Chodzi o zderzenie Marca Marqueza z Jorge Lorenzo po zmianie motocykli. Lorenzo i Pedrosa jechali przez prostą startową, a Marquez akurat wyjeżdżał z pit lane. Przepisowo wjechał na nitkę toru, ale od razu obrał tor wyścigowy, co sprawiło, że Lorenzo lekko uderzył w jego motocykl.
Po wyścigu Lorenzo przyznał, że zderzenie było nieuniknione i wydawało się, że sprawa nie będzie już roztrząsana. Jednak po tym jak Marquez został zdyskwalifikowany, Lorenzo ma matematyczne szanse na zdobycie tytułu mistrzowskiego. Musi tylko zaryzykować, wycisnąć wszystko z siebie oraz z motocykla i dotrzeć do mety przed hiszpańskim zawodnikiem.
Sytuację chce wykorzystać team i mówi się o proteście na manewr Marqueza z żądaniem ukarania zawodnika zwłaszcza, że w momencie wyjazdu z pit lane debiutant klasy MotoGP był na prowadzeniu. Co Yamaha i Lorenzo mogą na tym proteście ugrać? Marquez otrzymał już trzy punkty karne i jeśli dostanie czwarty punkt, to będzie musiał startować z końca stawki niezależnie od wyniku w kwalifikacjach.