[Test] Harley-Davidson Softail Low Rider S – klasyk na sterydach - Motogen.pl

Geneza

Zwykły Low Rider to motocykl w mocno chopperowym klimacie nawiązującym do drugiej połowy lat 70. Lakierowanie baku, sporo chromów, klasyczna sylwetka, oldschoolowa, pionowa stylizacja zegarów na zbiorniku i felgi wyglądające jak pierwsze, aluminiowe konstrukcje motocyklowe – ten motocykl jest taki, jakbyśmy znaleźli go w szopie dziadka. Zdecydowanie ciężko odmówić mu charakteru i klimatu.

 

Jednak spece z Harley-Davidsona doszli do wniosku, że można zastosować podobny manewr, jaki w podobnym okresie wykonywała duża część właścicieli podobnych sprzętów – czyli poddać go kuracji sprawiającej, że motocykl będzie szybszy, mocniejszy, lepiej hamujący i zdecydowanie bardziej sportowy. Oczywiście w odniesieniu do przełomu lat 70 i 80. Pamiętajmy, że to epoka, kiedy mocne konstrukcje japońskie mocno mieszały w statystykach sprzedaży motocykli w USA. Aby wygrać taki pojedynek, należało połączyć mocny silnik, lepsze zawieszenie oraz to, co było coraz popularniejsze w pojazdach „Made in Japan”, czyli owiewkę.

 

Sportowa czerń, dwie tarcze i silnik 114 cali…

 

Tak w owym okresie powstałby sprzęt udowadniający wyższość konstrukcji amerykańskich nad japońskimi.

Harley-Davidson Softail Low Rider S względem zwykłego Low Ridera otrzymała spore zmiany, wszystkie według powyższego przepisu. Wersja S posiada drugą tarczę hamulcową z wydajniejszymi zaciskami, widelec upside-down z ostrzejszą geometrią, co poprawia zwrotność, oraz znacznie mocniejszy silnik o pojemności 114 zamiast 107 cali.

 

 

 

 

 

To wszystko połączono ze zmianami stylistycznymi: zrezygnowano z wszechobecnego chromu na rzecz czerni, a przedni reflektor został osłonięty oldschoolową owiewką.

 

Tylna lampa wygląda jak z lat 90. ale posiada diody LED…

 

Trzeba przyznać, że sprzęt wygląda imponująco. Ostro, zawadiacko, a wykończenie czerni ze złotym odcieniem felg, wraz z artystycznym logo HD na zbiorniku, jest majstersztykiem. Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy to jednoosobowe siedzenie. Oczywiście siodło i podnóżki pasażera są dostępne za dopłatą, ale Harley komunikuje jasno: „żarty się skończyły”. Mi najbardziej do gustu przypadł przedni reflektor z wbudowanymi światłowodami oraz tylna lampa wyglądająca identycznie jak w Sportsterach z lat 90., ale na potrzeby XXI wieku wykonana w technologii LED z lekko przydymionego szkła. Klasycznie i nowocześnie w jednym!

Jazda

Odpalamy motocykl. Dźwięk na seryjnych wydechach jest cichy, ale dość mięsisty, basowy. Wibracje niewielkie. Pozycja umiarkowanie chopperowa. Kierownicę umieszczono stosunkowo wysoko, podnóżki nieco z przodu. Widoczność w lusterkach  znakomita, ergonomii nie zarzucimy zupełnie nic poza tym, że kontrolkę kierunkowskazów umieszczono w taki sposób, że podczas podróży w kasku integralnym jest zasłonięta przez szczękę. Zatem musimy cały czas zerkać w dół, o ile dużo skręcamy. Ruszamy. Zmiana biegów wymaga nieco siły, ale skrzynia pracuje precyzyjnie. Użycie sprzęgła nie musi być poprzedzone spędzeniem roku na siłowni – działa lekko.

 

Chopper, dragster czy american cafe-racer? Low Rider S ma wiele twarzy…

 

Skrzynia ma krótkie przełożenia; w połączeniu z mocą ok. 86 KM (HD nie podaje jej oficjalnie), maksymalnym momentem 155 Nm (przy trzech tysiącach obrotów), mimo masy 295 kg na sucho, motocykl przyspiesza jak wściekły. Gwałtowniejsze puszczenie klamki sprzęgła przy tej prędkości obrotowej w większości przypadków kończy się pozostawieniem długiej, czarnej krechy. Szesnastocalowa tylna opona o szerokości 180 mm ma naprawdę przerąbane.

 

Skoro poruszyliśmy temat opon, z przodu mamy 19-calową felgę. To doskonały kompromis pomiędzy chopperową stylistyką, chęcią do zmiany kierunku, dobrym wybieraniem nierówności i stabilnością przy jeździe na wprost. Motocykl po długich winklach prowadzi się wyśmienicie, w ciasnych wymaga nieco nacisku na kierownicę, ale jest zaskakująco skuteczny w prowadzeniu po zakrętach. Konstruktorzy zadbali o spory prześwit w złożeniu motocykla, dzięki czemu przycieranie podnóżkami na drodze wymaga od kierowcy sporo zacięcia i większego skilla.

Nierówne drogi nie są żywiołem tego modelu, głównie za sprawą dość twardo (chociaż nie przesadnie) zestrojonego zawieszenia. Siodło raczej wygodne, zachęca do wycieczek krętymi bocznymi drogami.

 

Mistrz zamieszania: V2 114 cali…

 

W korkach Harley Davidson jest zwinny jak palce sapera rozbrajającego niewybuch w magazynie pełnym paliw. Wysoko umieszczona kierownica oraz mała szerokość pojazdu sprawiają, że przeciskanie się w pomiędzy autami jest wyjątkowo sprawne. To chyba najlepszy duży Harley do jazdy w mieście dotąd przez nas przetestowany.

 

 

 

 

Dwie twarze

HD Low Rider S ma zdecydowanie podwójną naturę. Jeśli rozsądnie obchodzimy się z manetką gazu – jest przyjemnym, ładnym i dystyngowanym chopperem pozwalającym na relaksacyjną jazdę po okolicznych drogach. Owiewka pomaga walczyć z naporem powietrza, a duży moment obrotowy wyłącza konieczność użytkowania innych biegów, niż czwarty.

 

Sytuacja się zmienia, kiedy dostajemy sportowej, pozytywnej agresji. Motocykl zachowuje się, jak spuszczony ze smyczy pitbull. Zrywa przyczepność, udowadnia innym jednośladom, że mają niedobory mocy, a na domiar złego potrafi niejednego kierowcę „sporta” zaskoczyć w winklach. O jego potencjale niech świadczy fakt, że po oddaniu HD przesiadłem się na GSX1250FA (czyli obudowaną wersję Bandita), który ma naprawdę mocny dół. Przez pierwsze dwa skrzyżowania zastanawiałem się, czy czasem nie pracuje na trzech cylindrach. Siła Harleya na niskich obrotach jest po prostu gigantyczna.

 

Jazda w kasku integralnym wyklucza obserwację kontrolki kierunkowskazów…

 

Dotychczas moim ulubionym modelem producenta z Milwaukee był nieco bardziej sportowo prowadzący się i agresywniej stylizowany Fat Bob. Dzisiaj bardzo wahałbym się, który wybrać – Low Rider S jest mniej ekstremalny w prowadzeniu, jednak na życzenie kierowcy może mieć podobnie agresywny charakter…

Naszym zdaniem

To pierwszy test, w którym zupełnie nie zwróciłem uwagi na spalanie, prędkość maksymalną, a mój sposób jazdy determinowała chęć zabawy osiągami i sprawdzaniem, jak szybko można pojechać w zakrętach. Pamiętajcie, że mówimy o ponad 300-kilogramowym chopperze. Cena za model S zaczyna się od 86 tysięcy złotych. Według mnie jest to jedna z najlepszych relacji stylu, do właściwości jezdnych, klimatu, prestiżu i potencjału motocykla. Dawno nie chciałem jakiegoś Harley-Davidsona tak bardzo, jak Softail Low Ridera S. Brawo!

Dane techniczne

Silnik  Milwaukee-Eight®114 
Średnica cylindra  102 mm 
Skok tłoka  114 mm 
Pojemność 1868 cm3
Stopień sprężania  10.5:1 
Układ paliwowy  Elektroniczny sekwencyjny wtrysk paliwa (ESPFI) 
Wydech  Typu shotgun 2-w-2 , katalizator w tłumiku 
Długość 2335 mm 
Wysokość siedzenia  bez obciążenia 690 mm 
Prześwit 120 mm  Prześwit 120 mm 
Kąt pochylenia  (stopnie) 28 
Wyprzedzenie   145 mm 
Rozstaw osi 1615 mm 
Opony, przód   110/90B19,62H,BW 
Opony, tył   180/70B16,77H,BW 
Pojemność zbiornika paliwa  18.9 l 
Objętość oleju   4.7 l 
Masa, bez płynów  295 kg 
Masa, gotowy do eksploatacji  308 kg 
Moment obrotowy silnika  155 Nm przy 3000 obr./min.
Średnie zużycie paliwa  5,6 l/100 km 
Hamulce zaciski 4-tłoczkowe, stałe z przodu i 2-tłoczkowy pływający z tyłu 
Światła i lampki kontrolne Światła drogowe, bieg jałowy, niskie ciśnienie oleju, diagnostyka silnika, kierunkowskazy, ABS, system zabezpieczający, niski poziom paliwa, niskie napięcie akumulatora 
Wskaźniki  4-calowy analogowy prędkościomierz z cyfrowymi wskaźnikami biegu, licznikiem przebiegu, przebiegu dziennego, poziomu paliwa, zasięgu oraz z zegarem i obrotomierzem; 4-calowy analogowy obrotomierz 

 

 

 

 

 

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany