Eska to marka jeszcze mało znana na naszym rynku. Mimo tego, jak chwali się producent, już od 1974 roku trwały intensywne prace nad rękawicami motocyklowymi. Do naszego laboratorium testowego trafiły damskie rękawiczki z najnowszej kolekcji marki. Jak sprawdziły się podczas jazdy?
Ladies Sport
Eska pozycjonuje swoje rękawiczki jako produkt sportowy. Moim zdaniem jednak karbonowe protektory na kostki i palce to za mało, by nazywać je sportowym modelem. Krój Butterfly z dość krótkim mankietem, wstawkami z meshu i materiału Amara połączonego ze skórą przypomina raczej letnie rękawiczki miejskie i, moim zdaniem, tak należy je traktować.
Ladies look
Model Butterfly jest w kontrastujących kolorach i posiada detale, które spodobają się paniom. Połączenie rożnych materiałów, dwa rzepy do spięcia, ciekawa grafika na mankiecie i mały motylek na jednym z zapięć nie wyglądają źle, wręcz przeciwnie. Wszystko stanowi zgraną całość i na pewno pasować też będzie do kurtki w podobnej kolorystyce. Jeżeli natomiast jesteście fankami czerni, producent pomyślał również o takiej wersji.
Panie, które dbają zarówno o bezpieczeństwo, jak i o wygląd również powinny czuć się usatysfakcjonowane, pod warunkiem, że patrzą na model Butterfly jak na rękawiczkę miejską! Na kostkach znajduje się duży karbonowy protektor. Od spodu wyposażono go w miękką warstwę, dzięki której nic nas nie uwiera, a rękawice dobrze dopasowują się do dłoni zamkniętej na manetce. Mniejsze karbonowe ochraniacze znajdziemy na palcach. Tylko na małym jest gąbkowe wzmocnienie i dodatkowa warstwa skóry. Na wewnętrznej części dłoni zastosowano materiał Amara (miękki i przewiewny) wzmocniony skórą. Warto również zaznaczyć, że jakość wykonania, podobnie jak bezpieczeństwo, stoją na wysokim poziomie.
Urban Butterfly
Na pierwszy rzut oka rękawiczki sprawiają dobre wrażenie, gorzej jak już je założymy na ręce. Okazuje się, że palce modelu Butterfly są bardzo szerokie i nieco za krótkie. Najbardziej odczuwalne jest to w momencie, gdy zaciskamy rękę na manetce i próbujemy dosięgnąć klamek.. Krój tych rękawiczek pod tym względem bardziej przypomina męski (na naszego redaktora naczelnego pasowały idealnie). Poza tym pasek z rzepem do spięcia, który powinien znajdować się pod nadgarstkiem, umieszczono minimalnie za wysoko. Do tego drobnego mankamentu można się jednak przyzwyczaić i nie wpływa on znacząco na komfort jazdy.
Trzeba również pamiętać, że rękawiczki wyposażono w dość krótki mankiet. Mi osobiście najlepiej jeździło się z mankietem włożonym pod kurtkę, gdyż próby naciągnięcia go na rękaw kończyły się zsunięciem z niego.
Poza tym rękawiczki są całkiem wygodne. Protektory nie uwierają, a podczas ciepłych dni, dzięki panelom z meshu, wentylacja spisuje się znakomicie. Warto zauważyć, że rękawiczki nie mają żadnej wyściółki oprócz cienkiej siatki, która pozwala na swobodną cyrkulację powietrza.
Co ciekawe, użyty przez producenta materiał Amara jest wodoodporny. Jednak co z tego, skoro znajduje się przede wszystkim na wewnętrznej części dłoni, czyli tej, która przylega do manetki? Poza tym wierzch rękawiczek ze skóry i meshu wcześniej czy później (w zależności od intensywności deszczu) przemięknie, więc na wodoszczelność nie liczcie.
Podsumowanie
Gdyby nie mankament, jakim są za krótkie palce, rękawiczki byłyby jak dla mnie wyjątkowo ciekawą propozycją. Przed zakupem doradzam zatem przymiarkę i sprawdzenie, jak będę leżały na Waszych dłoniach.
Plusy:
– ciekawy wygląd,
– dobra wentylacja,
– karbonowe ochraniacze.
Minusy:
– nieco za krótkie palce.
Cena rękawiczek Eska Butterfly wynosi około 340 zł (w zależności od kursu euro).
Zostaw odpowiedź