autor: Dominika Gorzołka
Za górami, za lasami, pewnej pięknej, słonecznej soboty Trolle, jak co roku, zorganizowały rajd.
Ustroń to w sumie stosunkowo mała, malownicza miejscowość uzdrowiskowa w górach Beskidu Śląskiego. Pozornie nie afiszuje się posiadaniem takich perełek, jak właśnie prywatne Muzeum Motocykli Zabytkowych. W sumie szkoda. Liczba i rzadkość niektórych eksponatów zaskakuje nawet maniaków siedzących w temacie, a pogawędki z kustoszem „Remixem” można ciągnąć w nieskończoność, co chwilę lokalizując swoją szczękę na podłodze. Spora część motocykli i pamiątek, głównie sprzed 1943 roku, wprawia o zawrót głowy, ale ciekawe w tym wszystkim jest to, że nie na kolekcjonowaniu motocykli cała zabawa się kończy. Ekipa organizuje różnego rodzaju eventy, jak np. Zimowe Wjazdy motocyklami na Równicę czy inne równie ciekawe przedsięwzięcia.
20 sierpnia bieżącego roku, tradycyjnie w samo południe, miłośnicy motocykli zabytkowych zajechali pod bramę Muzeum Rdzawe Diamenty. Jawki czy K750 to nie były jedyne okazy. Japońskie, włoskie czy inne wytwory światowej motoryzacji dwukołowej były tak samo mile widziane i obecne. Co roku można z błyskiem w oku podziwiać customowe maszyny z garaży chłopaków ze Śląska. Nikt nie jest dyskryminowany, a wszyscy zawsze mają szerokie uśmiechy na twarzach. Godzinka studencka na dojechanie spóźnialskich, oczywista wizyta w sanktuarium motoryzacji – muzeum – i wspólna jazda na miejsce imprezy. Dobka bywalcom już nie jest obca – dzięki uprzejmości tamtejszego nadleśnictwa Rdzawe Diamenty już nie raz miały gdzie rozbić namioty, napić się browarka, wskoczyć na chwilę do rzeki czy po prostu miło spędzić czas. Głodni mogli w rozsądnej cenie zakupić żurek czy grochówkę. Nie skłamię twierdząc, że z roku na rok impreza nabiera kolorów. Trolle wciąż szukają innych sposobów, by uatrakcyjnić spotkanie.
Gdy cała banda zajechała na Dobkę, niecierpliwi mogli już się napić złotego trunku. Reszta natomiast wybrała się na wycieczki widokowe po okolicy. Trasy na Równicę czy pętla przez Wisłę to dla towarzystwa z nizin prawdziwa rozkosz. W tym czasie damska część uczestników urządzała na parkingu nieplanowany pokaz kunsztu fryzjersko-make-upowego, oczywiście wszystko w klimacie pin upowym. Te nieprzygotowane biegały z nożyczkami i pożyczały kosmetyki. Pokazały jednak, że i „plecaczki” potrafią się świetnie bawić, nawet na nietypowych imprezach motocyklowych. O wiele więcej dziewczyn niż w roku ubiegłym postanowiło przebrać się za dziewczynę z plakatu lat czterdziestych i pięćdziesiątych. O wiele więcej dziewczyn niż w roku ubiegłym postanowiło przebrać się za dziewczynę z plakatu lat czterdziestych i pięćdziesiątych.Robiły sobie masę fotek z chętnymi. Bawiły się w tak zwane „starter girl” wypuszczając chętnych do towarzyskich wyścigów na ćwierć mili, a uśmiechy nie schodziły z twarzy żadnej ze stron. O czym należy wspomnieć – Trolle ucięły gadanie o tym, że zlot motocyklowy to nie miejsce dla dzieci. Sporo uczestników przybyło z pociechami, które bawiły się na całego jeszcze długo po zachodzie słońca. Największe atrakcje to, jak wiadomo, fotki na motocyklach, jazda w wózku bocznym „Kaśki” czy zabawa flagą startową. Stworzyła się bardzo rodzinna i przyjacielska atmosfera. Około godziny 19:00 zawitała kapela góralska godnie zastępując dotychczas puszczaną, klimatyczną muzykę z głośników. W ławach zasiedli motocykliści z okolicy, ze Śląska, po Kraków i dalej. Ludzie tańczyli pod zadaszeniami i piekli kiełbaski. W nocy uczestnik z Warszawy udostępnił swoje T4, które w mgnieniu oka zastąpiło scenę, na której odbyły się wybory miss pin up. Osobom nieobecnym tej nocy na rajdzie trudno będzie wyobrazić sobie atmosferę, jaka zapanowała w dubstepowych rytmach. W każdym razie nawet gaśnica poszła w ruch, a dziewczyny chyba zapomniały o rywalizacji i – ku uciesze uczestników – po prostu świetnie się bawiły. W nocy jedna z miss pin up udzieliła pokazu swoich umiejętności wokalnych, a zabawa, tańce i dyskusje trwały do późnych godzin nocnych. Zważywszy na ulewy ciągnące się przez cały tydzień przed imprezą, pogoda dopisała w 100%, pozwalając przybyłym spontanicznie zasnąć nie tylko w namiotach, ale i na ławach koło ogniska. Niedziela również pozytywnie zaskoczyła nas pełnym słońcem. Trolle skrzyknęły zbiórkę w muzeum. Tam sielanka przy kawie z wielkiego gara trwała jeszcze długo. W końcu ekipa leniwie rozjechała się do domów.
Najbardziej cieszy mnie to, że kolejny tydzień spotykałam ludzi, którzy wciąż żyją Rajdem Rdzawych Diamentów i nie mogą się nadziwić pozytywną atmosferą, jaka tam panowała. Czuję, że za rok będzie jeszcze lepiej, bo że w ogóle „będzie”, to już wiemy na pewno! Fotki nie oddają nawet w minimalnym stopniu atmosfery, jaka tam panowała. Trolle dziękują za support Tatoo Kamuflaż z Jastrzębia, Pubowi Korba z Katowic, Nadleśnictwu Dobka, Kawiarni Sisi i wszystkim stałym bywalcom. W tajemnicy Wam powiem, że Rdzawe Diamenty walczą o statut stowarzyszenia, co może sprawić, że imprezy będą jeszcze ciekawsze. A zatem bądźcie z nami! Zapraszamy do Ustronia na ul. Partyzantów 1!