Oficjalny start Dakar Rally 2012 dopiero w niedzielę, lecz w Mar del Plata rywalizacja trwa już od kilkudziesięciu godzin. Wyniki Dakaru będą zależały również od tego, jak skrupulatnie do swoich obowiązków przyłożą się mechanicy sprawdzający pojazdy uczestniczące w słynnym Rajdzie. Baza morska argentyńskiej armii zamieniła się w jeden gigantyczny warsztat.
Ilość zgromadzonego tu sprzętu robi niesamowite wrażenie. Potężne ciężarówki ze zderzakami na wysokości pasa. Dwie kategorie samochodów: dopieszczone, niemal sterylnie czyste i kosztujące fortunę potwory czekające na sygnał do startu oraz siermiężne konstrukcje, przy których wiecznie jest coś do zrobienia. Pokraczne buggy, w których można dopatrzeć się elementów ferrari. Stateczne motocykle, bojowe quady. Między tym wszystkim bzyczą skuterki i uterenowione motorynki, które są najlepszym środkiem transportu po rozległej bazie. Przy wszystkich pojazdach uwijają się mechanicy, którzy starają się doprowadzić je do perfekcji.
Próbkę tego, co może czekać ich podczas Rajdu, mieli już mechanicy RMF Caroline Team. Podczas podróży z portu Delta Docks do Mar del Plata okazało się, że w samochodzie Alberta Gryszczuka i Michała Krawczyka szwankuje skrzynia biegów. Element został wymieniony, a operacja, choć tym razem przeprowadzona na spokojnie, przetestowała sprawność ekipy.
W porównaniu z tamtym zadaniem, czwartkowe można nazwać banalnie prostymi. Mechanicy kończyli montować w rajdówkach systemy nawigacyjne i kamery. Sprawdzali, czy w samochodach i quadach są wszystkie elementy wyposażenia oraz potrzebne do ewentualnych napraw narzędzia. Wszystko po to, by przynajmniej na pierwszym etapie obyło się bez nieprzyjemnych niespodzianek.
W piątek przed południem miejscowego czasu samochody, ciężarówki i quady zgłoszone przez RMF Caroline Team i R-SixTeam przejdą badania, po których zostaną odstawione do strefy zamkniętej.
Na sobotę na rampie w centrum miasta zaplanowano uroczystą prezentację wszystkich uczestników maratonu. W niedzielę o świcie start do pierwszego etapu.