Kawasaki wreszcie wprowadziło do swojej oferty ten sam patent, stosowany z powodzeniem przez większość producentów motocykli. Bierzemy sprawdzony model naked bike, dokładamy kilka owiewek i nowa pozycja w cenniku gotowa. Nowy Z1000SX, czyli zapełnienie poważnej luki pomiędzy ER6F a GTR 1400.
Właśnie czegoś takiego w ofercie Kawasaki brakowało. Na szczęście, świetnie wystylizowane owiewki to nie jedyne zmiany wobec nieobudowanego Z1000, jakie poczyniono w celu stworzenia z tego motocykla sprzętu do połykania setek kilometrów. Zmianom uległy elementy wpływające na pozycję, jaką zajmujemy na motocyklu. Wygodniejsze siodło, zmienione podnóżki, większy zbiornik paliwa oraz regulowana szyba pomogą tak samo, jak cała gama akcesoriów dodatkowych, takich jak zestaw kufrów (centralny i boczne), podgrzewane manetki czy nawigacja GPS.
Choć można się zastanawiać nad sensownością pomysłu przerabiania Z1000 na przyjazny, turystyczny pojazd, trzeba podkreślić, jaki charakter miał duży Z. Jak się okazuje, łagodnie traktowany silnik odwdzięczał się wysoką kulturą pracy i spokojnym charakterem. Dopiero spięty ostrogami pokazywał pazurki, a raczej… ostre niczym brzytwy szpony. Dlatego też w praktyce może się okazać, że nowy Z1000SX to naprawdę udany motocykl. O tym dowiecie się z testów, które opublikujemy już wkrótce na naszych łamach.