autor: Sebastian Kujawski
W dniach 28–29 sierpnia 2010 r. w miejscowości Kwidzyn odbyła się IX/X runda Mistrzostw Polski oraz XI/XII runda Pucharu Polski w Country Crossie. Polski Związek Motorowy na miejsce zmagań wybrał po raz kolejny miasto Kwidzyn, gdyż tutejszy klub kilkakrotnie organizował zawody rangi mistrzostw świata w rajdach enduro.
Tor, po którym mieli ścigać się zawodnicy, liczył 8 km i można go było podzielić na dwie części: crossową, gdzie przeważały różnego rodzaju skoki, dochodzące nawet do 25 metrów, oraz enduro, gdzie zawodnicy zmagali się na piaszczystym podłożu. Na miejsce zawodów zjechało się dość małe grono zwolenników ekstremalnej jazdy quadem i motocyklem, a było ich 130. Dla porównania na zawody tego typu zjeżdża się zawsze około 200 miłośników dwóch i czterech kółek. Powodem tak niskiej frekwencji była panująca od kilku tygodni u nas w kraju iście angielska aura, która nie omieszkała zawitać do Kwidzyna i zniweczyła kilkudniowe przygotowania trasy, zamieniając ją w błotnisty szlak. …już samo okrążenie zapoznawcze dało się we znaki uczestnikom rajdu. Po przyjeździe na miejsce startu wyglądali jak by przejechali już półtorej godziny rajdu. Ich maszyny ociekały błotem…
Przed rozpoczęciem sobotnich zmagań odbyła się, jak to zwykle bywa, kontrola techniczna pojazdów, którą bez większych problemów przeszły wszystkie maszyny. Tuż przed przejazdem zapoznawczym quadów ogłoszono, że nie odbędzie się wyścig klasy MŁODZIK 2K oraz 4K z powodu zbyt niskiej liczby zawodników. Pozwolono jedynie dwóm zawodnikom MŁODZIK 2K dołączyć do starszych kolegów, lecz jadą jedynie po puchar, a punktów w klasyfikacji nie otrzymają. Kolejną nowinką od sędziego głównego było skrócenie trasy, gdyż odcinek leśny był zbyt trudny dla quadzistów. Już samo okrążenie zapoznawcze dało się we znaki uczestnikom rajdu. Po przyjeździe na miejsce startu wyglądali jakby przejechali już półtorej godziny rajdu. Ich maszyny ociekały błotem, a sami zawodnicy byli cali umorusani błotnistą mazią oraz przemoczeni do suchej nitki. Zaraz po starcie wielu z nich miało trudności z pokonaniem trasy. Po kilku okrążeniach nielicznie zebrani kibice mieli problem z rozpoznaniem swojego zawodnika. Mijały kolejne okrążenia, a po zawodnikach było widać, że walczą raczej z trudną trasą, a nie między sobą. Kilku z nich nie ukończyło wyścigu z powodów technicznych. Takim pechowcem był Krzysztof Jarmuż, który po starcie przez pierwsze trzy okrążenia zajmował pierwszą lokatę. Niestety, jego quad przez filtr powietrza zaciągnął wodę, która dostała się do silnika i zawodnik był zmuszony zakończyć wyścig. Po ukończeniu morderczego wyścigu quadów trasa wyglądała jak poligon do testowania ciężkiego sprzętu wojskowego. Przed startem motocykli sędzia po raz kolejny ogłosił komunikat, że bieg zostaje skrócony z dwóch godzin na półtorej i trasa nie będzie biegła przez odcinki leśne z obawy o zdrowie uczestników. Ciekawy wyścig można było zaobserwować w klasie E1, gdzie Sebastian Banaś walczył o pierwsze miejsce z Karolem Kędzierskim oraz w klasie JUNIOR, w której emocji dostarczył nam Sylwester Jędrzejczyk, przedzierając się z końcowej pozycji po starcie na pierwsze miejsce na podium. Niemiłym akcentem skończyły się zawody dla Józefa Sawickiego. Podczas tankowania nie zgasił silnika swojego motocykla i został ukarany najwyższą karą w postaci dyskwalifikacji.
Po wyścigu Mistrzostw Polski przyszła pora na Puchar Polski. Tutaj zawodnicy mieli duże problemy z pokonaniem błotnistej trasy. Wielu z nich grzęzło razem z motocyklami w błocie i potrzebowali pomocy osób funkcyjnych, a nawet i kibiców, aby wydostać się z wciągającej papki. Po zakończeniu wszystkich męczących wyścigów dnia pierwszego uczestnicy udali się na należyty im odpoczynek w duchu modląc się, aby w niedzielę nie padał deszcz.
Niedzielny poranek napawał wszystkich dobrym nastrojem, a to za sprawą znacznej poprawy pogody. Świeciło piękne słońce, które pomału zaczęło wysuszać cały tor. Start, jak zwykle, rozpoczęły quady. Po sobotnich zmaganiach z 21 zawodników wystartowało tylko 15. Po raz kolejny na czele stawki uplasował się Krzysztof Jarmuż. Jednak i w drugi dzień zawodów nie miał on szczęścia – został zdyskwalifikowany. W kolejnych wyścigach startowały motocykle Mistrzostw Polski. W klasie JUNIOR po raz drugi najlepszy okazał się Sylwester Jędrzejczyk, nie dając swoim rywalom cienia szans na wyprzedzenie. Klasę E1 zdominował, jak zawsze, Karol Kędzierski, który w tej klasie nie ma sobie równych. W E2/E3 najlepszy okazał się Paweł Szymkowski, który startował tylko w niedzielnym wyścigu, ale pokazał co oznaczają szybka jazda i duże umiejętności. W wyścigu Pucharu Polski i tym razem nie obyło się bez problemów w postaci grzęznących w błocie motocykli. Tak jak w Mistrzostwach, tak i w Pucharze nie obyło się bez dyskwalifikacji. Po czwartym okrążeniu Michał Smoleński został wykluczony z wyścigu.
Zaraz po wyścigach odbyła się inauguracja zwycięzców, podczas której zostały im wręczone wspaniałe puchary. Kwidzyn jest chyba jedynym organizatorem, gdzie zawsze można spodziewać się bardzo wymyślnych szklanych trofeów, za czym idzie ogromne zadowolenie zawodników, gdyż mają coś niepowtarzalnego w swojej kolekcji. Również tym razem nie obyło się bez loterii dla kibiców. Mogli oni wylosować dwa rowery ufundowane przez kwidzyńską firmę.
Podsumowując zawody w Kwidzynie, można z czystym sumieniem stwierdzić, że klub stanął po raz kolejny na wysokości zadania, choć niesprzyjająca aura starała się popsuć wszelkie przygotowania.