Zundapp, Panonia, Wanderer, BSA czy też nasz poczciwy Sokół – to marki, które czasy świetności mają już za sobą; marki, których fabryki już dawno nie istnieją, a ocalałe do czasów dzisiejszych pojazdy często można liczyć co najwyżej w dziesiątkach, jak nie jednościach.
Są jednak ludzie, którzy nad „3 sekundy do setki” i 300 km/h na zegarach nowoczesnych motocykli przedkładają zupełnie inne wartości. Dusza, nietypowe i czasem zabawne dziś rozwiązania techniczne oraz swoiste dziedzictwo kultury i historii – o większości z tych motocykli można snuć niesamowite opowieści i ciekawostki, bowiem chyba każdy przyzna, że wybudowanie 70 lat temu prototypowego pojazdu w szopie przez kilku zapaleńców niesie ze sobą zupełnie inne doświadczenia i emocje, niż puszczenie w dniu dzisiejszym kolejnego modelu na bezdusznej japońskiej zrobotyzowanej taśmie montażowej.
Miłośnicy takich właśnie zabytkowych pojazdów spotkali się w tym roku podczas pierwszej w historii warszawskiej edycji OldtimerbazaRu. Nie jest to, oczywiście, pierwsza tego typu impreza w ogóle, bowiem organizatorzy mają 10-letnie doświadczenie zdobyte podczas organizowania tego eventu już od 1999 roku, kiedy to po raz pierwszy uruchomiono OldtimerbazaR we Wrocławiu. Nigdy wcześniej jednak nie zawitał on do Warszawy.
23 stycznia halę Expo XXI przy ul. Prądzyńskiego odwiedziło około 10 000 osób, co przy wyjątkowo mroźnej w tym roku pogodzie można uznać za prawdziwy sukces.
OldtimerbazaR był niejako imprezą o dwóch charakterach. Po pierwsze, tuż po wejściu na odwiedzających czekały wystawione, w większości bardzo dobrze odrestaurowane motocykle zabytkowe. Tu i na pozostałych halach mogliśmy podziwiać stare egzemplarze firm: Royal Enfield, Sokół, BMW, Zundapp, Scott, Wanderer, Victoria, WFM, WSK, Harley-Davidson, Indian czy też Osa. Oczywiście, oldtimery to również samochody, wśród których największe wrażenie zrobiła na mnie kolekcja Lincolnów Continental. Po drugie, na OldtimerbazaRze kupić można było części i akcesoria do motocykli (w tym do zabytkowych), choć większość stoisk oferowała nowe produkty, jak np. kaski i kurtki, z niskiego i średniego przedziału cenowego. To, niestety, trochę pogorszyło odbiór całej imprezy. Oczywiste jest, że samymi zabytkami zapełnić halę Expo XXI po prostu by się nie dało, jednak na przyszłość sugerowałbym dokładne podzielenie przestrzeni na taką, gdzie będziemy mogli tylko i wyłącznie podziwiać oraz zastanawiać się nad ewentualnym kupnem zabytkowego pojazdu i gdzie byłyby one jeszcze ciekawiej wyeksponowane, a np. zupełnie osobną halą, w której motocyklista mógłby się ubrać od góry do dołu. Mimo że większość najciekawszych maszyn była zgrupowana w kilku miejscach, to niektóre pojazdy wystawców schowane były między stoiskami z odzieżą, co wprowadzało niepotrzebny zamęt.
Poza tym, na szczęście, żadnych innych problemów organizacyjnych nie zanotowałem, a na samą imprezę OldtimerbazaRu trzeba spojrzeć niekoniecznie jak na wystawę motocykli, jak przykładowo odbywające się niedługo targi Motor Bike Show, lecz giełdę pojazdów i akcesoriów, na której nareszcie odwiedzającym zaproponowano godne warunki do cywilizowanego oglądania, przymierzania i kupowania.
Konkurencyjna impreza, odbywająca się w tym samym czasie na Służewcu, miała do zaoferowania temperaturę -20ºC, trzaskający pod nogami śnieg i namiot, w którym nic się nie działo. Oczywiście, pogoda to nie wina organizatorów, ale kto wpadł na pomysł zorganizowania imprezy plenerowej w środku zimy?
Podsumowując, właśnie dlatego OldtimerbazaR zaliczamy do imprez udanych i ciekawych. Zapraszamy również do obejrzenia klipu oraz zdjęć z eventu. Do zobaczenia na kolejnych edycjach!