Motocykl z pancernym silnikiem, na niezłych komponentach, atrakcyjnie wyglądający a to wszystko w sensownej kwocie? To co wydawało się niemożliwe Suzuki wcieliło w życie. Setki ludzi, dla których dotąd jedynym prawdziwym motocyklem był chopper lub sport zakochało się w offroadzie lub supermoto (DRZ był dostępny w trzech wersjach: supermoto SM, enduro E i enduro w wersji półwyczynowej S).
Link do testu z 2007r: https://motogen.pl/suzuki-dr-z-400-sm/
Oczywiście w stosunku do profesjonalnych pojazdów dostarczanych przez KTM czy Husqvarnę DRZ przegrywał w każdej konkurencji, ale górował nad nimi trwałością i nieskomplikowaną konstrukcją a interwał serwisowy był podawany w tys. km. a nie motogodzinach. Użytkownicy tworzyli hybrydy tych modeli czyli budowali pojazdy wykorzystujące komponenty zarówno z wersji supermoto jak i półwyczynowego enduro (np. bak, rama i silnik z S a zawieszenia z SM). Tak wygenerowane twory, po niewielkich przeróbkach niczym nie odbiegały od parametrów najlepszych pojazdów konkurencji.
Suzuki DRZ400SM…
Na rynek akcesoriów szybko trafiły adaptery do wyczynowych układów hamulcowych, specjalne zestawy zwiększające pojemność skokową, zbiorniki paliwa zmniejszające masę (wykonane ze sztucznego tworzywa), carbonowe dodatki, o sportowych tłumikach, gaźnikach czy ostrych wałkach rozrządu nie wspominając. Tak zdłubany DRZ mógł zaskoczyć wielu użytkowników ruchu zupełnie nie spodziewających się, że niepozorny pojazd tak sprawnie przyspiesza a świadomość posiadania „zdłubanego” wilka w owczej skórze zdecydowanie pobudzała ego właścicieli.
DRZ miał jeszcze jedną zaletę – większość szlifów powodowała rysy na tłumiku i końcówkach kierownicy. Mówiąc prościej, podczas wywrotki najczęściej kierowca cierpiał bardziej od motocykla. Dziś używana DRZ kosztuje pomiędzy 8 a 13 tys. złotych – cena zależy głównie od stanu i wyposażenia, rzadziej od rocznika.
W redakcji DRZ to model dla nas szczególny – Michał do dziś posiada zdłubany egzemplarz, który ma u niego dożywocie. Ja posiadałem DRZ przez jakiś czas, ostatecznie w maju trafił do kolegi.