Twórca firmy Tarform, doświadczony projektant Taras Kravtchouk, określa swoje pojazdy jako “nowy gatunek motocykla elektrycznego”. Jest to oczywiście nieco buńczuczne, ale obiektywnie patrząc, jego maszyny naprawdę się wyróżniają.
Naszym celem było wskrzeszenie klasycznej formy i połączenie jej z nowoczesną technologią, tak by jazda motocyklem Tarform była całkiem nowym doświadczeniem. To motocykl elektryczny, który oddaje ducha prawdziwego rzemiosła, zaawansowanej produkcji i czystej technologii – mówi Kravtchouk.
Motocykl Tarform zbudowany jest z wielu elementów stworzonych na drukarce 3D. Pojazd wygląda jak nowoczesna rzeźba – ma formę solidnego metalowego bloku, wykończonego matowym lakierem. Uwagę zwracają doskonale dobrane detale, takie jak gładka kierownica z wtopioną w nią okrągłą puszką wyświetlacza, “zakratowany” reflektor LED oraz skórzane siodło.
Maszyna wyposażona jest w zestaw baterii, pozwalający na przejechanie ok. 145 km. Czas pełnego ładowania to ok. 4 godzin. Są to więc parametry porównywalne z innymi pojazdami tej klasy.
To, co wyróżnia Tarform wśród innych motocykli elektrycznych to bardzo zaawansowana technologia, oparta na sztucznej inteligencji. Pojazd pozbawiony jest lusterek, a ich rolę przejął zestaw sensorów, monitorujących otoczenie i przekazujących ostrzeżenia wprost na centralny wyświetlacz.
Seryjna produkcja motocykli Tarform ma ruszyć pod koniec roku 2019, ale już teraz przyjmowane są zamówienia i przedpłaty. Ten znakomicie wyglądający motocykl kosztuje w podstawowej wersji 18 tysięcy dolarów, czyli ok. 67 tysięcy zł. Opcja kolekcjonerska jest droższa o 37 tysięcy zł. Szczegóły znajdziecie na stronie producenta.