I runda WMMP 2011 Tor Poznań - ruszyła maszyna - Motogen.pl

I runda WMMP już za nami. W ubiegły weekend na Torze Poznań stanęli do walki o punkty i tytuły mistrzowskie zawodnicy wyścigów motocyklowych. Park maszyn już od środy gromadził wszystkich chętnych do bicia rekordów, a od czwartkowego południa ryk silników zagłuszany był jedynie przez startujące z lotniska Ławica samoloty (to takie małe nawiązanie do ilości hałasu generowanego przez jednoślady).

 

Niestety, dało się zauważyć tendencję spadkową – I runda tegorocznych Mistrzostw zgromadziła znacznie mniejszą liczbę zawodników niż w ubiegłych latach. Należy tu brać pod uwagę brak pucharów markowych Hondy, CBR 125 i Hornet (będzie to permanentna absencja po tym, jak Honda zdecydowała się na wycofanie się z ich organizacji), oraz pucharowców Suzuki, ścigających się wcześniej na Węgrzech, co nastąpiło zgodnie z decyzją Promotora GSX-R Cup.. Poza tym faktem staje się, że w większości klas liczba zawodników spada w porównaniu do lat ubiegłych. Kiedy spojrzymy na liczbę zgłoszonych do połączonego wyścigu Supersport i Superstock 600 Junior, ręce opadają. Te wyścigi, które w ubiegłym roku gromadziły na starcie rzesze motocykli i dawały sporo emocji, w chwili obecnej nie są już tak widowiskowe i silnie obsadzone, chociaż nadal ogląda się je z wielką przyjemnością, szczególnie walkę w czołówce i zmagania Juniorów. A tych pozostało ledwie sześciu…Kilku zawodników tej klasy wyemigrowało, szukając szczęścia w niemieckim Dunlop R6 Cup (Kosiniak, Irzyk), młodych zawodników nie przybyło, a inni odpuścili starty z braku kasy lub innych przyczyn (np. zmiana dyscypliny, zniechęcenie)… Zgodnie z przewidywaniami, klasa 125 ccm, która miała wyłaniać najmłodsze talenty, też nie jest silnie obsadzona, chociaż cieszy fakt, że zaistniała w ogóle i ściąga prawdziwych młodzików (najmłodszy zawodnik w klasie ma 13 lat). W celu ratowania całego przedsięwzięcia GKSM podjęła decyzję o tym, aby do startów dopuszczać osoby powyżej regulaminowej granicy wieku, jednak nie będą one klasyfikowane w punktacji wyścigów. Możliwe, ze 125-tki staną się przez to liczniejsze, bardziej medialne, a małolaty będą mieli okazję zlać tyłki starszym od siebie i pokazać kto jest przyszłością narodu.

 

Ciekawie prezentują się klasy Superstock 1000 i Superbike, których połączone biegi są najsilniej obsadzone, a to, co wyprawiają tnący się w czołówce goście z zagranicy (Greg Junod i Andy Meklau w barwach Suzuki Grandys Duo oraz renegat z teamu Jacka Grandysa, Gwen Giabbani, który przyjął propozycję startów u boku Huberta Tomaszewskiego w barwach zespołu Auto Fus BMW) może przyprawić o zawał mniej odpornych. Ogólnie rzecz biorąc, tak jak 600-tki są festiwalem Yamahy R6 z małym udziałem Suzuki, tak wśród 1000-ców ilościowo rządzą BMW. S1000RR szczerzą kły i pokazują, że nie brakuje im mocy. Znakomicie radzi sobie weteran wyścigów, Janusz Oskaldowicz, który po ostatnim weekendzie wrócił do domu z pucharami. …wygląda na to, że cofamy się o lata, kiedy WMMP przeżywało naprawdę poważny kryzys…Dzielnie walczy Bartek Wiczyński, który kolejny już sezon pozostaje wierny marce Honda, tym razem na świetnie przygotowanym Superbike z niemieckiego teamu startującego w IDM. W dalszym ciągu dobrą formę prezentuje Waldek Chełkowski, który doskonale dogaduje się ze swoim BMW i nie zamierza zmieniać marki. Adam Badziak również nie odpuszcza, niestety, team Yamaha POLand Position nie jest już tak barwny, jak rok temu i tak reprezentacyjny – pozostało trzech zawodników.

 

Sobota
Wróćmy jeszcze do samych wyścigów. Podczas biegu klas Supersport i Superstock 600 wystarczyło dojechać do mety, żeby zdobyć punkty – czternastu zawodników w stawce. Piotrek „Pejser” Surowiec postanowił zaatakować na Sławiniaku Kubę Wróblewskiego. Skończył uślizgiem tylnego koła, poważnym highsidem i wykluczył z wyścigu obydwie Hondy – swoją i Litwina z numerem 176, który przejechał „Pejserowi” po brzuchu przednim kołem swojego motocykla. Na całe szczęście obyło się bez poważnych obrażeń. Koncertowo wygrał ujeżdżający Suzuki Daniel Bukowski. Za nim na metę wpadł Marcin Kałdowski, który w tym roku podjął decyzję o startach indywidualnych, sam pracując na swój sukces. Pech dotknął w sobotę zawodników nowo utworzonego zespołu Bogdanka Junior Team Recykl, Sebastiana Zielińskiego („Zioło” opuścił opole startowe ze względu na sączący się z silnika olej) oraz Marka Szkopka, którego motocykl podczas pościgu za Kadowskim i „Bułą” odmówił posłuszeństwa. Artur Wielebski dowiózł za to w STK 600 trzecią pozycję. Pięknie pojechali dwaj młodzi zawodnicy Yamaha POLand Position, Mateusz Korobacz, który wygrał klasę juniorską i zajął trzecie miejsce w klasyfikacji ogólnej, oraz Adrian „Pasio” Pasek. Adrian po zwycięstwie w Pucharze Polski w klasie Rookie do 600 w sezonie 2010 zadebiutował w klasie mistrzowskiej. Okazało się, że radzi sobie znakomicie i najprawdopodobniej czeka go dobry sezon. Sobota okazała się słabszym dniem dla Wróblewskiego, który nie nawiązał walki o podium. Być może wynikało to z faktu, że jeździł na „nowym-starym” motocyklu, którego nie znał wcześniej i musiał się w niego wjeździć. …w klasie 125 ccm wystartowała jedna Yamaha YZF-R 125 wraz z trzema Apriliami RS 125…

 

Zaraz po emocjach wyścigu 600-tek na pola startowe ruszyły litrowe monstra. Pierwsza trójka z klasyfikacji, czyli Szwajcar, Austriak i Francuz, od samego startu rozdawała karty, skutecznie uciekając reszcie. Panowie toczyli ze sobą pasjonujący pojedynek. Widać było, że Meklau ma chętkę na zwycięstwo i nie zamierza poddawać się mocniejszym motocyklom klasy Superbike niezależnie od tego, czy chodzi tu o obecnego team-partnera, Grega Junoda, czy byłego zespołowego kolegę, Giabbaniego. Gwen zaś po koncertowej jeździe zgarnął 26 punktów za pierwsze miejsce w wyścigu plus 1 dodatkowy za najszybsze okrążenie. Andy zadowolił się trzecia lokatą, za Junodem, zgarniając jednocześnie drugą pozycję w Superstock 1000. Zwieńczeniem sobotnich zmagań były wyścigi klasy Pretendent oraz 125 ccm, gdzie wystartowała jedna Yamaha YZF-R125 wraz z trzema Apriliami RS125. Szału nie było, tym bardziej, że prawie połowa wpisanych zawodników zatarła silniki jeszcze na treningach ale, jak wcześniej wspomnieliśmy, bardzo dobrze, że klasa zaistniała. Szkoda, że przy tak niskiej frekwencji.

 

Nie odbył się planowany na sobotnie popołudnie wyścig Endurance, zaliczany do zawodów serii Alpe Adria. Szykowaliśmy się na emocje związane z dwugodzinnym, zespołowym ściganiem się, jednak do zawodów zgłosiła się tylko dwie ekipy i bieg został odwołany.

 

Niedziela
Pogoda w niedzielny poranek nie do końca nastrajała pozytywnie – było chłodno, a niebo zasnuły lekko szare chmury, które zwiastowały deszcz. Część kibiców, którzy na Tor Poznań dotarli od strony Warszawy, wspominała o opadach. Szczęśliwie mimo kilku kropel, które spadły nad torem, konkretny deszcz się nie pojawił i wszystkie wyścigi w niedzielę odbyły się bez niespodzianek pogodowych. Najbardziej oczekiwane były oczywiście kolejne biegi klas mistrzowskich. W 600-tkach na wysokie pozycje ostrzyli zęby Szkopek i Zieliński, którzy po sobotnim pechu ogarnęli swoje motocykle. Wiadomo było, że nie odpuszczą Bukowski i Kałdowski. W STK 600 się zdecydowanie poprawił się Wróblewski, który wystrzelił do przodu wyprzedzając Wielebskiego. Znów bezkonkurencyjnie pojechali „Pasio” i Korobacz. Ale… Takiego festiwalu kar, jaki miał miejsce podczas wyścigu klas 600 ccm, Tor Poznań dawno nie widział. „Buła”, „Pejser”, „Pasio”, „Litwin” – wszyscy otrzymali karę przejazdu przez pitlane – czy to za falstart, czy za nieściągnięcie na czas kocy grzewczych przed startem. Bukowski stwierdził najwyraźniej, że raz to mało i w pitlane dał się złapać na radar, kiedy odbył przejazd. Decyzja sędziów był natychmiastowa – kolejna kara! Daniel mógł wyzbyć się złudzeń nie tylko o zwycięstwie w wyścigu, ale też o podium, które podzielili między siebie Kałkowski, mocno naciskany przez Mikro-Szkopka, i trzeci na linii mety Mateusz Korobacz. Bardzo ładnie pojechała Natalia Florek, której służy przesiadka na Yamahę R6. Do czołówki brakuje jej jeszcze sporo, ale systematycznie poprawia swoje czasy i jest w stanie zawstydzić kilku facetów. Przejście z klasy pucharowej do mistrzowskiej było w jej przypadku znakomitym rozwiązaniem.

 

Superbike i Superstock wystartowały niedługo po wręczeniu nagród uczestnikom wyścigu klas 600 ccm. Bez zaskoczenia na trzech pierwszych pozycjach tasowali się Junod, Meklau i Giabbani. Pechowo jazdę zakończył Waldek Chełkowski, zaliczając dzwona i obijając swoje cztery litery. „Teraz mam chyba ochotę na to, żeby wrócić do domu, założyć wygodne kapcie i zasiąść w wygodnym fotelu przed telewizorem. Muszę odpocząć przed rundą w Brnie i wykurować obolałe pośladki” – stwierdził „Waldi” po wszystkim. O ciekawym pojedynku można mówić w przypadku starcia Pawła Górki z Adamem Badziakiem. Adam, bardzo doświadczony zawodnik od lat ścigający się w WMMP, dwukrotnie musiał uznać wyższość Pawła, który poczynił bardzo duże postępy od ubiegłego roku, znacznie poprawiając czasy. Na finiszu niedzielnego wyścigu wyprzedził Badziaka o pół koła. „Opóźniłem mocno hamowanie przed prawym na prostą startową” – powiedział Paweł. – „Myślałem, że będzie za szybko, ale w głowie kołatała mi myśl, że dam radę, motocykl da radę, opony utrzymają. Wyszedłem naprawdę szybko, odkręciłem gaz do oporu i udało się!”.

 

Na sam koniec naszego pobytu na Torze Poznań zapytaliśmy niezmordowanego „Profesora” Oskaldowicza jak ocenia I rundę: „Źle nie było. Przywożę do domu pucharki, co znaczy, że jeszcze mogę się ścigać i pokazywać młodziakom na co mnie stać. No i standardowo polatałem sobie troszkę, poszedłem w żwir na Dużej Patelni tak, że miałem wrażenie, że, jak w motocrossie, wyskoczę z wału w górę. Ale obyło się bez takich ekscesów. Teraz Brno, wyjazd już za półtora tygodnia”.

 

Na zakończenie rundy stawali w szranki uczestnicy klas Pucharu Polski w klasie Rookie do 600 i do 1000. Ich wyścigi są równie emocjonujące, co starty klas mistrzowskich, a przy okazji nie należy zapominać, że klasy pucharowe są dla wielu zawodników przedsionkiem do ścigania się w Mistrzostwach. To właśnie z tych klas wywodzi się wielu ścigantów, którzy obecnie dotrzymują kroku starym wyjadaczom w WMMP.

 

Podsumowanie
Ogólnie jest jakoś spokojniej, więcej miejsca w parku maszyn, mniej barwnych namiotów i wygląda na to, że cofamy się o lata, kiedy WMMP przeżywało naprawdę poważny kryzys. Pozostaje mieć nadzieję, że sytuacja ta jest przejściowa i podczas kolejnych rund frekwencja będzie znacznie wyższa. Za niecałe dwa tygodnie zawodnicy i zespoły spakują manatki – wkrótce II Runda WMMP na Automotodrom Brno. Obiekt dobrze znany większości polskich zawodników i przez wielu bardzo lubiany. Runda ta będzie wspólna z AAC – zawodami cyklu Alpe Adria.