Spis treści
Jest gorące, letnie popołudnie. Za oknem błękitne niebo i dobiegają końca ostatnie minuty tego monotonnego, stresującego, ciągnącego się od rana (niepotrzebne skreślić) dnia pracy. Rośnie natłok informacji, dźwięków dzwonków nieustannie wibrujących pilnych telefonów i ciśnienie wielu spraw prowadzonych przez ciebie jednocześnie.
Świadomość związanych z nimi problemami kumuluje się pod twoją czaszką w niekontrolowanym tempie. Masz wrażenie, że ranga odpowiedzialności wprost lasuje twój mózg i że zbyt długo już tak nie pociągniesz. Wtedy to rzucasz. Wsiadasz na Kawasaki. VN 1500. Mean Streak. I wszystko nagle staje się proste i jasne.
Chwila magii
Włączając zapłon za pomocą kluczyka w stacyjce na zbiorniku paliwa, nie pomyślisz już o tym, że takie umiejscowienie kokpitu wywodzi się jeszcze z dawnych maszyn zza oceanu. Że gdzieś to już było. Że odgłos pracy widlastej „dwójki” pomiędzy łydkami w niczym już nie przypomina niejakiego V2 Evolution. Że pozycja za kierownicą nie ma nic wspólnego z wypowiadanymi wciąż jak mantra pojęciami: Heritage Softail Classic. Masz to absolutnie w nosie. Bo i tak nie ma to znaczenia, ponieważ masz prawdziwy hardcore’owy widelec Upside-down z przodu, japońską technologię pod tyłkiem, a przy tym ostry kąt główki ramy przy stosunkowo długim rozstawie osi. To wszystko pozwoli ci na bezpieczne „krojenie łuków” w przyzwoitym tempie. W końcu Ducati Desmosedici GP6 Caseya Stonera ma najdłuższy rozstaw osi wśród motocykli MotoGP, a jednak wcale nie przeszkadza mu to na szybkich zakrętach.
Mocny, półtoralitrowy silnik miarowo zasysa powietrze przez, tak jak w przypadku testowego motocykla, hypercharger pod dyktando elektronicznie sterowanego, cyfrowego układu wtrysku paliwa, błyskawicznie reagującego na najmniejszy ruch rollgazu. Rozłożysta, masywna sylwetka czarnego motocykla z niklowaną armaturą, deklami i dodatkami ma w sobie coś nieuchwytnego i niepokojącego, zwłaszcza kiedy z głębokim bulgotem przetacza się spoza winkla na ulicę. I to nie tylko w porównaniu z innymi, jednośladowymi maszynkami, które przy Mean Streak wydają dźwięk przypominający dawno nie oliwioną łańcuchową piłę. Na widok Kawasaki VN 1500 gwar na ulicy cichnie, ruch maleje, a ludzie i koty nareszcie przestają wybiegać na jezdnię bez uprzedzenia. Majestat poruszania się tym motocyklem ma w sobie coś ze snującego się w bezwietrzny dzień papierosowego dymu, rozpływającego się w wolnej przestrzeni…
Przyczyny rynkowego trzęsienia ziemi?
Jest rok 2002. Firma Kawasaki za pomocą modelu VN 1500 Mean Streak uderza w królewską klasę motocykli typu cruiser, uznawaną jako jedną z najbardziej obsadzonych przez większość konkurencyjnych marek. Ponieważ ten nowy motocykl rekomendowany jest jako power cruiser i wniósł na rynek powiew absolutnej świeżości, światowa prasa motocyklowa od razu określiła go „nareszcie udanym cruiserem”.
Zwracano uwagę na jego znakomite właściwości jezdne i to zarówno w kontekście najlepszego prowadzenia niczym w sportowym motocyklu, jak i bardziej skutecznego układu hamulcowego niż w innych maszynach tej klasy. W obliczu takich superlatyw trudno było kwestionować zasłużone zwycięstwo Kawasaki. W porównaniu do Hondy VTX 1800 czy Yamahy Road Star Warrior, motocykl Mean Streak był nie tylko tańszy o przynajmniej 1000 dolarów. Był także jedyną maszyną, w silniku której zastosowano hydrauliczną regulację zaworów, zaawansowane zawieszenie gazowo-olejowe tylne z regulacją tłumienia dobicia, a także najdłuższy skok teleskopów przedniego widelca oraz podwójny, wydajny przedni hamulec tarczowy o znacznej średnicy 293 mm z sześciotłoczkowymi zaciskami. Do jego skutecznego awaryjnego działania wystarcza naciśnięcie dźwigni za pomocą zaledwie dwóch palców. Nic w tym dziwnego, skoro układ pochodzi z modelu ZX-9. Nie bez znaczenia okazał się nawet fakt, że siedzenie kierowcy umieszczone jest na wyjątkowo niewielkiej wysokości (70 cm). Dzięki temu prowadzący ma nieodparte wrażenie jedności z motocyklem, nie mówiąc już o zmniejszonym obciążeniu ramion przez opływające powietrze podczas szybkiej jazdy.
Korzenie
Mean Streak wywodzi się w prostej linii od serii Vulcan, produkowanej od 1985 roku. Przez wszystkie lata ewolucja tego modelu podążała w kierunku sylwetki, którą widać na załączonych zdjęciach. Model Mean Streak w porównaniu do starszych Vulcanów, na których podobno wolą śmigać tatuśkowie, posiada cechy stylu retro, wzbogacając go o nowatorskie założenia konstrukcji. Mean Streak prezentuje się znacznie bardziej agresywnie i niewątpliwie oferuje znacznie wyższą jakość wykonania, która i tak była wysoka już w poprzednich modelach. Według folderów reklamowych producenta, nowy VN 1500 symbolizować miał innowacyjny kierunek rozwoju projektów Kawasaki w stronę nowoczesnego nurtu custom. Świadczyć o tym miała wspomniana jakość wykonania, znakomite hamulce oraz niespotykany nawet w tej klasie komfort i bezpieczeństwo jazdy. Gdyby wziąć jeszcze pod uwagę nowy, niezawodny silnik o przewidywalnym charakterze i wysokiej kulturze pracy z liniowym sposobem oddawania mocy, trudno kwestionować możliwości tego motocykla. W porównaniu do modelu Vulcan Classic FI, Mean Streak produkuje więcej mocy. Przy 5500 obr./min osiąga 72 KM, a maksymalny moment obrotowy 114 Nm już przy 3000 obr./min. Za oddawanie mocy przy średnich obrotach odpowiada nowy układ zasilania o średnicy gardzieli ssących 40 mm. Konstrukcja układu rozrządu przypomina rozwiązania znane z silników serii Ninja. Nowy jest również system ECU sterujący pracą silnika, pozwalający na osiąganie nawet 6000 obr./min zanim włączy się ogranicznik. Sprzęgło wykonane zostało z wytrzymałych, ale w pewnym sensie też elastycznych materiałów, umożliwiających płynny start w każdych warunkach i w każdy, choć w pełni kontrolowany sposób. Pięciobiegowa skrzynia zestopniowana jest w sposób zapewniający maksymalną kulturę pracy i dużą elastyczność. Niezależnie od tego, czy jedziesz na najwyższym biegu 65 czy 130 km/h, po odkręceniu gazu zawsze masz do dyspozycji jednakowe i maksymalne przyspieszenie. Jasne, że można przyczepić się do braku pewnej spontaniczności w pracy silnika, ale ten typ tak ma i tyle. Bo raczej trudno wyobrazić sobie na przykład Bogusława Lindę śpiewającego sopranem…
O gustach nie dyskutuje się, ale skoro trzeba…
Kawasaki VN 1500 Mean Streak swojej stylistyce w duchu neo-retro zawdzięcza jedną nietypową zaletę: już na pierwszy rzut oka wydaje się nieseryjnym motocyklem. W oko szczególnie wpada niestandardowa, długa i niska linia maszyny uzupełniona przez interesujący kształt rur wydechowych, ale także wzór malowania, obręcze kół z oponami o średnicy 17 cali i cały przód motocykla. Siedzenie wygląda nie tylko efektownie, ale skoro po całym dniu spędzonym w biurze dobrze jest usiąść swobodnie, oferuje znakomity komfort podróżowania. Zegary są czytelne, wskaźniki znajdują się na właściwym miejscu.
Podsumowanie
Kawasaki VN 1500 Mean Streak jest dobrze przemyślanym motocyklem. W codziennym użytkowaniu parametry silnikowe w porównaniu do sprzętów konkurencyjnych są zbliżone. W 2004 roku wprowadzono powiększony silnik o tej samej mocy i pojemności 1552 ccm, lecz moment obrotowy zwiększono do 125 Nm . Jednym z priorytetów, jakimi można się kierować przy wyborze motocykla to sylwetka, ale nie tylko. Oprócz urody i funkcjonalności, prezentowane Kawasaki ma w sobie to coś, czego zwykle nie można zainstalować w motocyklu – charakter. Oznacza to, że kiedy znajdziesz się w ulicznym ruchu czy na promenadzie przy zachodzie słońca lub też zobaczysz wokół siebie innych facetów na różnych „motach” walczących ze sobą między światłami, zapniesz czwarty bieg i krążąc ze wskazówką obrotomierza na poziomie nieco powyżej 2000 obr./min, będziesz czuł się jak siedzący w pierwszym rzędzie uczestnik wielkiego show…
Okiem mechanika:
– Kawasaki VN 1500 Mean Streak jest wciąż motocyklem… firmy Kawsaki. Wiadomo jaka opinia ciągnie się za motocyklami tej marki. Niestety, po części jest to opinia uzasadniona, na którą składa się konstrukcja tych motocykli, będąca niełatwą w naprawie dla mechanika. Do tego trudno dostępne części zamienne, a co za tym idzie – wysokie koszty napraw. W Polsce sieć serwisowa tej firmy dopiero powstaje. Mean Streak, muszę przyznać, jest jednak bardzo udanym motocyklem, który nie wymaga zbyt wielu czynności serwisowych. Hydrauliczna regulacja zaworów, wtrysk paliwa i wał kardana prawie nie wymagają ingerencji ani tym bardziej napraw. Oprócz tego, motocykl świetnie się prowadzi, ma niezłą sylwetkę i jakość wykonania. Drobiazgi są dopracowane, ergonomia i dostęp do podzespołów bez zarzutu. Niestety, nie wszyscy o tym wiedzą i wciąż sugerują się bolączkami typowymi dla poprzedniego modelu takimi, jak: nadmierne zużycie oleju, płynu chłodzącego czy, ogólnie mówiąc, słaba trwałość. W nowym modelu te problemy nie istnieją, choć pozostały inne, jak: duży spadek wartości na rynku wtórnym. To dlatego, że, niestety, wciąż pokutuje opinia na temat marki, że dobre Kawasaki ma przebieg nie większy niż tylko 30000 km. – mówi Grzegorz Bilewicz szef serwisu GMK Extreme z Opola (www.gmk-extreme.pl), tel. 0504 727 751
Zostaw odpowiedź