Spis treści
Parafrazując cytat z kultowej polskiej komedii Barei – Miś: dzięki wyjazdowi Junakiem na Tor Poznań mieliśmy Por Fuere na miarę naszych możliwości! Przeczytajcie jak budżetowy Junak poradził sobie z nitką toru wyścigowego.
Naszemu testowanemu NK 650 niedawno stuknęło 4000 km, po których przyszło mu zderzyć się najprawdopodobniej z najcięższą próbą zarówno wytrzymałości jak i testowania absolutnych granic możliwości i trakcji. Korzystając z uprzejmości organizatorów jedynych w swoim rodzaju treningów Speed Day na torze Poznań, mogliśmy spędzić dwa przepełnione jazdą dni.
>>> Przeczytaj też: Junak NK 650 – pierwsze wrażenia <<<
W Waszych głowach może się teraz pojawiać wielki znak pytania – po co motocyklem tego typu jechać na tor wyścigowy teoretycznie dedykowany zupełnie innym sprzętom? Po pierwsze zamknięty obiekt poznańskiego toru dał nam możliwość bezpiecznego doprowadzenia Junaka do kresu możliwości. Po drugie jak się okazuje, nawet na motocyklu pasującym tam jak stringi foce, dało się czerpać mnóstwo frajdy z jazdy!
Preludium
Po przebiegu 4000 km zanim jeszcze motocykl pojedzie na przegląd, postanowiliśmy sami trochę o niego zadbać. Do należącego się i tak co 1000 km smarowania łańcucha doszło sprawdzenie poziomu oleju, dokręcenie wszystkich śrub i ogólnie mała konserwacja. Okazuje się, że póki co Junak nie sprawia nam żadnych przygód i wszystko działa jak należy.
Uprzedzając pytania, musimy zaznaczyć, że na potrzeby naszego testu Junak NK 650 został wyposażony w opony Pirelli Angel ST zamiast fabrycznych. Z tego co udało nam się dowiedzieć, te zakładane standardowo są twarde, śliskie i z pewnością nie pozwoliłyby na takie złożenia, jakie zobaczyć możecie na zdjęciach. Pirelli oczywiście nie są oponami wyczynowymi, ale po zmniejszeniu ciśnienia i odpowiednim rozgrzaniu oferowały bardzo duży margines bezpieczeństwa.
Poza tym tuż przed wjazdem na tor podkręciliśmy napięcie wstępne sprężyny tylnego amortyzatora – to jedyna regulacja zawieszenia jaką można wykonać w tym motocyklu. Aby dobrać się do regulacji musieliśmy zdjąć prawy, plastikowy boczek pod siedzeniem, na szczęście mocowany jest on na dwa imbusy i całość zajmuje raptem 5 minut. Szkoda, że amortyzator nie został założony odwrotnie, wtedy regulacja dostępna by była bez zbędnego odkręcania części.
Wjazd na tor
Pierwsze okrążenia na torze jasno uwypukliły problemy z zajęciem bardziej sportowej pozycji. To, co podobało nam się podczas codziennej jazdy, czyli wysoka kierownica i odprężona pozycja, niespecjalnie sprawdzały się, kiedy chcieliśmy pochylić się nad zbiornikiem, przesunąć się na kanapie do tyłu i opierać przedramię o zbiornik podczas jazdy w zakręcie.
Nie będziemy ściemniać – zawieszenie oraz hamulce podczas wyczynowej jazdy motocyklem szybko osiągnęły kres swoich możliwości. Nie po to jednak były przecież projektowane. Humor poprawiały podnóżki i elementy podwozia, które zamocowane zostały na poziomie pozwalającym na całkiem głębokie złożenia. Od innych motocykli uniwersalnych podobnej pojemności Junak nie odstawał na pewno osiągami i to co straciliśmy podczas hamowania, dzielnie nadrabiał na wyjściach z zakrętów oraz prędkością ich pokonywania.
„Junak NK po raz kolejny wyszedł z testu obronną ręką, zostawił też w pobitym polu wiele, teoretycznie dużo szybszych motocykli.” |
W tym miejscu zapaliła nam się żarówka! Zamiast linią przejazdu supersportów zaczęliśmy jechać zdecydowanie szerzej i płynniej – to było to! Szerokie branie zakrętów, łagodne i płynne hamowanie oraz wczesne odwijanie gazu przy wyjściu z zakrętu – przecież moc około 60 KM nie katapultuje nas z siodła. Taki styl jazdy pozwolił na kręcenie coraz to szybszych kółek, a my zaczynaliśmy coraz bardziej ufać Junakowi. Ostatnie treningi oznaczały już czasy na poziomie 2:00 minut, co na tej klasy motocykl oznacza, że wstydu nie ma!
Czego dowiedzieliśmy się o Junaku po dwóch dniach na torze? Przede wszystkim utwierdziliśmy się w przekonaniu, że ponad to, co udało nam się już wychwycić na drodze, NK 650 nie wykazał żadnych innych wad. Mnie przy wadze 72 kg zawieszenie przeszkadzało najmniej i jedynym punktem na liście rzeczy do wymiany są hamulce. No cóż, naprawdę polubiłem ten motocykl.
Podsumowanie
Junak NK po raz kolejny wyszedł z testu obronną ręką, zostawił też w pobitym polu wiele, teoretycznie dużo szybszych motocykli. Warto zaznaczyć, że na sam tor w celu nabijania kolejnych kilometrów postanowiliśmy oczywiście dojechać na kołach. Jedno jest pewne – pieszczot z naszej strony Junak nie otrzymuje, a w dalszym ciągu technicznie wszystko jest ok.
Najlepsze podczas naszej wizyty było to, że miejsce w którym staliśmy cieszyło się nieustannym zainteresowaniem. Po każdej sesji pojawiały się kolejne pytania i luźno rzucone teksty:
– czy to naprawdę Junak?
– jak się tym jeździ?
– ile kosztuje?
– nie wygląda wcale źle
– czy te owiewki są z carbonu?
W tym samym czasie na stojącą obok najnowszą generację CBR600RR w rzucającym się w oczy malowaniu Repsol nikt nawet nie chciał rzucić okiem. Po prostu Junak wzbudza sensację. Nie jest to oczywiście spowodowane tylko tym, jakim jest motocyklem i jaki jest stosunek ceny do tego, co oferuje. Tu chodzi o magię marki, którą kojarzą absolutnie wszyscy.
Puchar markowy Junak NK 650, czy to możliwe?
Po zakończonych jazdach i niekończącej się dyskusji wśród naszej redakcji pojawił się szatański plan – a może by tak zorganizować puchar Junaka? Póki co to tylko nasz pomysł, ale będziemy dążyć do jego realizacji. Owszem, aktualnie w Polsce jest kilka pucharów markowych, ale są to albo drogie (50.000 zł) Aprilie RSV4, albo 125-tki lub motoyoungtimery, które jakoś jednak nie chwyciły. Brakuje czegoś pośredniego, czegoś w zasięgu ręki. Do tego rozgrywanie pucharu nie podczas WMMP, ale podczas treningów na torze pozwoliłoby zwiększyć dawkę ścigania się z czterech polskich rund aż do dziesięciu! Póki co musimy wszystko pozbierać „do kupy” i sprawdzić, czy ma szansę realizacji. Będziemy Was informować jak tylko pojawią się pierwsze konkrety! |
Druga opinia
Marcin Piotrowski: W sumie pojeździłem nim niewiele, raptem trzy sesje, z czego dwie w dość mocnym deszczu. Ale to właśnie jazda w deszczu sprawiła mi największą frajdę, właśnie na mokrym torze Junak radził sobie bardzo dobrze i zupełnie nie odstawał od grupy. Było nieco wolno, za to stabilnie, z pewnym hamowaniem i dohamowaniem. No ale to zupełnie inna jazda i zupełnie inne prędkości, zatem to co stanowiło duży plus do chwili kiedy lało, na suchym było sporą barierą. Pierwsze problemy, które dało się wyczuć, to zbyt miękkie zawiasy. Niestety było to dość uciążliwe, zwłaszcza na wyjściu. Regulacja tyłu nieco Junaka ustabilizowała jednak z przodem niestety nic nie dało się zrobić (brak regulacji). Hamulce, które na mokrym torze były wręcz genialne (ciężko było zablokować przód) na suchym okazały się, w najlepszym razie, niedomagające. Mimo wszystko Junakiem jeździ się przyjemnie, a każdy winkiel, pomimo tego, że nie jesteśmy kilka centymetrów nad ziemią i nie osiągamy prędkości kosmicznej, połykamy z ogromnym bananem na twarzy.
Jakub Olkowski: Wyjazd Junakiem NK650 na Tor z pozoru wydawał się zupełnie irracjonalny. Chińska alternatywa dla sportowo-turystycznych pojazdów klasy średniej sprzedawana za kosmicznie niską cenę w naszym odczuciu musiała szybko skapitulować. Suma summarum-motocykl wbrew oczekiwaniom nie zepsuł się i kręcił przyzwoite czasy.
Oczywiście, gdybyśmy planowali częściej zabierać Junkersa na tor, konieczna byłaby wymiana klocków, pompy i przewodów hamulcowych. Na dzień dzisiejszy hamowanie z prostej startowej przed dużą patelnią powoduje stan przedzawałowy. W następnej kolejności poszłyby sprężyny-konieczna jest wymiana na zdecydowanie twardsze. Opony, na których importer przekazał Junaka przy naszych czasach przejazdu- dawały radę.
Podsumowując: Junak NK650 w wersji fabrycznej nigdy nie będzie sportowcem – ale doskonale wpisze się w ideę doskonalenia jazdy, czy chęci „polatania” na torze. Okazał się wytrzymalszy i wypadł lepiej, niż się spodziewaliśmy. Na koniec ciekawostka: gdybyśmy przywieźli motocykl z MotoGP, a wokół niego cały czas chodziły nagie, silikonowe gwiazdy porno-zainteresowanie byłoby zdecydowanie mniejsze niż naszym Junakiem. Jeśli zatem chcecie zwrócić na siebie uwagę na torze-odwiedźcie niezwłocznie najbliższego dealera tej marki! 🙂
napisy końcowe
W tym miejscu chcielibyśmy podziekować organizatorom Speed Day za możliwość wjazdu na tor i realizacji materiału. Warto wpaść do Poznania, bo to jedyna taka okazja w Polsce, aby spróbować jazdy na prawdziwym, profesjonalnym obiekcie. Więcej o Speed Day znajdziecie tu.
Zostaw odpowiedź