Dawno, dawno temu koncern z Hamamatsu produkował świetne RMX250R, które śmiało sobie poczynało na bezdrożach. Było bezkompromisowe, czysto wyczynowe. Potem zmieniła się polityka i wprowadzono DR350 – tapczanowaty sprzęt, uwielbiany przez amatorów, jednak zupełnie nie nadający się do agresywnej jazdy. Później był jeszcze DRZ400, jednak on także nie zmienił stanu rzeczy. Tak było aż do dzisiaj. Nowy RMX450Z ma siać postrach na zawodach enduro. A przynajmniej ekipa Suzuki tego by chciała.
Tegoroczna nowość Suzuki to doskonała odpowiedź na zapotrzebowania rynku. Spece z Hamamatsu dobrze zdają sobie sprawę, że rzesze motocyklistów, zamiast atomowego przyspieszenia i komfortu równego przejażdżce na taczce, poszukują względnie taniego, niezawodnego i uniwersalnego pojazdu.
Wyobraźcie sobie nakeda, do którego przeszczepiono silnik o pojemności 1,3 litra wprost z ultra szybiej Hayabusy, po czym za design zabrał się japończyk, który w młodości z pewnością obejrzał za dużo kreskówek o „Transformersach”...
Niewiele jest motocykli z gatunku enduro, które potrafią dać prawdziwą radochę z jazdy zarówno w terenie, jak i po ulicy. 800 ccm w jednym garze robi miłe wrażenie i jest swoistym rekordem wśród wielkoseryjnych motocykli. Suzuki DR 800, bo o nim mowa, jest dość nietypowym motocyklem. Nietypowym, bo trzeba go albo pokochać, albo kupić Africę Twin. Mnie zdecydowanie bardziej pociągała jednak pewna „dzikość” tego motocykla.
Czy spotkaliście się kiedyś z motocyklem, który prowadzi się równie dobrze jak wygląda, jest solidnie wykonany, tani i przy tym modny niczym ciuchy Diesla? Nie? Nic dziwnego. W końcu Suzuki Gladius to nowość na sezon 2009.
Pierwszy kontakt z tym motocyklem na pewno nie należy do tych przeciętnych, szybko zapominanych wrażeń. Sylwetka maszyny niewątpliwie może się podobać, a wielkość silnika w połączeniu ze znacznym rozmiarem tylnego ogumienia nawet dziś może budzić respekt u każdego motocyklowego wyjadacza mechanicznej mocy.
DR 350 i DRZ 400 są dla motocyklizmu terenowego niczym Fiat 125p dla rodzimej motoryzacji. Nie skłamię, że każdy kto choć trochę ma do czynienia z motocyklami, bezbłędnie rozpoznaje te maszyny.
V-Strom 1000 to duży motocykl turystyczny z możliwościami jeżdżenia w lekkim terenie. Nadaje się głównie na dalekie wypady po drogach niekoniecznie najlepszej jakości, włączając w to szutry.
Jędrzejak
Suzuki GS 500. Sprzęt z właściwym gangiem silnika, nieco usportowionym charakterem i odpowiednim dla „młodych wymiataczy” potencjałem. Motocyklowym amatorom, z braku odpowiednich środków, czasami musi wystarczyć taki jak prezentowany egzemplarz. Nieco przechodzony, starawy, po przejściach, ale odporny na spore lanie i nieodpowiedzialne traktowanie, tak typowe wśród początkujących motocyklistów.
Suzuki DR 600 to bardzo udany motocykl, którego największe atuty to trwały silnik, dopracowana konstrukcja i prostota. Zastosowany w tym sprzęcie motor zapoczątkował nową epokę w dziejach jednocylindrowych motocykli Suzuki, gdzie z powodzeniem stosowano go w kolejnych konstrukcjach.
GS 400 nie jest ani szybki, ani bardzo wygodny, jednak posiadanie takiego motocykla, własnoręcznie odremontowanego, to swoista przyjemność.
Suzuki GSX-F 650 bardzo chce wyglądać jak sportowy motocykl i trzeba przyznać, że wychodzi mu to całkiem nieźle. Nawet ludzie dobrze znający się na jednośladach mogą na pierwszy rzut oka pomylić go z modelem GSX-R 600/750, zwłaszcza z edycji K4.