Znany z filmów motocyklowych Max Wrist zaliczył kolejny wypadek. Jemu nic się nie stało, ale motocykl doszczętnie spłonął. Wszystko przez kamień…
Max Wrist jest w internecie dość znany, głównie z tego, że szybko jeździ motocyklem i na jednym kole w slow motion wyprzedza super-samochody na krętych, górskich drogach. Ostatnio Max miał kilka wypadków, złamał kilka kości, zniszczył kilka motocykli. Aktualną Yamahę R1 kupił miesiąc temu, po wypadku na poprzednim motocyklu.
Kilka dni temu Max zwiększył swoją pulę wypadków i zgruzowanych motocykli – tym razem jednak to nie bezpośrednio jego wina.
Wraz z kolegą ostro jechali krętą, górską trasą w okolicach Los Angeles. Wtem na środku pasa pojawił się spokojnie leżący głaz. Jest to teren skalisty, a więc takie niespodzianki na jezdni się zdarzają. Max jechał jako drugi, nie miał czasu na reakcję, najechał na głaz przednim kołem.
Motocykl podbiło, bez szans na reakcję. Spadając na asfalt, niemalże nowiutka Yamaha R1 musiała uderzyć zbiornikiem paliwa – rozszczelnił się. Motocykl natychmiast zaczął się palić…
Maxowi na szczęście zupełnie nic się nie stało. Niestety nie można tego powiedzieć o Yamasze R1 – nie udało się jej ugasić…
Na miejscu od razu pojawiło się sporo ludzi, próbowali pomóc w gaszeniu motocykla. Kilka osób woła o wodę… Niestety wodą nie da się ugasić płonącej benzyny! A to dlatego, że benzyna jest lżejsza i będzie płonęła na wierzchu. Woda może tylko pogorszyć sytuację. Jedynym słusznym pomysłem jest próba zasypania benzyny piaskiem – w tym konkretnym przypadku było jednak zbyt dużo paliwa i zbyt małe „dostawy” piasku. Widać to szczególnie w 1:58, gdy ktoś ruszył motocyklem, a ze zbiornika wylało się jeszcze więcej benzyny. W momencie 2:10 dochodzi do wybuchu.
Dobrze, że płonący motocykl nie spowodował pożaru kalifornijskiego buszu.
Czego się dziś nauczyliśmy?
- Nie gaś płonącej benzyny za pomocą wody.
- Na drodze publicznej jedź tak, aby mieć czas zareagować na „niespodzianki”.
Ten człowiek jeździ jak idiota po drodze publicznej aż dziwne że jeszcze żyje
Zany z tego że jeździ jak zjeb po publicznych drogach. Szkoda że nie podzielił losu maszyny.
jak chcesz zapie….lac to jedz na tor!