Verva Street Racing 2011 – czasem słońce, czasem deszcz - Motogen.pl

Uliczny tor w centrum Warszawy, niewyobrażalna liczba koni mechanicznych w najciekawszych samochodach świata, pokazy FMX, stuntu, Dakar Spirit i wiele innych atrakcji, czyli Verva Street Racing za nami.

W sobotę odbyła się druga już edycja imprezy motoryzacyjnej Verva Street Racing. Ponownie centrum Warszawy zamieniło się w uliczny tor, na którym Warszawiacy mogli podziwiać najpiękniejsze i najdroższe samochody świata, klasyczne perełki motoryzacji oraz oczywiście motocykle.

Podobnie jak w zeszłym roku, miłośnicy szeroko pojętej motoryzacji mieli okazję spotkać się z zawodnikami, gwiazdami oraz ich pojazdami podczas Pit Party. Aby uczestniczyć w tej części eventu, należało mieć bilety. Należy jednak zauważyć, że ich cena była znacznie niższa niż podczas poprzedniej edycji, a to przyciągnęło sporo ludzi.

Po obejrzeniu zaimprowizowanego Pit Lane kibice przeszli w okolice trasy, gdzie można było na własne oczy lub na telebimach podziwiać Red Bull X-Fighters Jam, czyli pokazy FMX. Zebranym jak zwykle najbardziej podobały się backflipy. Był to jednak zaledwie przedsmak tego, co czeka kibiców tego sportu podczas zawodów Red Bull X-Fighters, które odbędą się w Poznaniu 6 sierpnia. Szkoda tylko, że pokaz trwał zaledwie 15 minut…

Zaraz po przeczącym wszelkim prawom fizyki i grawitacji kierowcom FMX na tor wyruszyła parada oficjalnie rozpoczynająca VSR 2011. Piękne samochody, w nich gwiazdy sportu i nie tylko przejechały przez całą długość ulicznej pętli.

Później na Plac Teatralny wyjechały bolidy Formuły 3. Niestety, ten element wyścigów został „wzbogacony” o zmianę kół w pit stopie przez celebrytów z popularnych programów You Can Dance itp. Siedząc na trybunach miało się ochotę wziąć pilota i przełączyć na chwilę kanał. Wypowiedzi gwiazdek biorących udział w tej rywalizacji były mało składne i dość żenujące. Szkoda, że ostatnio żadna duża impreza nie może się odbyć bez przedstawicieli jakiegoś Tańca z gwiazdami, Tańca na lodzie, na wodzie i innych tego typu programów zapychających ramówkę. Dobrze, że celebryci byli pilnowani przez mechaników dokręcających koła, patrząc bowiem na organizację pracy, plątanie się sobie pod nogami, żaden bolid nie wyjechałby za tor. Opcjonalnie wyjechałby i zgubił koła bez pomocy ze strony fachowców.
…„To moja pierwsza wizyta w Polsce i widzę, że jest tu wielu ludzi podchodzących do sportów motorowych z dużą pasją” powiedział Coma…

Plan imprezy był bardzo napięty. Po Formule 3 na tor wyjechały samochody DTM, potem Porsche i legendy Formuły 1. Następnie, niestety, zaczęło padać. Mimo deszczu i mokrej nawierzchni, na Plac Teatralny wjechali stunterzy, w tym znany wszystkim Chris Pfeiffer wspomagany przez nasze rodzime gwiazdy tego sportu takie jak Stunter13, Mok, Raptowny, Korzeń, Kuba FRS, Dyzia oraz Ewa Pieniakowska. Pokaz ze względu na harmonogram imprezy oraz warunki pogodowe był krótki, a stunterzy nie mieli możliwości pokazania wszystkich swoich tricków. Po tym etapie eventu wsztkim pozostał pewien niedosyt. Być może organizatorzy w przyszłym roku wyjdą wymaganiom publiczności na przeciw i ten punkt harmonogramu zostanie przedłużony. 

Deszcz dość szybko się jednak skończył i wyszło słońce. Przesychająca nawierzchnia bardzo spodobała się za to drifterom, którzy przejęli po stunterach uliczny tor.

Miłośnicy sportów motocyklowych na kolejne pokazy jednośladów musieli dość długo poczekać. Jednak opłacało się bo po południu uliczny tor opanowali dakarowcy. Wśród nich można było zobaczyć Krzysztofa Hołowczyca i Stephane Peterhansela oraz Kubę Przygońskiego, Marka Dąbrowskiego oraz światowe gwiazdy pustynnych zmagań takie jak: Helder Rodrigues, Ruben Faria, Marc Coma i Cyril Despres.

„To moja pierwsza wizyta w Polsce i widzę, że jest tu wielu ludzi podchodzących do sportów motorowych z dużą pasją” powiedział Coma. „Polska kojarzyła mi się zawsze z moim dobrym kolegą Tadkiem Błażusiakiem. Po tej wizycie skojarzeń z pewnością będzie jeszcze więcej” dodał Cyril Despres.

Impreza ponownie okazała się sporym sukcesem. Patrząc po trybunach oraz miejscach tuż przy barierkach toru chętnych do obejrzenia VRS było jeszcze więcej niż w zeszłym roku. Szkoda tylko, że tak mało czasu w grafiku imprezy przeznaczono na motocykle.