Spis treści
Kobieta miała czuć się zagrożona i śledzona, a w budynek wjechała celowo… Teraz jest w areszcie, z zarzutami m.in. narażenia na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu. Sprawę kobiety bada Prokuratura, a oceną interwencji policjantów zajmie się wydział kontroli. Instrybutor ma się dobrze, a strzelanie w opony i tak niewiele da…
zdjęcie główne:
Marcin Bielecki / PAP
Akcja ze stacji benzynowej w Rymaniu (woj. zachodniopomorskie) odbiła się szerokim echem w internecie i telewizji… Kobieta w BMW wjechała w budynek stacji benzynowej, policjanci niezbyt udolnie starali się ją zatrzymać, a nagrywający ostrzegał przed strzałami w „instrybutor” (który obrósł już internetowymi memami). O akcji pisaliśmy na Motogen.pl, a tak to wyglądało:
Kobieta z BMW w areszcie
37-latka kierująca BMW odjechała ze stacji, przejechała 40 kilometrów i sama zgłosiła się na komisariat w Kołobrzegu. Aktualnie jej sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu.
Po zatrzymaniu badanie wykazało, że nie była pod wpływem alkoholu. Wyniki badania na obecność narkotyków nie zostały ujawnione.
Prokuratura zawnioskowała o najsurowszy środek zapobiegawczy, jakim jest tymczasowy areszt na okres 3 miesięcy. To dlatego, że podejrzana nie posiada stałego miejsca zamieszkania w Polsce, co rodzi obawę ucieczki i opuszczenia kraju.
Prokuratura postawiła zarzuty
Już w poniedziałek Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu przedstawiła trzy zarzuty oparte o pięć artykułów Kodeksu karnego.
„Pierwszy dotyczy uszkodzenia mienia o łącznej wartości 20 tys. zł, na skutek wjechania samochodem marki bmw w budynek stacji paliw. Jednocześnie, uszkadzając konstrukcję budynku, doprowadzając do oderwania się jej elementów, podejrzana naraziła na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dwie pracownice stacji i funkcjonariusza policji”
– powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski.
Kolejny zarzut to wywieranie wpływu na czynność policji – oskarżona miała przemocą, uderzając lusterkiem samochodu, zmusić funkcjonariusza do zaniechania próby jej zatrzymania. Kobieta miała także nie wykonać polecenia zatrzymania się do kontroli drogowej.
37-latka podejrzana jest także o posiadanie nieznacznej ilości marihuany.
Wina i kara
Za popełnienie poszczególnych czynów grozi odpowiednio do trzech i pięciu lat pozbawienia wolności w najgorszym przypadku.
Jak powiedział prok. Gąsiorowski:
„Podejrzana przyznała się jedynie do celowego uszkodzenia budynku stacji paliw. Do pozostałych zarzutów już nie. Złożyła wyjaśnienia. Swoje zachowanie tłumaczyła obawą, że wobec niej istnieje jakieś zagrożenie.”
Niewiarygodne wyjaśnienia, co tam się wydarzyło?
Rzecznik prokuratury stwierdził, że wyjaśnienia podejrzanej „trudno uznać za wiarygodne”. Prokuratura będzie je weryfikowała. To tyle z oficjalnych komunikatów.
Prokuratura już teraz mówi, że następnym krokiem będzie skierowanie 37-latki na obserwację psychiatryczną.
Według nieoficjalnych doniesień, kobieta miała tłumaczyć, że czuła się zagrożona i śledzona oraz że obawiała się swojego partnera. Według pierwszych relacji świadków, kobieta na stacji benzynowej miała zachowywać się nieracjonalnie.
Kobieta podobno opowiadała, że czuła zagrożenie ze strony partnera, którego zostawiła w Holandii i od którego uciekała. W podróży do Polski towarzyszył jej kolega, bo ona ma zakaz prowadzenia pojazdów na terenie Niemiec i w tym kraju to on musiał być kierowcą. Uczucie zagrożenia miało narastać, podejrzany wydawał jej się każdy napotkany samochód, a w końcu także mężczyzna, z którym podróżowała.
W budynek stacji benzynowej wjechała celowo, aby policja zajęła się jej sprawą. Jednak policjantów, którzy pojawili się na miejscu, uznała za „przebierańców”.
Działania funkcjonariuszy zostaną ocenione
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że hollywoodzkie strzelanie w samochód nie spowoduje jego zatrzymania. Zwykłe naboje z krótkiej broni nie są w stanie przestrzelić silnika. Mogą co najwyżej przedziurawić chłodnicę. Strzał w opony spowoduje w najlepszym przypadku niezbyt szybką utratę ciśnienia. Ostrzelany samochód (tym bardziej z kierowcą pod wpływem adrenaliny) z powodzeniem może jechać przez wiele kolejnych kilometrów.
Pierwsi specjaliści oceniają jednak, że działania funkcjonariuszy były chaotyczne i sami oni nie wiedzieli, co mają zrobić. Zatrzymanie było nieefektywne. Wskazuje to na nieskuteczny system szkoleń funkcjonariuszy.
Oceną interwencji policji i zasadnością użycia broni ma zająć się wydział kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Instrybutor…
„Instrybutor”, który oczywiście miał być dystrybutorem paliwa, doczekał się internetowej sławy. Lokalni mieszkańcy donoszą, że instrybutor ocalał, nie został postrzelony. Otrzymał nawet swoje miejsce na Google Maps!
Zostaw odpowiedź