Na jednym z forów znów rzuciła mi się w oczy dyskusja na temat ABS. Zwolennicy mówili o jego zbawiennym wpływie w czasie podbramkowych sytuacji w złych warunkach pogodowych. Przeciwnicy twierdzili, że bez względu na wszystko ogłupia kierowcę, podejmuje za niego decyzję i sprawia, że kierujący zamiast się rozwijać ufają elektronice.
Ja jestem zwolennikiem ABSu. Oczywiście odłączanego. W warunkach torowych może dla mnie nie istnieć, chociaż system Bosch Cornering ABS w warunkach sportowych jest absolutnie genialny dla amatora. Na szutrach, w turystycznym enduro nie chciałbym mieć go przy tylnym kole. W pozostałych przypadkach, szczególnie w ruchu codziennym, w skrajnych warunkach pogodowych, moim zdaniem może uratować tyłek.
Czy jesteście pewni, co jest pod powierzchnią wody w nocy, w deszcz? Kiedyś trafiłem w takich warunkach na plamę oleju i gdyby nie ABS, na pewno bym zaliczył glebę. Czy jesteście pewni, że w nagłej sytuacji uda się Wam nie zablokować przedniego kola?
Zresztą, zobaczcie na filmie sprzed kilku lat, jak obecność ABSu poprawia bezpieczeństwo. No i jak, przekonani?