W wywiadzie dla Associated Press Domenicali podkreślił, że jest skupiony przede wszystkim na zachowaniu przez markę aury ekskluzywności, a to oznacza, że producent nie zamierza zalać rynku nowymi modelami. Za słusznością takiej decyzji stoją liczby. Pierwsze półrocze Ducati zamknęło ze wzrostem sprzedaży na poziomie 22%, a do klientów trafiło 32 600 motocykli. Jednocześnie prezes marki powiedział, że nie zamierza naciskać na wyniki i dążyć do magicznej liczby 100 000 egzemplarzy. Największym rynkiem zbytu dla Ducati są Stany Zjednoczone.
Najważniejszym punktem we współczesnej historii marki jest oczywiście jej przejęcie przez Audi. Dzięki temu producent mógł z łatwością wkroczyć do Indii, gdzie znajdują się montownie Audi, Skody i Volkswagena. Ducati pojawiło się również w Argentynie i Brazylii. Tam z pomocą przychodzi argentyński oddział marki Volkswagen.
Zapytany o związki branży motocyklowej z samochodową Domenicali powiedział, że motocykle nadają marce seksowności: „Samochody oczywiście są interesujące, ale czasami nie są tak ekscytujące jak motocykle.” Dodał również, że „Motocykle pozwalają dotrzeć młodszym klientom do salonów samochodowych.” Jako przykład podał BMW, które najpierw produkowało jednoślady, a później weszło na rynek samochodowy. Jednak w przypadku współpracy Ducati z Audi i Volkswagenem ciężko nie odnieść wrażenia, że to samochody wspomagają sprzedaż motocykli.
Tak czy inaczej wiemy, że obecnie nie ma co liczyć na budżetowe Ducati. Producenta nie przekonało ani wysokie zainteresowanie motocyklem Harley-Davidson Street 750 i zapewne nie zrobi tego ewentualna wysoka sprzedaż małego BMW powstającego przy współpracy z indyjskim TVS, które powinno zadebiutować jeszcze w tym roku. Takimi motocyklami producenci chcą przyciągnąć do siebie nowych klientów i oswoić ich z marką.