Mimo że kaski Naxa są na rynku dość krótko, to nie sposób odmówić im popularności. Na ulicy co chwilę można zobaczyć kogoś w kasku tej firmy. Poza reklamą z pewnością przyczyniła się do tego cena – są to jedne z najtańszych „garnków”, jeśli nie liczyć kaskopodobnych tworów w stylu Tigera.
Testowany przez nas model, oznaczony symbolem F8, kosztuje 295 zł. To bardzo niska kwota, biorąc pod uwagę fakt, że mówimy o integralu z blendą przeciwsłoneczną, demontowanym wnętrzem, deflektorem na nos, deflektorem pod podbródkiem oraz pokrowcem w zestawie. Do pełni szczęścia brakuje jedynie antifoga i lepszego zapięcia.
Śmiało można powiedzieć, że blenda w tak tanich kaskach nie występuje. Jeszcze niedawno ten dodatek był dostępny wyłącznie dla osób mających zamiar wydać co najmniej osiem stów… Ciężko więc znaleźć bezpośrednią konkurencję dla Naxy F8 – wszystkie tanie kaski, które do tej pory mieliśmy w redakcji, były pozbawione tego niewątpliwie przydatnego gadżetu.
F8
Jak na początku wspomniałem, model ten ma w pełni demontowane wnętrze. Wyściółkę zamontowano za pomocą plastikowych zatrzasków i wyciągnięcie jej nie przysparza żadnych trudności. Wyprofilowanie wnętrza jest odpowiednie – w okolicach uszu przewidziano wystarczająco dużo przestrzeni, żeby zachować komfort. Materiał, z którego wykonano wnętrze, to, co prawda, nie Coolmax czy inna termoaktywna tkanina, ale w dotyku jest przyjemny i myślę, że jak na tak niską cenę wystarcza. Tanie kaski mają to do siebie, że gąbki na policzkach ugniatają się, przez co z biegiem czasu kask coraz słabiej trzyma się na głowie. Jako że F8 ma wyciągane wnętrze, to poduszki te można po pewnym czasie wymienić. Koszt nowej pary wynosi 45 zł, więc jest to bardzo przyzwoita cena.
Zastosowane W F8 zapięcie to tzw. zatrzask. Na szczęście, nie ma on tendencji do ciągłego rozregulowywania długości paska (bardzo popularna przypadłość tego typu zapięć). Sam pasek jest zdecydowanie za długi, więc skrócenie go wydaje się bardzo dobrym pomysłem. Poza tym zatrzask ten działa nieco problematycznie. Chcąc ściągnąć kask, często trzeba było trochę walczyć z zapięciem. Zapięcie zazwyczaj nie chce się odpiąć, dopiero po ustawieniu obu końców w linii prostej staje się to możliwe. Gdy jedna z końcówek zatrzasku jest pochylona, to na nic zdają się próby odpięcia.
Skorupę Naxy F8 wykonano z termoplastiku. Jest to najniższa półka, jeśli chodzi o materiały, z których wykonuje się kaski. Jednak na czymś trzeba było zaoszczędzić, żeby finalna cena mogła być tak niska. Model ten waży 1600 gram, więc dość sporo, jednak wyważony jest całkiem dobrze, przez co jego waga nie jest aż tak odczuwalna.
Wentylacja
System wentylacyjny Naxy składa się z czterech wlotów powietrza: na górze skorupy, w centralnej części szczęki oraz po bokach. Otwieranie i zamykanie wlotów odbywa się przez ich wciśnięcie. Nie będę się rozpisywał na ich temat, ponieważ i tak nie ma większego znaczenia czy wentylacja jest otwarta czy zamknięta – nawiew pozostaje bez zmian. Kiedy dobry kask ma mocny nawiew, to jest on kierowany na całą twarz, poza oczami. W przypadku Naxy jest inaczej – wieje na całą twarz, również w oczy. Nie muszę chyba tłumaczyć jak bardzo może być to nieprzyjemne. Mnie taka wentylacja skutecznie zniechęcała do szybszej jazdy, a im szybciej, tym gorzej. Taki nawiew wiąże się też ze sporym szumem docierającym do uszu kierowcy. W przypadku F8 jeździec otrzymuje całą gamę różnych dźwięków – na szumach zaczynając, na świstach i gwizdach podczas obracania głową kończąc. Dodatkowo w testowanym egzemplarzu po krótkim czasie zaczął skrzypieć wizjer podczas podnoszenia. Ryku wydobywającego się z silnika kask ten również nie tłumi skutecznie. Hałas i nieprzyjemny nawiew to dwie największe wady tego „garnka”; niestety, dość poważne. Potęguje one uczucie dyskomfortu w czasie jazdy.
Blenda i wizjer
Blenda to bardzo duża zaleta – nie trzeba kupować drugiego wizjera ani męczyć się z wkładaniem okularów przeciwsłonecznych. W Naxie F8 odpowiednio dobrano stopień przyciemniania – nie jest tak słabo dymiona, jak np. w kaskach HJC, ani tak mocno, jak blendy Airohów. Do opuszczania i podnoszenia przyciemnianej szybki służy suwak umieszczony z lewej strony skorupy, tuż pod mocowaniem wizjera. Standardowe, a przy tym całkiem dobre miejsce, zapewniające łatwy dostęp nawet przy dużych prędkościach. Kształt suwaka może najwygodniejszy nie jest, ale swoje zadanie spełnia.
Seryjnie Naxa F8 wyposażona jest w przezroczysty wizjer bez antifoga. Pole widzenia jest nieco mniejsze, niż przyzwyczaili nas do tego inni producenci, ale nie na tyle, żeby nie można było przywyknąć. Jeśli ktoś zapragnie zmienić szybkę (robi się to bez dodatkowych narzędzi), to wystarczy mu bardzo niewielka kwota – 45 zł za standardowy lub 75 zł za model z antifogiem. Właściciele Shoeiów, Araiów i innych Schuberthów pewnie przecierają teraz oczy ze zdumienia… Ale nie pomyliłem się, tyle właśnie kosztuje nowy wizjer. To bardzo mało, bowiem za wizjery do topowych kasków płaci się 200–300 zł (ale płaci się także za ich jakość i niesamowitą odporność na zarysowania, a nie tylko za markę).
Podsumowanie
Biorąc pod uwagę wiejący w oczy wiatr i spory hałas, jest to kask raczej na skuter, a nie na motocykl. Podczas przepisowych 45 km/h nawiew nie jest uciążliwy i kask spisuje się bardzo przyzwoicie. Lecz im szybciej się jedzie, tym jest gorzej. Poza tym jest sporo drobiazgów, które świadczą o tym, że mamy do czynienia z niskobudżetowym kaskiem, jednak w stosunku do swojej ceny jest nieźle. Niemniej jednak różnica w stosunku do droższych skorup jest naprawdę duża.
Plusy:
– w całości demontowana wyściółka,
– blenda przeciwsłoneczna,
– tanie akcesoria.
Minusy:
– parujący wizjer,
– skorupa z ABS-u,
– głośny.
Zostaw odpowiedź