Troy Corser (Yamaha Motor Italia) i Michel Fabrizio (Ducati Xerox) w pierwszym wyścigu Superbike zajęli kolejne miejsca na podium, zaraz za Balistycznym. W drugim wyścigu drugie i trzecie miejsce przypadło w udziale Carlosowi Checa (HANNspree Ten Kate Honda) i Fonsi Nieto (Alstare Suzuki). O potwornym pechu może mówić Rzymski Cesarz, Max Biaggi. Podczas Superpole, gdzie najlepszy czas wykręcił Bayliss, Biaggi wypadł z gry przez awarię dźwigni zmiany biegów. W obydwu wyścigach startował z 4 rzędu, z 16 pozycji. Po koncertowej jeździe, poległ w obydwu wyścigach, w drugim złamał nadgarstek.
Balistyczny podsumował weekend: „To jest coś, o czym się marzy, zwyciężyć dwukrotnie w ciągu weekendu. Wiedziałem, że łatwo nie będzie. Wielu dobrych kierowców, znakomite motocykle, wszyscy jechali szybko i agresywnie. Ale wiem, że mam support w znakomitym zespole i jestem zadowolony z osiągniętych wyników. W pierwszym wyścigu przez kilka okrążeń obawiałem się szarpaniny i pojedynku z Maxem, ale on wpadł na pomysł, aby wylecieć z toru i sztukę tę powtórzył w drugim wyścigu.” – z humorem kwituje Troy. „Ogólnie w drugim wyścigu wszyscy jechali troszkę wolniej, ale osobiście czułem się lepiej i czerpałem więcej radości z jazdy.”
Pierwszy wyścig, to dwukrotny start. Dukat Fabrizio odmówił współpracy na starcie, a rozpędzony z ostatnich pozycji Iannuzzo (Pedercini Kawasaki) staranował go, zrywając przy okazji but z lewej nogi kierowcy. Iannuzzo wyleciał w pobocze i skończył nakryty własnym sprzętem z pękniętym nadgarstkiem. Fabrizio wystartował ponownie, mimo poważnej kontuzji.
Od samego startu aż do mety prowadził Bayliss, za nim podążali Corser i Fabrizio. Ruben Xaus (Sterilgarda) zameldował się na mecie, jako czwarty, za nim był Nieto, Checa i Neukirchner. Noriuki Haga miał problemy z oponami w swojej Yamasze, dojechał na ósmej pozycji. Biaggi, który przebijał się systematycznie do przodu i wreszcie dobił do drugiej pozycji, wsiadając na tyłek liderowi Baylissowi, na 16 okrążeniu wyleciał z toru składając się w prawy zakręt. Wielka szkoda, bo zapowiadał się bardzo ciekawy pojedynek Dukatystów.
Drugi wyścig przez pierwsze cztery okrążenia prowadził Corser, mając na ogonie Balistycznego. Ci, co mieli nadzieję na walkę obydwu panów, zawiedli się, bo zawodnik Yamaha Motor Italia wyszedł ślizgiem z jednego z zakrętów. Od tej chwili wyluzowany Bayliss kontrolował wyścig do samego końca. Za nim rozgorzała bratobójcza walka o drugą pozycję pomiędzy Hiszpanami: Nieto, Xaus i Checa. Zwycięzko wyszedł z niej ten ostatni, a Nieto załapał się na najniższy stopień podium. Xaus po raz drugi zakończył na 4 pozycji, za nim uplasowali się Neukirchner i Kiyonari, debiutanci w WSBK. Biaggi, który znów musiał przebijać się z 16 pozycji, podczas walki o drugie miejsce, na siódmym okrążeniu wyleciał z pierwszego zakrętu. Wypadek miał miejsce przy bardzo dużej prędkości. Max najprawdopodobniej zbyt mocno wcisnął przedni hamulec
, tylne kolo chwilowo straciło kontakt z podłożem, a kiedy go odzyskało, motocyklem ostro zarzuciło, a Biaggi został katapultowany z siodła. Niewiele brakowało, a doszłoby do tragedii. Ducati zostało wyrzucone w górę i spadło tuż obok sunącego w żwirze Maxa. Siła uderzenia była tak duża, że wahacz wraz z tylnym kołem został wyrwany i zawisł na przewodzie hamulcowym. Biaggi wyszedł z kraszu ze złamanym nadgarstkiem, ale wszystko wskazuje na to, że zobaczymy go na torze podczas kolejnej rundy w Valencji, już za miesiąc.
Supersport. Pięciu kolesi z podniesionym ciśnieniem walczyło do ostatniego kółka o zwycięstwo. A to przypadło 32-letniemu Australijczykowi. Andrew Pitt przed własną publicznością wygrał mający 21 okrążeń wyścig. Broc Parkes, zwycięzca wyścigu w Katarze zaliczył upadek i nie ukończył wyścigu. Coraz lepiej radzi sobie zespół Stefano Caracchi, Garry McCoy dojechał do mety na 6 pozycji.