Marquez dostanie tylko jeden punkt karny, a to oznacza, że nie będzie musiał startować z końca stawki. Pozostaje tylko kwestia tego, czy dyrekcja wyścigowa podjęła taką decyzję ze względu na to, że Marquez dopiero zaczyna swoją przygodę w klasie MotoGP i przez swój wiek ma obniżony próg bezpieczeństwa, czy może organizatorzy obawiali się, że Marquez może powtórzyć swój wyczyn z ubiegłego roku. Przypomnijmy, że startując w klasie Moto2 z ostatniego miejsca udało mu się wygrać wyścig.
No, ale odstawmy na bok domysły i złośliwości, ponieważ Mike Webb, który jest przewodniczącym dyrekcji wyścigów MotoGP wypowiedział się na temat decyzji podjętej w sprawie wypadku Pedrosy, do którego przyczynił się Marquez. Przede wszystkim podkreślił, że cała sytuacja została podzielona na dwie części. Pierwsza to oczywiście zachowanie Marqueza, za które zawodnik dostał jeden punkt, a druga to kwestie techniczne. Honda straciła 25 punktów, które otrzymała za wygraną w Aragonii. Kara dla Marqueza ma utemperować jego styl jazdy, a kara w klasyfikacji konstruktorów ma sprawić, że producenci będą lepiej przykładać się do najmniejszych nawet szczegółów.
Jaki jest jednak sens ujarzmiania Marqueza? Może inni zawodnicy powinni podkręcić tempo? Ostatnio na rundzie Superbike World Championship ponownie byliśmy świadkami ostrych starć. Laverty i Guintoli jechali tak ostro, że wypadli z toru na ostatnim okrążeniu drugiego wyścigu. Mieli sporo szczęścia, ponieważ wywieszono czerwoną flagę i tylko dzięki temu nie stracili ostatniej szansy na walkę o tytuł mistrzowski w klasie Superbike. Czy zebrała się jakaś komisja? Czy ktoś o kimś mówił, że ten jeździ niebezpiecznie i może zginąć? Otóż nie, sprawa nawet nie była w jakikolwiek sposób komentowana przez kogokolwiek z dyrekcji wyścigów czy z dyrekcji teamu. Oczywiście to się może zmienić od przyszłego roku, ponieważ Dorna weszła w WSBK i Carmelo Ezpeleta już zaczyna wprowadzać swój porządek.