Spis treści
Halloween to specyficzny dzień. Grupki przebranych za upiory dzieciaków chodzi, strasząc ludzi i żądając cukierków lub grożąc psikusem.
Nie wchodząc w szczegóły pokażemy Wam sześć customów, doskonałych na to święto: nie wiadomo czy są cukierkiem, czy psikusem. Ocenę pozostawimy Wam!
Motocykl Alien/Predatora
Jak ja nie znoszę filmów science fiction. Szczególnie ze stworami z kosmosu. Poniższy projekt z Tajlandii wygląda jak postać z filmów z Obcym. Owadzie odnóża, świetna charakteryzacja postaci sprawiają, że zaczyna być groźnie. Będąc małym dzieckiem, omijałbym to zjawisko wielkim łukiem.
A że w każdym z nas jest trochę dziecka – idę po cukierki. Nie chcę kłopotów. Swoją drogą, wypuszczenie takiego zestawu na Warszawskie ulice w Halloween późnym wieczorem z pewnością pozwoliłoby uzbierać porządną ilość słodyczy. Ale także portfeli, telefonów i innych dóbr noszonych przy sobie. Brakuje tylko sakw, żeby je pomieścić…
Hayabusa w kolorze różowym
Pierwsza Hayabusa miała kosmiczne osiągi względem pozostałych motocykli. Stała się ikoną, legendą. Nic zatem dziwnego, że wśród tysięcy podobnych egzemplarzy wielu właścicieli postanowiło się wyróżniać. Właścicielka poddała ją zmianom zapewne podkreślającym jej osobowość. Kobiecy róż i groźne macki ośmiornicy to doskonałe zestawienie często sprzecznych cech, typowych u wielu przedstawicielek płci pięknej (tak, wiem, jestem szowinistą i co mi zrobicie?!).
Całość, chociaż dla faceta pozornie nieatrakcyjna w połączeniu ze zdłubaną mechaniką sprawia ciekawe wrażenie. Mimo że to nie mój klimat, pojazd określę jako cukierek. No, może poza miną właścicielki. Poza tym szacunek za wykonanie i włożoną pracę.
Być jak Ghost Rider
Ten motocykl wygląda jak filmowy pojazd Ghost Ridera. Motocyklisty walczącego ze złem. Kiedy wyczuwa negatywną aurę zaczyna mu się palić twarz podobnie, jak motocykl. Doskonały pomysł do testów strażackich jeszcze nieotwartego tunelu pod Ursynowem. Jest groźnie, ostro, brakuje jeszcze kierowcy.
Ale zamiast płonącej twarzy widzę tutaj podstarzałego amanta z czapką z łańcuchem w stylu „Błękitnej Ostrygi” zmierzającego w rytm piosenek Piotra Szczepanika w stronę słońca zachodzącego na Mazurach. Czy naprawdę dorośli faceci marzą o tym, żeby mieć motocykl z komiksu? A może wsiadając na taki pojazd, czują, że walczą ze złem. Oby nie było to „szeryfowanie” na drodze. Zatem odpalam „Ghost Rider in the Sky” Johnny Casha i czekam na psikus.
Virago Custom
Odpicowane Virago z torbami wielkości trumny za oparciem pasażera, ćwiekami i milionem chromów wzbudzało we mnie odruch wymiotny. Jednak seryjne, powściągliwe, fabryczne wersje były całkiem ok. A jeśli ktoś malował je w khaki z kombinacją czarnego matu, zdarzało się, że takie Virago mógłbym, a nawet chciałbym mieć. W motocykl ze zdjęcia włożono tonę pracy i setki roboczogodzin z pastą polerską i flanelą. Ciekawe czy wśród znajomych właściciel ma ksywę mistrza polerki. Moim zdaniem byłby to tytuł w pełni zasłużony.
Mimo wszystko pojazd oddaje ideę pierwszych modeli, gdzie producent chromował absolutnie wszystko, co się da. Kicz kojarzący się z Halloween, chociaż siedzenie ma swój klimat. Za pracowitość właściciela dajemy 10/10 pkt, za wizję artystyczną zero. Nurtujące jest, czy właściciel wozi w piórniku kredki. I czy są to kredki do rysowania po papierze, czy kredki do oczu. W sumie to Virago jest czymś pośrednim pomiędzy cukierkiem a psikusem. Chociaż w porównaniu z następnymi motocyklami, jest kwintesencją gustu i dobrego smaku…
Junak M10 chopper
Teraz zaczynamy się bać. Jak można było popsuć poczciwego Junkersa?! Rozumiemy, że powstał jeszcze w latach 90, kiedy wartość tego modelu była bliska taniej butli napoju wyskokowego. Ale efekt jest tak nędzny, że szczerze boimy się o stan wzroku twórcy. Czy pojazd jest do uratowania?
Tego nie wiemy, z pewnością może być dawcą podzespołów. Na miejscu większości szkół motoryzacyjnych, szczególnie o profilu mechaniki motocyklowej powiesiłbym jego zdjęcie. Pod spodem dodał napis: „ludzie ludziom zgotowali ten los, dlaczego?”.
Zupełnie serio szkoda Junaka i to wszystko. Zdecydowanie nie jest to cukierek. Chociaż nawet wśród przerobionych Junaków można znaleźć piękne konstrukcje. Budowniczowie cafe-racerów przemyślcie Wasze niektóre koncepcje, za 20 lat może ktoś będzie miał podobne wrażenia, patrząc na wykonanie niektórych waszych projektów. Tymczasem przechodzimy do kolejnego Junaka.
Junak M16 neon full dresser
Tym motocyklem mój kolega wieki temu straszył swojego trzyletniego syna. Do dzisiaj małolatowi na słowo motocykl zdarza się nie kontrolować trzymania płynu fizjologicznego. Junak M16 z ultrafioletem, groźnymi, ostrymi lusterkami w klimacie ghostridera, siedzeniem z ćwiekami robi piorunujące wrażenie. Zwłaszcza wieczorem.
A to wszystko przy mrożącym krew w żyłach dźwięku potężnego R2 o pojemności 350 ccm. Zaczynam się bać i to na serio. Pozostaje lecieć po cukierki dla właściciela tego szpeja. Od strony praktycznej ciężko mu coś zarzucić. Wielka szyba skutecznie zwiększy opór powietrza, a metalowe dodatki zwiększą masę, chociaż zdjęty przedni błotnik to ukłon w stronę customowych minimalistów.
Za serce chwyta nas wizerunek husara na zbiorniku paliwa. My jednak umieścilibyśmy tam wielką dynię z wyciętymi oczodołami i groźnymi ustami. Wieczór przed pierwszym listopada zobowiązuje…
I tak przebrnęliśmy przez sześć customów, które spowodują refleksje. Nie ważne jakie, ważne, żeby się pojawiły. Czy bowiem nie tego oczekujemy w wigilię Święta Zmarłych? Odpowiedź pozostawiam Wam…
Zostaw odpowiedź