Był ci taki wynalazek. Pod marką Buell, z połową V-Twina, czyli sporym, długoskokowym singlem. Nazwano go Blast, chociaż z prawdziwym podmuchem miał niewiele wspólnego; był raczej rachitycznym jednośladem do przedostawania się z punktu A do punktu B.
Szału nie robił, kariery też nie, sukcesu rynkowego na 100% nie odniósł. W Europie Blastów było jak na lekarstwo, a w Japonii pojawiły się aż dwa, oficjalnie sprowadzone przez tamtejszego tunera H-D, firmę Sundance. Jeden z nich został zarejestrowany jako pojazd do typowego „puff-puff” po drogach publicznych, a jego właścicielem stał się pewien sławny japoński komik telewizyjny, który jest kolekcjonerem wszelkiej maści samochodów i motocykli.
Blast ów został pewnego razu przechrzczony, otrzymując dumny przydomek Single XXXtasy. Jak na maszynkę do wywoływania ekstatycznych zachowań, motocykl był zbyt ciężki i mułowaty, a sama stylistyka przywodziła na myśl krowie łajno – taki był to uroczy motocykl. 34 ospałe koniki napędzające z pojedynczego cylindra pojazd o masie około 170 kg to nie szczyt marzeń o Maximum Performance. Założenie było teoretycznie proste do zrealizowania – jednoślad należy odchudzić, nadać mu nieco sportowego charakteru i zmienić stylistycznie. Założenie zrealizowano, upodabniając Blasta do modelu XR. Jednak aby było to możliwe, należało zmienić w całości ramę. Technicy z Sundance nie szli na łatwiznę ani też nie oszczędzali zbytnio. Firma stworzyła wiele zacnych sprzętów i znana jest z perfekcji w wykonywaniu swoich projektów, więc nikt nie dopuszczał do głowy myśli, że polegną na tak dziwnej konstrukcji. ...założenie było teoretycznie proste do zrealizowania – jednoślad należy odchudzić, nadać mu nieco sportowego charakteru i zmienić stylistycznie...
Single XXXtasy oparto na ramie motocykla flattrackowego, takiej, która produkowana była na potrzeby sportu dla zawodników startujących na maszynach Harley-Davidson. Owa rama trafiła wcześniej w ręce Richarda Pollocka z Mule Motorcycles, znanego budowniczego i kreatora lekkich maszyn customowych. Spod jego ręki wyszło wiele ciekawych projektów opartych na klasycznych konstrukcjach brytyjskich, amerykańskich, ale również na bazie popularnych klasyków z Kraju Kwitnącej Wiśni, takich jak np. Yamaha XS 650. Większość konstrukcji Mule Motorcycles kojarzy się nieodparcie z wyścigami, szczególnie tymi popularnymi za Wielką Wodą, gdzie banda napaleńców gania się po owalnych torach, pokrytych lekko utwardzoną ziemią i szutrem. W każdym razie ramę zmontowano z zawieszeniami, oparto na kołach i w formie tzw. Rolling Chassis wysłano do Japonii.
Wzór malowania inspirowany jest starymi barwami Goodyear – zdominowany przez barwy żółtą i niebieską. Silnik, bazujący na klasycznym Evo, nie oparł się modyfikacjom. Fabryczny gaźnik powędrował na półkę z gratami „na kiedyś – na później” i zastąpiono go modyfikowanym w Sundance Keihinem – FCR, zakończonym olbrzymim, wysokoprzepustowym filtrem powietrza. Głowicę również „ruszono”, powiększając solidnie kanały dolotowe i wydechowe oraz przerabiając układ rozrządu i powiększając zawory. Standardowy wałek rozrządu zajął miejsce koło starego gaźnika, a jego miejsce zajął tzw. Hot Cam o ostrych krzywkach. Przy pojemności 492 ccm z fabrycznych 34 KM osiągnięto 43 kucyki. Zysk prawie 10 koni stał się wyraźnie odczuwalny i znacznie poprawił osiągi lekkiego trackera.
Kilka lat później Blast zmienił właściciela. Nowym nabywcą został przyjaciel właściciela Sundance, Zak Shibazaki. Zak szybko połknął bakcyla tuningu. Namawiany przez znajomych, postanowił stworzyć prawdziwe monstrum Doktora Frankensteina w jednym cylindrze. Standardowy „garnek” Buella zamienił się miejscami ze specjalnie przygotowanym Sundance Super XR; na jego szczycie pojawiła się nowa głowica. Z fabrycznego silnika pozostał jedynie blok. Ciężki, fabryczny wał zastąpiono doskonale wyważonym, lekkim, kutym elementem. Na nowo złożony silnik pracuje dokładnie tak, jak szwajcarski zegarek i obecnie osiąga 58 KM. Zak osiągnął prędkość ok. 100 mph (jakieś 160 km/h), co nie stanowi kresu możliwości singla XXXtasy, jednak do chwili obecnej nikt nie miał okazji na sprawdzenie faktycznych możliwości motocykla.
Chłopaki z Sundance podkreślają, że nie zamierzają ponownie zabierać się za podobny projekt: 'Gdyby nie chodziło o znajomego, pewnie nikt nie zdecydowałby się na takie modyfikacje. Praca włożona w ten motocykl i koszty, jakie ponieśliśmy, nie do końca są adekwatne do efektu. Jednak motocykl wygląda imponująco i tak samo jeździ'.
Zostaw odpowiedź