Yamaha MT-09 była jednym z najciekawszych motocykli zaprezentowanych w 2013 r. Agresywny, nowoczesny motocykl łączący cechy nakeda i fabrycznego streetfightera. Z agresywnym, trzycylindrowym silnikiem, świetnymi hamulcami, rozbudowaną elektroniką, niewielką masą i korzystną ceną – MT-09 szybko stał się hitem sprzedażowym. A teraz do redakcyjnego garażu trafił pojazd będący czymś na pograniczu kategorii tourer i adventure – fabryczny crossover Yamaha MT-09 Tracer.
XJR jest dla mnie szczególnym motocyklem, bo od niego zaczęła się moja przygoda z naprawdę dużą „Japonią”. Choć od mojego rozstania z poczciwą XJR 1200 minęło piętnaście lat, to za każdym razem kieruję wzrok ku temu modelowi ze szczególnym sentymentem.
Majesty jest tym dla Yamahy, co Burgman dla Suzuki – ikoną. Pierwsza sto dwudziestka piątka z tym przydomkiem pojawiła się już w 1998 r., a nazwa była wspólna dla całej rodziny pojazdów o pojemnościach do 400 cm3.
Yamaha trafiła do redakcyjnego garażu niesiona falą gwałtownego wzrostu popularności jednośladów napędzanych silnikami nieprzekraczającymi pojemności 125 cm3. Nazwa Delight to w tym wypadku słowo klucz: według słownika języka angielskiego oznacza zachwyt, rozkosz, radość.
Kiedy w zeszłym roku przeprowadzaliśmy test MT-09, zachwytom nie było końca; świetnie prowadząca się, z charakterem, osiągami, pazurem i w dumpingowej cenie. Poprzeczka została podniesiona wysoko, zatem zaprojektowanie mniejszej siostry było jeszcze trudniejsze. Po pierwsze, musi być łatwiejsza do prowadzenia przez mniej doświadczonych kierowców, po drugie, porównywalnie wszechstronna jak konkurencja, a po trzecie, za pomocą osiągów, atrakcyjnej ceny i efektownej stylizacji nie może zepsuć dobrego imienia serii MT. Czy Yamaha spełniła te oczekiwania? Odpowiedź poniżej.