Wprowadzony w czerwcu 2021 r. przepis, zobowiązujący kierowcę do utrzymywania na autostradzie określonego odstępu od pojazdu poprzedzającego jest nieskuteczny. Liczba wypadków spowodowanych niezachowaniem tego odstępu wzrosła, i to znacznie.
Tzw. jazda na zderzaku, czyli utrzymywanie odstępu od poprzedzającego pojazdu niewystarczającego do zareagowania w krytycznej sytuacji, to jedna z najgorszych plag polskich dróg. Kierowcy notorycznie jeżdżą zbyt blisko siebie, co powoduje w skali całego kraju kilkadziesiąt tysięcy wypadków i kolizji. Można by ich łatwo uniknąć – wystarczyłoby zwiększyć dystans między pojazdami.
W czerwcu 2021 roku weszły w życie przepisy, które zobowiązują kierowców do zachowania na autostradzie minimalnego odstępu od poprzedzającego pojazdu – połowę prędkości wyrażoną w metrach. Innymi słowy, jeśli porusza się on 140 km/h, musi zachować odstęp 70 m.
Niestety – prawo swoje, a kierowcy swoje. Cóż z tego, że przepis obowiązuje, skoro ani GITD, ani policja nie mają praktycznie żadnych skutecznych metod kontrolowania odstępów między pojazdami? Kierowcy doskonale o tym wiedzą, dlatego wystarczy krótka przejażdżka choćby obwodnicą autostradową, by zorientować się, że przepis o odstępie jest po prostu martwy.
Jeszcze smutniejsze wnioski niesie raport Instytutu Transportu Samochodowego. Już po wprowadzeniu przepisu o jeździe na zderzaku, liczba wypadków na autostradach i drogach ekspresowych, wynikająca z niezachowania odstępu, wzrosła aż o 32 proc. Liczba ofiar śmiertelnych takich wypadków wzrosła o 25 proc.
Owszem, przez ostatnie trzy lata znacznie rozrosła się sieć autostrad i dróg ekspresowych, zwiększyła się także liczba pojazdów, które korzystają z dróg szybkiego ruchu. Tyle że kiedy spojrzy się na procentowy udział uderzeń w tył pojazdu do wszystkich wypadków na autostradach i ekspresówkach, też nie wygląda to dobrze: w ciągu dwóch lat przed wprowadzeniem nowych przepisów odsetek wynosił 1,2 proc., zaś ofiar śmiertelnych takich wypadków względem wszystkich ofiar było 1,7 proc. Dwa lata po wprowadzeniu przepisu wartości te wynoszą odpowiednio 1,7 proc. oraz 2,3 proc.
Najgorsze jest to, że nie zanosi się na poprawę, bo GITD nie ma w planach żadnego systemu, który pozwalałby na legalne i skuteczne zmierzenie odstępów między pojazdami. Policja wykorzystuje do tego celu problematyczne TruCamy, które nie mają świadectwa legalizacji dla takich pomiarów. Dlaczego? Bo nie ma przepisów, które nakazywałyby jego uzyskanie.
źródła: autokult.pl, ITS
Zostaw odpowiedź