Spis treści
Dawidowi ukradli motocykl. Wprawdzie miał ubezpieczenie, a motocykl później się odnalazł, ale ile przy tym stracił czasu i nerwów… Nawet policjanci sugerowali, że istniał łatwy sposób, aby zdecydowanie poprawić swoją sytuację.
30 sekund
„Było to widać na nagraniu z monitoringu. Zajęło im to 30 sekund. Podjechali busem, wrzucili motocykl na pakę, zniknęli.” – tak Dawid opisał cały proces kradzieży swojego motocykla.
Pamiętacie, gdy ukradli redakcyjne BMW G 310 R? To własnie jest motocykl Dawida, naszego specjalisty / informatyka. Najpierw informowaliśmy o kradzieży, a później o odnalezieniu…
Moment kradzieży, zaledwie pół minuty.
Stracone nerwy i czas (i motocykl, prawie)
Wyobrażacie sobie to uczucie, gdy wyglądacie przez okno, a miejscu parkowania nie ma Waszego motocykla? Stres to mało powiedziane. Gdy pierwszy szok już odpuszcza, zaczyna się żmudny proces zgłaszania kradzieży – wizyta na policji, składanie zeznań, obszerna papierkologia, a później jeszcze zgłoszenie do ubezpieczyciela, jeżeli posiadaliście dodatkowe AC. Jeżeli kiedyś padliście ofiarą kradzieży motocykla lub samochodu, dobrze wiecie o co chodzi…
Nasz kolega w ciągu kilku dni spędził na komisariacie łącznie około 5 godzin, a do tego należy doliczyć drugie tyle czasu poświęcone na kontakty z ubezpieczycielem, czy też na rozprzestrzeniania informacji o poszukiwaniach po internecie.
Teraz Dawid już wie, że cena zakupu dodatkowej blokady to zdecydowanie mniejszy koszt, niż nerwy i czas stracone na walce ze złodziejami i z procedurą pokradzieżową.
W przypadku naszego kolegi historia miała dość szczęśliwy koniec, bo motocykl finalnie się odnalazł (przyczyny wciąż nie są jasne, a opisaliśmy je tutaj). Mimo, że samo odnalezienie jest przyjemną wiadomością, to skutkiem ubocznym były kolejne godziny spędzone na policji i przy okręcaniu procesu uzyskiwania odszkodowania.
Moment odnalezienia motocykla oraz huśtawka emocji, stres, radość, a do tego sporo straconych nerwów i czasu.
W przypadku tej konkretnej sprawy, nasz kolega miał opłacone pełne ubezpieczenie z opcją GAP na pokrycie straty, więc kradzież nie oznaczałaby nadmiernych strat finansowych. Jednak negatywne emocje są niepoliczalne. No i tutaj spostrzeżenia okradzionego motocyklisty pokrywają się z tym, o co pytali i co sugerowali policjanci…
Motocykl byłby mniej atrakcyjny dla złodzieja
„Miałem ubezpieczenie, więc nie kupowałem blokady, bo co może się stać? Finalnie straciłem sporo czasu i pewnie dostałem kilka siwych włosów…
Policjanci powiedzieli, że niejedną rozciętą blokadę już widzieli… Ale powiedzieli także, że przecinane blokady nie są w Polsce aż tak częstym zjawiskiem, jak na Zachodzie.
Bardzo prawdopodobne, że przed kradzieżą złodzieje objeżdżali teren (widziany był podobny bus, skradzione tablice rejestracyjne z okolicy) i obejrzeli motocykl. Gdyby zawsze stał przypięty, pewnie byłby dla nich mniej atrakcyjny.
Gdybym przyczepił motocykl łańcuchem do kotwy, co sugerowali policjanci po odnalezieniu mojego BMW, kradzież na pewno nie trwałaby 30 sekund, ale dużo, dużo dłużej. Jeżeli złodzieje mieli narzędzia do przecięcia łańcucha, z pewnością zajęłoby to im trochę czasu i narobiliby przy tym sporo hałasu. To mogłoby przyciągnąć uwagę moją lub sąsiadów – i motocykl uratowany.
W moim przypadku motocykl został podniesiony na pakę busa, więc nawet zwykła blokada na tarczę z alarmem pewnie by pomogła. Poruszenie motocykla wzbudziłoby alarm, może złodzieje by uciekli, a może zdążyłbym zauważyć złodziei, zidentyfikować busa, powiadomić policję, a patrol złapałby ich 2 skrzyżowania dalej na gorącym uczynku?”
W jakie zabezpieczenia zainwestować?
Dawid miał szczęście, bo odzyskał swój motocykl zaledwie po 4 dniach. Jeżeli jednak zależy Ci na tym, aby nie oddawać swojego jednośladu bez walki, warto zainwestować w blokady, jak OXFORD SCREAMER XA7. Alternatywą może być blokada typu U-Lock (jak OXFORD MAGNUM), która pozwala też przypiąć motocykl do elementu krajobrazu.
Innym sposobem jest solidny (ale spory i ciężki) łańcuch (np. Oxford Heavy Duty 1,2 metra lub 1,5 metra) przypięty do czegoś takiego jak latarnia miejska lub do własnej, solidnej kotwy (np Oxford Brute Force).
Dawid już wie, że motocykl warto zabezpieczyć (i ubezpieczyć). A Ty?
Ciekawostka: Nasz kolega posiadał ubezpieczenie AC+GAP, więc na kilka dni po kradzieży zaczął już organizować zakup kolejnego motocykla. Pech i/lub szczęście chciały, że w salonie spotkała go awaria systemu, a już dzień później odnalazło się skradzione G 310 R. Gdyby nie awaria systemu, utknąłby z dwoma leasingami na raz. Rada? Po kradzieży warto poczekać kilka dni. 🙂
Zostaw odpowiedź