Spis treści
Przed przystąpieniem do testów postanowiłem przeczytać materiały reklamowe. Testowany motocykl to produkowany w Chinach Regal Raptor, model Daytona 350, który został zmodyfikowany na potrzeby naszego rynku i norm obowiązujących w Unii Europejskiej. W Polsce sprzedawany jest pod swojsko brzmiącą nazwą Junak M16.
Zapowiedzi pozytywnej relacji ceny do jakości, nowych standardów, przydatności na co dzień, usprawnień i pięćdziesięciokilometrowym teście każdego egzemplarza na hamowni brzmią profesjonalnie. Jak w praktyce spisuje się produkt oferowany pod kultową marką? Postanowiliśmy to sprawdzić.
Wygląd
Obserwując motocykl z odległości kilku metrów mamy bardzo pozytywne wrażenie. Linia baku i siodła, wraz z felgami z lekkich stopów wygląda świeżo, lekko i atrakcyjnie. W szczególności przypadł nam do gustu zgrabny zbiornik paliwa i cienkie jak naleśnik, siedzenie kierowcy z efektownymi przeszyciami. Felgi mają polerowane ranty. Egzemplarz testowy był w kolorze czarnym ze srebrnymi pasami, mnóstwem chromów i dodatkami ze skóry. Podnóżki sprawiały solidne wrażenie, a niska linia długich wydechów dodawała szyku. Z przodu przyciągały wzrok trzy reflektory i akcesoryjna szyba.
Po zrobieniu kilku kroków pozytywny obraz nieco się zacierał; instalacja elektryczna nie grzeszy schludnością, przestrzeń wokół silnika to pajęczyna kabli i linek, a wygląd spawów nieco odbiega od standardów japońskich. Duża część elementów chromowanych to plastik. Kołnierze układu wydechowego na łączeniach kolektorów przypominają instalację hydrauliczną sprzed kilku lat. Skoro już poruszamy temat wydechów, to rzucił nas na kolana uroczy montaż sondy lambda, o subtelności żeńskiej drużyny pływackiej z dawnego DDR karmionej testosteronem. Tylny reflektor wygląda całkiem ładnie, ale osłony z kwasówki z logiem Junak na półkach i chłodnicy robią średnie wrażenie. Podsumowując: linia motocykla może się podobać, ale jakość wykończenia wymaga dopracowania.
Trochę techniki
Producent postanowił wyposażyć motocykl w widelec upside-down o średnicy rury nośnej zbliżonej do grubości parówki i tylny wahacz udający sztywny tył. Podwójny amortyzator ukryto pod silnikiem. Z przodu mamy dwie ząbkowane tarcze z dwutłoczkowymi zaciskami pływającymi a z tyłu pojedynczą tarczę o średnicy 240 mm. Na pochwałę zasługuje fakt, że przewody hamulcowe są w stalowym oplocie. Pod względem konstrukcyjnym układ wygląda obiecująco, w praktyce spisuje się…nie uprzedzajmy faktów, jeszcze do tego wrócimy.
Dwucylindrowe serduszko motocykla o pojemności 320 ccm z czterozaworową głowicą generuje moc 27 KM. Przeniesienie napędu odbywa się za pomocą skrzyni biegów o pięciu przełożeniach oraz finalnie łańcuchem. Jednostka napędowa jest zasilana wtryskiem paliwa, a pokrywa zaworowa ma wyjątkowo toporny kształt. Jako ciekawostkę wspomnę, że do każdego egzemplarza importer dołącza ładowarkę do akumulatora. Z prawej strony, pod siedzeniem mamy niewielki schowek zamykany kluczykiem. Niestety, wystarczy dowolny śrubokręt płaski, żeby jego zawartość zmieniła właściciela. …hamowanie przypomina o nieuchronności życia, niezałatwionych sprawach i generuje obraz rodziny pochylonej nad trumną w głębokim smutku…
Jazda
Dość teoretyzowania, wsiadamy na motocykl. Stacyjka jest umieszczona w okolicach główki ramy i przypomina przełącznik z nowszych modeli Harleya-Davidsona. Silnik uruchamiamy kluczykiem, o kształcie znanym z blokad rowerowych. Dźwięk z wydechów na niskich obrotach włącza samochodowe alarmy, co jest zasługą akcesoryjnych, przelotowych tłumików. Rozpoczynamy jazdę. Pozycja raczej wygodna, odprężona, lusterka świetnie rozmieszczone i zapewniające dobrą widoczność, ale podnóżki nieco za daleko wysunięte do przodu, co utrudnia manewry. Sprzęgło wymaga użycia sporej siły, a biegi wchodzą niezbyt precyzyjnie. Pierwsze hamowanie przypomina o nieuchronności śmierci, niezałatwionych sprawach i generuje obraz rodziny pochylonej nad trumną w głębokim smutku. Hamulce działają zero-jedynkowo; i „łapią” przy samym końcu skoku nieregulowanej dźwigni.
Przyczepność seryjnych opon jest fatalna. Przednie zawieszenie dobija tak, że chyba tylko przez przypadek nie zrobiło dziury w półkach. Tył zestrojono lepiej – motocykl obciążony pasażerem nie osiągał granic swoich możliwości nawet podczas zjazdów z krawężnika. Współtowarzysz ma pozycję niezbyt wygodną, ale to standard w tej klasie pojazdów. Wyjeżdżamy poza miasto. Pełen ogień! Gdzie się podziało 27 KM deklarowane przez producenta? Jedyny wniosek, jaki przychodzi nam do głowy-udrożnienie wydechu spowodowało katastrofalny spadek osiągów. Dźwięk przy innych obrotach, niż biegu jałowego, przypomina starą Fiestę 1.0, z urwanym tłumikiem, pracującą na trzech cylindrach zagłuszającą basy z pobliskiej dyskoteki. Beznadzieja. Z wiatrem osiągamy 125 km/h, co odbiega od deklarowanej prędkości maksymalnej 140 km/h. Motocykl nadawałby się w miejskie korki, ale szeroka kierownica utrudnia jazdę pomiędzy samochodami.
Po kilku kilometrach przepaliła się żarówka. Chwilę później akcesoryjna szyba zaczęła wpadać w rezonans, ale kolejne awarie powstrzymały jej odlot. Po kilku kilometrach osłona chłodnicy zmieniła położenie, a biegi z nieprecyzyjnych zmieniły się w tryb „loteria”. Najsłabiej było z piątką, która czasami w ogóle nie wchodziła. Od tego momentu zacząłem się wychylać daleko do przodu i wspomagałem ręką poszukiwanie biegów. W ten sposób zrobiłem kilkanaście kilometrów, desperacko próbując wrócić do domu. Niestety wraz z przekręceniem licznika dziennego o wartość 70 km sprzęgło powiedziało dość; najpierw nie dało się rozłączyć, a po chwili zupełnie straciłem napęd. Motocykl nie nadawał się do dalszej jazdy. Nawet skórzany krawat dotychczas dumnie prezentujący się na baku, ze wstydu zsunął się pod zbiornik.
Podsumowanie
W tym miejscu kończy się przygoda z naszym dalekowschodnim przyjacielem. Permanentna krytyka Junaka byłaby niesprawiedliwa. Wspomniany motocykl jest wygodny, sporo detali takich, jak podnóżki, siedzenia, bak czy koła wykonano całkiem solidnie. Ma dość bogate wyposażenie i całkiem poręczne sakwy. Szyba nieźle chroni przed wiatrem, o ile nie próbuje się uwolnić. W naszych oczach testowany motocykl dyskwalifikują dwie rzeczy: zbyt miękkie przednie zawieszenie i hamulce, które są zdecydowanie za słabe. Dźwięk jest głośny i zbyt bezpłciowy-dlatego ciche wydechy są lepszą opcją. Wspomniana awaria najprawdopodobniej jest wynikiem brutalnego testowania przez inne redakcje, zatem z punktu widzenia normalnego użytkownika raczej mało prawdopodobna. Pracę zawieszenia można poprawić, montując twardsze sprężyny i wlewając gęstszy olej, a problem rozkręcających się detali rozwiąże Loctite do gwintów. Marka Junak ma bardzo duży potencjał marketingowy; żaden testowany motocykl nie wzbudzał dotąd porównywalnego zainteresowania wśród przechodniów. Wiele osób robiło sobie z nim zdjęcia i wypytywało dosłownie o wszystko. Cena została skalkulowana na 13499 pln.
W zasadzie można go polecić amazonkom, niezbyt doświadczonym kierowcom, lub takim, dla których osiągi są sprawą wtórną i lubią „podłubać” przy swoim motocyklu. Mamy nadzieję, że importer wymusi na producencie poprawę wspomnianych detali, a wówczas M16 stanie się ciekawą alternatywą dla używanych Japończyków. Na dzień dzisiejszy, naszym zdaniem, nie ma na to najmniejszych szans.
Zostaw odpowiedź