Spis treści
Kierowca będzie miał jeszcze jeden powód, aby nie skupiać się na drodze. Dla nas motocyklistów jest to szczególnie niebezpieczne… I przerażające.
zdjęcia: materiały prasowe Skoda
Kilka dni temu producent samochodów Skoda poinformował o swoim nowym wynalazku. Ekran główny samochodu wyświetlał będzie kierowcy spersonalizowane reklamy. Program jest już wprowadzony w życie, w fazie pilotażowej ograniczonej do domowego terytorium Czech.
[Aktualizacja – marzec 2023] Według strony Skoda o dostępnościach różnych usług, system „offers” w Polsce już działa:
Reklamy, w trakcie jazdy!
Skoda w swoim oficjalnym komunikacie za wszelką cenę unika słowa „reklamy” (używa offers lub deals), no ale przekonajcie się sami, już opisuję o co chodzi. Funkcjonowanie jest proste. Opiera się na lokalizacji samochodu, dostępie do internetu oraz na danych dodatkowych. Na przykład na podstawie niskiego stanu paliwa w zbiorniku, samochód wyświetli propozycję nawigowania do najbliższej stacji benzynowej. Albo do najbliższej restauracji, bo podróżujesz już od kilku godzin.
Oczywiście propozycja na ekranie zawierała będzie także informacje o zniżkach, które możesz tam uzyskać. A jak zainstalujesz appkę Skody na smartfonie, to dostaniesz kolejne QR kody z kolejnymi zniżkami.
Nie należy mylić wynalazku Skody z punktami POI znanymi z nawigacji od wielu lat. Promocyjne propozycje stacji, restauracji, hoteli i innych usług, z których korzystać można przy drodze, dotyczyły będą wyłącznie tych placówek lub sieci, z którymi Skoda podpisała umowę reklamową. Póki co są to stacje OMV, czeskie myjnie Automycka Express oraz bary owocowe Fruitisimo. Czyli co, reklamy czy nie-reklamy?
Kolejną wartością dla Skody jest fakt, że klient (kierowca!) będzie „spontanicznie decydował” o skorzystaniu z oferty i użycia przycisku w stylu zgarnij kupon albo nawiguj. No jasne, że spontanicznie – przecież właśnie prowadzi samochód, więc nie można odbierać mu zbyt dużo uwagi od drogi. No i przy okazji nadmierne zastanawianie się jest wrogiem skutecznej sprzedaży…
Dla reklamodawców jest to sytuacja idealna – otrzymują jasno sprecyzowanego klienta docelowego, który natychmiastowo podejmuje decyzję o skorzystaniu z oferty.
Po co komu skupienie na drodze i bezpieczeństwo?
Wyobraźcie sobie sytuację. Jedzie kierowca swoim sporym SUVem Skodą Kodiak. Zauważa coś kątem oka, przyciąga to jego uwagę. Spogląda. Ah, no tak: „jeżeli na najbliższej stacji zatankuję 25 litrów ropy, to dostanę bułkę z parówką za trzy złote taniej, jasne że zjeżdżam!”. Kierowca tak naprawdę nie zauważył, że tym-czymś-w-kącie-oka był pieszy wchodzący na przejście. Albo motocyklista nadjeżdżający drogą z pierwszeństwem. Ekran z reklamą był bardziej kolorowy i krzykliwy, przecież to nie była wina kierowcy.
Powyższy, trochę przerażający scenariusz chyba nie sprawia wrażenia wyssanego z palca, prawda?
Badania wskazują bardzo jasno – samochodowe systemy infotainment dramatycznie obniżają czas reakcji kierowcy, są gorsze niż marihuana i alkohol. Nietrudno wydedukować, że przyciągające uwagę reklamy zabiorą jeszcze więcej cennego skupienia kierowców. A dla nas motocyklistów, nieuwaga kierowcy samochodu jest szczególnie niebezpieczna…
Czy będzie więcej takich ekranów?
Skoda jest pierwszym producentem, który zrealizował pomysł wyświetlania „nie-reklam” na swoich ekranach. Póki co jest testowany tylko w Czechach i dostępny tylko w tych lepszych modelach. Aby kierowca otrzymał reklamy, musi najpierw wyrazić zgodę.
Ekrany zamiast tradycyjnych zegarów są w samochodach normą. Mam szczerą nadzieję, że inni producenci nie pójdą śladem Skody…
A może jestem ograniczony i tylko sobie wmawiam, że reklamy na ekranach to niepotrzebne zło?
Zostaw odpowiedź