Wczoraj odbył się kolejny, już siódmy etap tegorocznego Rajdu Dakar. Zawodnicy mieli do pokonania 154 km dojazdówki oraz długi odcinek specjalny liczący 419 km. Najpierw trasa przebiegała wzdłuż linii brzegowej, potem kierowcy musieli zmierzyć się ponownie z wydmami.
Takie warunki bardzo odpowiadają Łukaszowi Łaskawcowi. Ten zawodnik lubi wytrzymałościowe, długie odcinki. Wczoraj zakończył zmagania jako drugi zawodnik wśród quadowców. Gdyby nie problemy techniczne z quadem, po raz kolejny świętowalibyśmy zapewne jego pierwsze miejsce na etapie.
„W końcu odcinek jaki lubię. Początkowo mieliśmy do przejechania 150 km dojazdówki, gdzie rano było trochę zimno. Odcinek był podzielony na dwie części. Pierwsza miała 140 km i takie odcinki lubię – bardzo szybkie, cały czas na full gaz. Tam wyprzedziłem dwóch quadowców jadących przede mną. Potem było 60 km neutralizacja – dojazdówka do następnej części odcinka, która przebiegała wzdłuż oceanu. Tankowanko do pełna i 220 km praktycznie po samych wydmach i pisakach. Trochę się obawiałem wydm, ale już wiem, że niepotrzebnie, bo pojechałem bardzo czystko i bez błędów nawigacyjnych. Wyprzedziłem drugiego z braci Patronelli i zacząłem prowadzić jadąc jako pierwszy quad. Wszystko bardzo fajnie szło aż do momentu, gdy miałem 20 km do końca OS-u i w głównym zbiorniku zabrakło mi paliwa. Przełączyłem na tylny zbiornik i zaczął się problem bo quad nie chciał ciągnąć paliwa z tego zbiornika. Zaczął bardzo przerywać i miałem trudności z podjeżdżaniem pod duże wydmy. Wtedy wyprzedził mnie Marcos Patronelli. W efekcie dojechałem na metę jako drugi. Dzisiaj dzień wolny, więc trochę odpoczniemy” – powiedział Łukasz Łaskawiec.
Wczorajszy etap był natomiast nieco wolniejszy dla naszego drugiego quadowca w stawce. Rafał Sonik dotarł na metę odcinka jako siódmy. Odcinek wygrał Patronelli. Za nim w oficjalnej klasyfikacji odcinka był na siódmym etapie Casale, a trzeci La Fuente.
Dobrze pętlę Copiapo-Copiapo pojechał Jacek Czachor. Mimo kontuzji ręki, zanotował 19 czas. Oznacza to, że w klasyfikacji generalnej jest teraz na 17 miejscu.
„Trasa była trudna, lubię jednak takie odcinki po piasku i one mniej mnie męczą. Pierwsza część OS-u była bardzo szybka, mocno się kurzyło. W dalszej części było sporo nawigacji. Dodatkowo było bardzo wielu kibiców jeżdżących po trasie na motocyklach i quadach. Oni założyli sporo błędnych śladów i trzeba było trzymać się mapy. Jechałem sam dobrze nawigując i osiągnąłem niezły czas. Teraz się zastanawiamy czy wymienić silnik, czy tylko cylinder z głowicą. Wymiana całego silnika wiąże się z 15-minutową karą, zastanawiamy się jednak z mechanikami, czy regeneracja wyłącznie góry silnika będzie wystarczająca” – mówił Jacek Czachor.
Pustynia Atacama nie była szczęśliwa dla Marka Dąbrowskiego. Motocyklista chciał walczyć o wynik, zamiast tego przewrócił się i zwichnął kolano. Przez kontuzję jechał zdecydowanie wolniej i przekroczył metę jako 61. Oznacza to także spadek w generalce na 38 miejsce.
„Na 90 kilometrze nie wytrzymałem nerwowo. Byłem w grupie, która jechała zdecydowanie za wolno, a chciałem walczyć o wynik. Miejsce, w którym zdecydowałem się na manewr, wyglądało bezpiecznie. Uśliznęło mi się jednak przednie koło. W zasadzie położyłem motocykl i nic się nie powinno stać, ale tam nie było miejsca, żeby stanąć, w konsekwencji spadłem ze skarpy i zwichnąłem kolano. Musiałem jechać ponad 300 kilometrów praktycznie cały czas na siedząco. Czasami wstawałem na trudniejszych partiach, ale bardzo bolało. Jutro jest dzień wolny, więc mam trochę czasu na regenerację” – dodał Marek Dąbrowski.
Najlepsi na siódmym etapie byli Coma, Despres i Goncalves.
Załoga Orlen Team Krzysztof Hołowczyc/Jean-Marc Fortin odnotowała czwarty czas na siódmym etapie Rajdu Dakar i zajmuje drugie miejsce w generalce.
Dzisiaj przed zawodnikami dzień przerwy. Niektórzy zastanawiają się, czy wymieniać silniki, inni nie ryzykują 15-minutowej kary. Wszyscy jednak starają się zregenerować siły, by dobrze walczyć podczas drugiej części Rajdu.