Progi zwalniające, zwane „śpiącymi policjantami”, to prawdziwa zmora kierowców. Z braku dokładnych regulacji, elementy te na drogach pojawiają się w przeróżnych konfiguracjach – niektóre noszą ślady po uszkodzonych miskach olejowych, inne dość szybko dezintegrują się z podłożem.
Zdaniem Józefa Lassoty z PO progi zwalniające to niepotrzebny problem dla kierowców i środowiska. Po pierwsze działają destrukcyjnie na zawieszenia pojazdów, po drugie powodują zwiększone wydzielanie pyłów z okładzin hamulcowych, a po trzecie są zwykle nieskuteczne w przypadku pojazdów typu SUV.
Zdaniem posła Lassoty znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie innych elementów drogowej infrastruktury – na przykład szykan, zwężeń lub progów aktywnych, które wysuwają się tylko wówczas, gdy kierowca przekracza dozwoloną na danym odcinku prędkość. Jak podkreśla poseł Lassota, w Polsce wciąż przybywa progów zwalniających, podczas gdy w Europie tendencja jest dokładnie odwrotna.
Poseł PO podaje przykład ulicy Opatowickiej we Wrocławiu – na dwóch kilometrach znajduje się tam aż 19 progów zwalniających.