Konfiskata pojazdów pijanym kierowcom właśnie weszła w życie. Niestety, bez przekonania – nawet minister mówi o tej zmianie z rezerwą i określa nowe przepisy jako „martwe”.
O konfiskacie pojazdów pisaliśmy wielokrotnie, bo pomysł na wprowadzenie takiego przepisu pojawił się już 2021 roku. Co do zasady jesteśmy za bardzo drastycznymi karami dla kierowców prowadzących pod wpływem alkoholu – nie ma żadnego wytłumaczenia dla kogoś, kto po kielichu decyduje się narażać innych użytkowników drogi na śmierć. I choć w Polsce odsetek takich kierujących jest niewielki i wciąż spada, to tym bardziej kary za tak poważne przestępstwa powinny mocno boleć.
Wolelibyśmy jednak, by przepis, który umożliwia odbieranie pijanym kierowcom narzędzia przestępstwa był solidnie umocowany w przepisach. Niestety, jak to bywa często w naszym kraju, prawo zostało przygotowane na kolanie, przez ludzi, którzy na przepisach niezbyt dobrze się znają, w dodatku ograniczone do przypadków, których w rzeczywistości jest dosłownie promil. Posłowie poprzedniej kadencji nie chcieli zapewne narażać się swoim potencjalnym wyborcom, a kto wie – być może chcieli chronić własne interesy.
Świadomość marnej jakości nowelizacji ma zapewne także nowy rząd. W wywiadzie udzielonym radiu Zet, wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha określił przepisy umożliwiające odbieranie pojazdu pijanym kierowcom, mianem „martwego prawa”.
Zdaniem ministra brakuje aktów wykonawczych związanych z nowymi przepisami, a ponadto rząd już pracuje nad zmianami w dopiero co wprowadzonej nowelizacji Kodeksu karnego. Co może się zmienić? Planowane jest usunięcie najbardziej dotkliwej konsekwencji jazdy po pijaku – obowiązkowego odbierania pojazdu. Sąd będzie mógł zdecydować się na taki krok, ale nie będzie to dla niego obligatoryjne. W praktyce oznaczać to dokładnie to samo, co dziś – niewielkie kary finansowe i zupełnie nieskuteczne zakazy jazdy, których rekordziści mają po kilkanaście.
Słowa ministra wywołały ogromne zamieszanie i stworzyły wrażenie, że rząd planuje wycofać się z ostrzejszego traktowania kierowców prowadzących pojazdy pod wpływem alkoholu. Z mediów i środowisk politycznych popłynęły masowe słowa dezaprobaty dla opinii wiceministra. Ten sprostował swoje słowa na portalu X, ale nie wycofał się z opinii o planowanych zmianach w przepisach o konfiskacie.
Oznacza to, że w ciągu najbliższych miesięcy stan prawny może powrócić do dawnych zwyczajów – pobłażliwości sądów dla drogowej patologii, w której największe szkody ponoszą niewinni ludzie, w szczególności niechronieni uczestnicy ruchu drogowego – piesi, motocykliści i rowerzyści.
Zgodnie z obowiązującymi od dziś przepisami, kierowca przyłapany na jeździe pod wpływem alkoholu, w którego organizmie stwierdzono minimum 1,5 promila alkoholu, traci swój pojazd postanowieniem sądu. Jeśli pod wpływem alkoholu spowoduje wypadek, do konfiskaty wystarczy wartość 1 promila.
W przypadku kierowców zawodowych i użytkowników pojazdów leasingowanych o wymiarze kary finansowej zdecyduje sąd, ale minimalna wysokość kary to 5 tys. zł.
źródła: Radio Zet, X, brd24.pl
Zostaw odpowiedź