W końcu udało mi się wyrwać z redakcji i skierować przednie koło swojego motocykla w stronę Trasy Łazienkowskiej, czyli jednego z dwóch warszawskich buspasów, na który wpuszczono jednoślady. Jadę nim i oczom nie wierzę… Buspas oznaczono znakami poziomymi, które powtarzają się co kilkadziesiąt metrów. Już z daleka, nawet z 50 metrów, widać na asfalcie napisy: BUS, MTON, TAXI. Nie ma napisu MOTO, a jedynie pod powyższymi trzema napisami widać nieczytelny szlaczek, który z niczym się nie kojarzy. Po zbliżeniu się na odległość kilku metrów, w końcu widać – jest to rysunek jadącego motocyklisty.
Trik drogowców, którzy oznaczają drogi znakami poziomymi polega na tym, że znaki te mają zaburzone proporcje – są po prostu nienaturalnie wydłużone. Dzięki temu już z daleka, zza kierownicy osobowego, auta widać wyraźnie co przedstawia ten znak. Ta zasada działa w przypadku wyżej wspomnianych napisów BUS, MTON, TAXI, ale zupełnie nie dotyczy rysunku motocyklisty. Zapomniano po prostu o zmianie jego proporcji, nie podwyższono go i przez to jest on zupełnie nieczytelny. Jadąc moim wysokim motocyklem rozpoznaję rysunek motocyklisty dopiero będąc jakieś 2-3 metry przed nim i to skupiając się na tym. Dla siedzących niżej, w czeluści swoich osobowych aut, kierowców, rysunek ten będzie całkowicie nieczytelnym szlaczkiem.
Szkoda, bo wydawało się, że pomyślano o wszystkim – nawet oklejono informacyjnie część warszawskich autobusów.
Brak wiedzy użytkowników drogi o tym, że motocykliści mają prawo poruszać się buspasem doprowadzić może do nieprzyjemnych, a nawet niebezpiecznych sytuacji…
Postanowiliśmy zrobić coś z tym i skierowaliśmy oficjalne pismo do Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie. Będziemy informować na bieżąco jak potoczyła się ta sprawa.