualnie jedziemy.
RKS jest mały, co nie znaczy, że niewygodny. Dobrze wyprofilowana kanapa może się wydawać nieco za wąska, chociaż po chwili przyzwyczajenia to wrażenie znika. Pozycja za kierownicą jest odprężona i komfortowa. Wszystkie „przyrządy pokładowe” to klasyka znana z japońskich odpowiedników. Kierunki, światła, nawet killswitch, są na swoim miejscu i odnajdziemy je intuicyjnie. Wreszcie w chińskim motocyklu brakuje kopniaka – w tym modelu wyglądałby nieco…obciachowo.
Technika
Silnik został zapożyczony z bardzo trwałych modeli Suzuki i montowany był m.in. w GN i DR 125. Zasilany jest podciśnieniowym gaźnikiem z ręcznie uruchamianym ssaniem -rozwiązanie może dość stare, ale niezawodne. Przed ruszeniem warto dać się mu zagrzać przez dosłownie 15 sekund i można śmiało ruszać. Silniczek odzywa się ochoczo i po chwili pracy na ssaniu pyrka miarowo. Dźwięk jaki wydaje można by na pewno poprawić lepszym tłumikiem, ale jest przyjemny dla ucha.
Jazda
RKS sprawnie przemieszcza się w korkach i jest po prostu stworzony do miasta. Szeroka kierownica ułatwia manewrowanie, a przy okazji nie przeszkadza w przeciskaniu się między samochodami. Silnik nie powala mocą, ale nie ma co spodziewać się cudów po czterosuwowej 125-tce – to nie jest wyścigówka. 11 KM nie odbiega jednak znacznie od droższej konkurencji. Ruszanie ze świateł jest na tyle dynamiczne, aby nie czuć stresu, że jakiś samochód niebezpiecznie nas wyprzedzi. Prędkość maksymalana jaką udało mi się osiągnąć to 110 km/h, ale motocykl najlepiej czuje się w okolicach 80. Silnik nie wyje, a obroty są na rozsądnym poziomie.
Pięciobiegowa skrzynia pracuje przyjemnie i precyzyjnie. Ze sprzęgłem czy bez, biegi zapinają się tak samo skutecznie, cicho i przede wszystkim lekko. Mechanizmy stosowane w tak małych, niewysilonych pojemnościach nie wymagają siły do obsługi.
Zawieszenie jest zestrojone miękko. Nie dobija na dziurach i dobrze trzyma w zakrętach. Małym Keewayem bez problemu skróciłem o asfalt ograniczniki podnóżków. Ciekawostką są regulowane tylne amortyzatory. Możemy je dopompować powietrzem i ustawić napięcie wstępne sprężyn. Rzadko spotykane rozwiązanie w motocyklach ze wschodu, gdzie królują toporne, słabo tłumiące resory. Hamulce to klasyka w tej klasie, można powiedzieć, że są wystarczające, chociaż przedni mógłby być lepiej dozowalny. Chińczycy mogli pokusić się o przewód w stalowym oplocie, co Keeway stosuje nawet w motorowerach. Z tyłu znajdziemy bęben, z przodu pojedyńczą tarczę. Spalanie plasuje się na wyżynach oszczędności. Na 16-litrowym, niepozornym zbiorniku możemy zrobić ponad 500 km bez tankowania.
Podsumowanie
Komu poleciłbym RKS 125? Będzie dobrym wyborem dla kogoś kto przesiada się ze skutera i chce w miarę stopniowo wdrażać się w temat motocykli. Pewnie poczują się na nim kobiety, często mające problem z wysokimi i ciężkimi jednośladami. Nie bez znaczenia jest śladowe zużycie benzyny, co przy obecnych cenach na stacjach jest mocno odczuwalne dla portfela.
Co otrzymujemy za cenę 5500? Przede wszystkim wyróżniający nowego Keewaya na tle całej masy bliźniaczych chińczyków wygląd, sprawdzony, bezawaryjny silnik oraz kilka smaczków w postaci bardziej rozbudowanych wskaźników, regulowanego zawieszenia i regulowanej odległości klamki przedniego hamulca.
RKS to dobra alternatywa dla używanych sprzętów tej klasy. W cenie niewiadomego pochodzenia, kilkuletniego sprzętu, otrzymujemy motocykl z dwuletnią gwarancją. Przy tej cenie ciężko znaleźć na rynku coś lepszego w tej klasie.
Naczelnego okiem: OK, czas się przyznać. Keeway RKS 125 przez zbieg różnych okoliczności trafił również do mnie. Nie będę się rozpisywał jak ten przerośnięty motorower jeździ, bo moje zdanie pokrywa się z materiałem Andrzeja. Zwrócę jednak uwagę na konkurencję, która miałem okazję jeździć.
Yamaha YBR 125 w tym przedziale cenowym to sprzęty z 2005-2007 roku, które nawet jako nowe reprezentują taki sam, jak nie gorszy poziom wykonania i komfort jazdy, nie mówiąc już o wyglądzie, który może się podobać lub nie.
CBF 125 jest motocyklem odrobinę szybszym, nieco lepiej wyglądającym, gorzej wyposażonym i droższym o… prawie drugiego Keewaya. Dwukrotnie wyższa ilość biletów NBP, którą trzeba zostawić u dealera nie usprawiedliwia niczego, dlatego – choć naprawdę trudno przyszło mi to powiedzieć – lepiej wybrać chińskiego Keewaya, reprezentującego ten sam poziom co konkurencja, za połowę ceny.
Zostaw odpowiedź