Ma 16. lat i wszelkie predyspozycje, żeby stać się nowym talentem na scenie FMX. Jego pierwszym słowem w życiu nie było "mama", ale "motor". Właśnie wykręcił pierwsze salto w tył i z całych sił trenuje do występu w polskiej edycji Masters Of Dirt…
Kai Haase zaczął jeździć w motocrossie, gdy miał zaledwie 3. lata. Przykład dawał ojciec, który sam startował w terenowych wyścigach motocyklowych. Kai okazał się zdolnym uczniem. Jako trzylatek zniszczył opony w swoim rowerze przez wykonywanie kontrolowanych uślizgów podczas hamowania. Szybko stało się jasne, że pasjonuje go ekstremalna jazda na dwóch kołach. Pierwszy kontakt z rampami do skoków nastąpił za czasów ścigania na motocyklu o pojemności silnika 85 cm³. Jednak z powodu ogromnych kosztów uczestnictwa i specyficznego klimatu rywalizacji, Haase nie osiągnął większych sukcesów w Mistrzostwach Niemiec. Na szczęście zachował ogromne serce do jazdy, skromność i szacunek do innych ludzi. Na początku roku Kai został zmuszony do samodzielnego zdobywania funduszy na dalsze starty i zdecydował się w pełni poświęcić Freestyle Motocrossowi. W tej decyzji od początku wspiera go Sebastian "Busty" Wolter – legenda niemieckiego FMX-u, jeden z najlepszych Europejskich zawodników i wielki showman. Kai i Busty wystąpią już 17. i 18. października podczas polskiej edycji Masters Of Dirt w katowickim Spodku. Na razie uzdolniony 16-latek przygotowuje się do debiutu w hali. W tym sezonie poznał zarówno smak sukcesu (kilka dni temu wykręcił pierwszego Backflipa) jak i bólu (złamane ramię podczas). Młody zawodnik z Berlina czyni ogromne postępy i wszystko wskazuje na to, że w Katowicach rozbłyśnie nowa gwiazda!