Spis treści
Wygląd
Co prawda Husqvarna należy teraz do koncernu BMW, ale widać, że Niemcy nie wtrącają się w wygląd oryginalnie szwedzkiej marki. Cała Husqvarna Motorcycles mieści się teraz w Varese w północnych Włoszech i to właśnie włoskie akcenty są najbardziej dominujące w tym motocyklu. Niecodzienny kształt plastików, stylistyczne smaczki, dużo ostrych krawędzi i biało-czerwone barwy naprawdę mogą się podobać. Zwykle w motocyklach offroadowych wygląd ma drugorzędne znaczenie, ale widać, że włoscy styliści mają dużo do powiedzenia w centrali Husqvarny.
Silnik
TE 310 jest napędzana jednocylindrowym, czterosuwowym silnikiem o pojemności dokładnie 302,44 cm3. Za zasilanie odpowiada elektroniczny wtrysk Mikuni. Według zapewnień producenta silnik waży tylko 22 kg, co jest świetnym wynikiem, nawet porównując go do mniejszych „dwieście pięćdziesiątek”. Jak zwykle ani moc ani moment obrotowy nie są oficjalnie podane, jednak po teście można spokojnie stwierdzić, że tych wartości jest pod dostatkiem. Sporo więcej niż w czterosuwowych ćwiartkach. Jest ona przy tym oddawana tak liniowo, że każdy laik ją opanuje – poważnie! Dodatkowo w standardzie wyposażono ten model w dwie mapy zapłonu, na miękkie i twarde nawierzchnie. O dziwo, różnica była wyraźnie wyczuwalna. Opcja na twarde była łagodniejsza w środkowym zakresie obrotów, dzięki czemu łatwiej utrzymać dobrą trakcję na śliskich, płaskich zakrętach. Na piasku sprawowała się słabo, motocyklowi brakowało trochę siły przy pokonywaniu miękkich band. Wtedy wystarczyło wcisnąć guzik, krzyknąć „Mocy, przybywaj!” i zamienić się w postrach pustyni.
Zawieszenie
Jednym z najważniejszych elementów motocykla enduro jest jego zawieszenie. Husqvarna zastosowała z tyłu centralny amortyzator Sachsa, z przodu natomiast 48 mm widelec Kayaby. Jak się ten zestaw sprawuje? Znakomicie! Po całym dniu jazdy nie odczuwałem bólu dłoni czy nadgarstków mimo tego, ze zawieszenie jest zestrojone twardo. Zapewniało dużo trakcji zarówno przy niskich jak i wysokich prędkościach. Piaskowe muldy można było atakować bez obaw, że za chwilę gdzieś nas „wysadzi”. Ponadto kierowca ma bardzo dobry pogląd na to, co się dzieje pod kołami. Pod koniec dnia testów przenieśliśmy się na bardzo fajny odcinek drogi, najeżony twardymi, nieco spiczastymi muldami. Przyznam, że zdarzyło mi się niezbyt dobrze wszystko zsynchronizować i przy prędkości około 85 km/h zaatakowałem lotem opadającym przeciwskarpę takowej muldy. I co? I nic. Zawieszenie wytłumiło uderzenie, które powinno przynajmniej zaboleć, a ja jak gdyby nigdy nic pojechałem dalej. Rewelka!
Hamulce
Heble dla Husqvarny przygotowuje Brembo. Tak naprawdę to pierwsze zdanie wystarczy do określenia jakości hamowania. Ten napis na zacisku sam w sobie świadczy o bardzo dobrej skuteczności i dozowalności hamulców. Tym razem również się nie zawiodłem, wszystko jest absolutnie pod kontrolą.
Prowadzenie
Jakość prowadzenia to kolejny już plus TE 310. Jest zwinna jak włoska akrobatka, a przy tym bardzo stabilna. Jej właściwości jezdne w połączeniu z przewidywalnym oddawaniem bądź co bądź sporej mocy sprawiają, że skręcanie tym motocyklem to czysta przyjemność. Z łatwością można kontrolować tor jazdy i w razie potrzeby szybko go korygować. A to bardzo przydatna właściwość, zwłaszcza podczas pokonywania długich kolein. Wszelkie zakręty można pokonywać bardzo szybko i co ważne, za każdym razem tak samo. Moje przejazdy były na tyle powtarzalne, że zaufanie powierzone mi przez operatorów wszelkich urządzeń je rejestrujących graniczyło z szaleństwem.
O świetnych właściwościach jezdnych może także świadczyć fakt, że model TE 310 pod wodzą Antoine Meo zdobył w tym roku Mistrzostwo Świata w Enduro. Niby nic takiego, ale uczynił to w klasie E2, która dopuszcza start motocykli o pojemności do 450 cm3, czyli 50% większej!
Podsumowanie
Koniec końców, wydaje mi się, ze KTM EXC-F350 ma godnego konkurenta. Husqvarna TE 310 ma wszystkie potrzebne cechy by zajmować nią czołowe lokaty na zawodach. Świetny silnik, fenomenalne zawieszenie, wysokiej jakości osprzęt i lekkie prowadzenie sprawiło, że w mojej głowie utkwiła pod kategorią motocykli, które mógłbym mieć. Zwłaszcza, że cena kształtuje się na poziomie 27.990zł za model 2011 i 33.900zł za model 2012. Ale czy ten motocykl naprawdę nie ma wad? Mogę się przyczepić jedynie do stopki bocznej i regulacji zawieszenia. Do tej pierwszej można się przyzwyczaić, trzeba tylko parkować w dołku. Natomiast regulacja przedniego zawieszenia powinna być zdecydowanie łatwiej dostępna i nie wymagać odkręcania kierownicy. Tutaj ta prosta czynność może trwać nawet kilka minut, co przy znajdowaniu idealnych dla siebie ustawień będzie bardzo uciążliwe.
Zostaw odpowiedź