Hasło „Elektryczny Ural” można by uznać za dobry żart, względnie odważną samoróbę powstałą w obskurnej szopie jakiegoś Siergieja z Władywostoku. A jednak okazuje się, że to poważna konstrukcja w miarę poważnego producenta. Dlaczego w miarę? Bo tylko hipsterskiej modzie na wszystko co stare i nędzne Ural zawdzięcza swoją obecność na rynku.
Ural jednak zrobił bardzo mądrą rzecz – swój elektrowóz przygotował w kooperacji z Zero Motorcycles – jednego z liderów na rynku jednośladów elektrycznych. To od tej firmy pochodzą między innymi silnik, baterie i oprzyrządowanie.
To właśnie dlatego motocykl wyposażony jest w trzy tryby jazdy: Eco, Sport, i Custom. Elektryczny silnik zapewnia radzieckiej rosyjskiej maszynie 60 KM i aż 110 Nm momentu obrotowego! To ogromna różnica w porównaniu do skromnych 41 KM i 60 Nm ze standardowej wersji.
Elektryczny Ural może przejechać na jednym ładowaniu około 160 km, a pełne ładowanie baterii zajmuje około 13 godzin.