MotoGP straciło Johna Hopkinsa, który postanowił ścigać się dla Stiggy Hondy – teamu World Superbike.
25-latek został bez teamu i bez motocykla po tym, jak koncern Kawasaki wycofał się z zawodów. Na szczęście, jego koszmar się skończył. Oświadczył, że zamierza zadebiutować 5 kwietnia w teamie Stiggy Honda na modelu CBR1000RR FireBlade w Walencji. Umowa z teamem Hondy będzie obowiązywała do końca sezonu 2009, a Amerykanin będzie nadal sponsorowany przez Monster Energy Drink.
Hopkins planuje ukończyć swój pierwszy test na modelu FireBlade. Ma się on odbyć w tym tygodniu, czyli krótko przed debiutem w teamie Johana Stigfelta, w którym znajdują się: Brytyjczyk Leon Haslam oraz doświadczony Włoch Roberto Rolfo.
Były zawodnik Suzuki zawarł pewien rozejm z Kawasaki, kiedy postanowiono, że Hopkins będzie się ścigał na nowym ZX-RR w sezonie 2009. Miał jeździć u boku Marco Melandriego, jednak z powodu globalnego kryzysu koncern wycofał się z finansowania dwóch zawodników.
Decyzja znacznie zwiększyła przygnębienie Kalifornijczyka, który ma za sobą sezon pełen kontuzji. Z tego powodu był w stanie ukończyć zawody zaledwie na 16. pozycji w klasyfikacji ogólnej. W porównaniu do jego 4. miejsca w czasach kiedy jeździł dla Suzuki, nie jest to zbyt imponujący wynik. Jednak Hopkins się nie poddaje i zamierza odbudować swoją karierę w WSBK.
Dogadałem się z Kawasaki tak, że obie strony odeszły zadowolone – mówi Hopkins. – Jestem koncernowi bardzo wdzięczny, za możliwość występowania w ich barwach i jazdy dla nich. Cieszę się również, że mam możliwość ścigania się w tym sezonie i pójścia do przodu.
Przejście Hopkinsa do WSBK jest wspaniałą wieścią dla szefa zawodów, Paolo Flamminiego.