2008-08-02 17:44:15.912971
jeszua
napisał(a):
druga z zabawek, które dziś sobie wybrałem z salonu suzuki, to gsr 600 pierwsze pytanie: kto od kogo ściągał? suzuki najpierw zapowiedziało nakeda opartego na silniku hayabusy i narysowało coś rodem z mangi, potem długo nie miało odwagi go wyprodukować (w dziale najmocniejszy golas wyprzedziło ich nawet... bmw! z modelem k 1200 r). w międzyczasie, zapewne niejako dla przetestowania zdolności rynku w zakresie akceptacji udziwnionych kształtów - wypuszczono gsr 600, opartego wizualnie na tamtej koncepcji; rodzinne podobieństwo widać już na pierwszy rzut oka
oki, wiem, że jazda motocyklem z dość mocnym 600ccm po przejażdżce skuterkiem musi robić wrażenie, ale mimo wszystko i wbrew opiniom coponiektórych: to NIE jest motocykl dla początkującego kierowcy... maszyna ciągnie równo i łatwo wkręca się na obroty, aż zbyt łatwo: prędkości dozwolone, a nawet te rozsądne, szybko zostają pokonane. no, teraz trzeba by to zatrzymać i tu niestety komiksowy stworek pokazuje słabość: hamulce są zdecydowanie gorsze, niż silnik. jakieś takie niepewne, nieprecyzyjne i gumowate - najpierw zbierają siły, dopiero potem zaczynają hamować, a i to niezbyt przekonane do swojego działania. in minus czarna krecha jak u franka millera
po miejskich dziurach toczy się przyzwoicie, zwrotność jest fajniutka i przyjemniutka jak wielkooka mangowa postać; gorzej z rozpędzaniem poza, ale to było jasne od początku: naked nie daje żadnej osłony przed wiatrem. plastik pomiędzy lampą a zegarami może być uznany za "miniowiewkę" tylko w analogii do powierzchni kryjącej stringów. w pozycji na batmana udało się wprawdzie przekroczyć dwie paczuchy, ale to takie symboliczne tylko było - dla zasady. i nie polecam
a, przy poprzedniej przekładni automatycznej o mało nie zapomniałem: skrzynka biegów! no, jest i działa, nawet bardzo ładnie - po dukacie muszę przyznać, że wyjątkowo łatwo znajdowało się na niej luz. przejawia jedynie jakąś niechęć do zmiany w dół bez sprzęgła - w górę idzie bez najmniejszego kłopotu. jak z hamulcami: przyspieszyć łatwo, gorzej w drugą stronę...
no i co z tego wynika? ano - trochę przerost formy nad treścią. motocykl dla miejskiego ściganta, w tej roli nawet się pewnie sprawi, ale raczej playboya niż prawdziwego ulicznego wojownika. niby fajny silnik, ale nie wszystko jest równie dobrze dopracowane. wygląd... może się podobać, podobno są dorośli faceci, którzy oglądają anime. jak dla mnie cukierkowe to takie i jakoś nie chce się kojarzyć z łykaniem asfaltu - raczej z zapiekankami na kazimierzu - lans zamiast treści
jsz ps. byłbym zapomniał: piętnuję przedstawiciela suzuki w krakowie! za: wyznaczenie obowiązkowej trasy, jazdę po niej z salonowym przewodnikiem, długość tejże - zdecydowanie za krótką!