Popularna jazda motocyklem dla samej przyjemności z jazdy może być sporym problemem. Okazuje się, że niemiecki policjant może za to wlepić spory mandat.
Jazda motocyklem bez celu to jedna z najprzyjemniejszych czynności, dla wielu z nas to esencja motocyklowej pasji – w końcu motocykla kupuje się przede wszystkim dla frajdy, a w przypadku tego pojazdu nie cel jest ważny, a droga. Innego zdania są niestety niemieckie władze. Bezcelowe wypalanie paliwa i hałasowanie jest tam uważane za wykroczenie i zagrożone mandatem w wysokości 100 euro.
Jak informuje autokult, wszystko zaczęło się od pomysłu walki z drogowym pozerstwem, reprezentowanym jednak głównie przez posiadaczy szpanerskich samochodów z głośnymi wydechami. Co ciekawe, w niemieckim prawie jeżdżenie bez celu uznane może być za wykroczenie tylko wówczas, gdy przeszkadza mieszkańcom.
Przepisy nie precyzują jednak co znaczy przeszkadzanie, zatem kwestia ukarania kierowcy mandatem leży w gestii policjanta. Jeśli uzna on, że np. dźwięk wydechu może być irytujący i zakłócać spokój mieszkańców, kierujący otrzyma karę w wysokości 100 euro za jazdę bez celu. Dodatkowo może także otrzymać 80 euro za nadmierny hałas.
I bynajmniej nie chodzi tutaj o głośność wydechu, ale na przykład o tak lubiane przez nas przegazówki, czy utrzymywanie silnika na wysokich obrotach. Niemiecka policja bardzo często wyposażona jest w sonometry, czyli urządzenia do pomiaru hałasu. Cisza uznawana jest w Niemczech za szczególną wartość, dlatego nie liczylibyśmy na to, że z niemieckim stróżem prawa uda się dogadać w kwestii strzelania z wydechu, czy kręcenia do odciny.
źródło: autokult.pl
Niemcy zpedaleli wydelikacili się facetom jaja urwała unia europejska
Taki mandat wystawiłby polski bezmozg w mundurku. W Niemczech na szczęście policja nie jest poborcą podatku i grabiezcą społeczeństwa.
Nie jadę bez celu, jadę w celu jazdy.