„Stodwudziestkipiątki” to klasa motocykli, którym się sporo wybacza. Słabsze zawieszenie – ok, ale to przecież 125, mizerne hamulce – na tę pojemność wystarczą, wiotka rama – po co sztywniej w takim małym? Yamaha jest zupełnie inna. Tutaj nie ma nic „na odwal”.
To, co zwraca uwagę przy pierwszym kontakcie, poza niezwykle agresywną linią (kto wie, czy nie bardziej niż w starszych siostrach R3, R6 i R1), to niebywała dbałość o jakość materiałów i podzespołów. Plastiki, lakierowanie, wszystko wygląda dobrze. No, może poza zaślepką śruby pomiędzy przednim a tylnym siedzeniem, która aż się prosi, aby ja podważyć w poszukiwaniu zamka kanapy. Ale poza tym? Rama jest stalowa, ale wygląda bardzo porządnie. Nie ma się czemu dziwić, bo to dobrze znany od lat patent Yamahy – Deltabox. Ramy te gościły w takich modelach Yamahy jak m.in. Thundercat, Thunderace, YZF-R1 i wiele innych. Wahacz to porządny kawał aluminium, wyposażony w zastrzał. To daje dużą nadzieję na precyzyjną trakcję. To, co zrobiła Yamaha z YZF-R125 wydaje się być w wielu miejscach pracą na wyrost. Przecież potencjał tego jednocylindrowca to 11 kW. Ona nie może mieć więcej, bo nie dałoby się nią jeździć na kat. praw jazdy A1. A przecież o to chodzi dziś w 125.
Z jednej strony takie podejście Yamahy bardzo dziwi, z drugiej – niezmiernie cieszy i budzi niedowierzanie. Dlaczego tabun księgowych nie kazał zrobić tego taniej, byle jak, na aby-aby. Nie. Tutaj wszystko zrobiono tak, jakby w ramie mógł siedzieć znacznie większy silnik. I kto wie, jaki tak naprawdę potencjał tkwi w silniczku Yamahy?
Motocykl ten gruntowne przetestowałem podczas zeszłorocznej eskapady od wschodu do zachodu słońca, czyli z południa na północ Polski jednego dnia. Już wtedy budził sympatię. YZF-R125 jest niezwykle szybką stodwudziestkąpiątką. Jej prędkość jest wręcz odrealniona, jak na te klasę. Bez większego trudu mała R125 rosłego gościa jak ja rozpędza do ponad 130 km/h! I to przy deklarowanych przez Yamahę 15 KM. Z mocą Yamahy jest jeszcze jedna zagadka. Jeżdżąc innymi motocyklami o pojemności 125 ccm, ma się zwykle wrażenie, że silniki te dają z siebie wszystko. Przy R125 mamy raczej poczucie, że na jej moc nałożono elektroniczny kaganiec. I wcale nie jest to wykluczone. Kto wie, czy inne oprogramowanie nie pozwoliłoby poznać prawdziwego potencjału R125. Oczywiście wówczas Yamaha przestałaby spełniać wymogi kategorii A1. Ale kto pamięta czasy, gdy Cagiva Mito, Aprilia RS czy Honda NSR z dwusuwowych 125 osiągały po 30 KM, na pewno ma na tyle wyobraźni, by wyobrazić sobie, jak fajnie byłoby jeździć mocniejszą „seciną”.
Ale i przy oryginalnym potencjale Yamahy można całkiem sprawnie przemieszczać się i muszę przyznać, że wcale nie bez przyjemności. Użytkując ten motocykl, zarówno podczas wyprawy z południa na północ Polski, jak i teraz, podczas testu, nigdy nie miałem uczucia niechęci do jazdy tym „pierdzikiem”. Bo Yamaha nie daje do zrozumienia, że jest tylko secinką. To pełnoprawny motocykl, tylko z nieco mniejszym silnikiem. To stodwudziestkapiątka, ale z całym dziedzictwem Yamahy w budowie sportowych maszyn jak kultowa R1 czy wspaniała R6.
Faktem jest, że YZF-R125 nie jest pojazdem tanim. Można za nią kupić nawet cztery chińskie pojazdy. Ale Yamaha jeździ jak prawdziwy motocykl. Zawieszenie służy tu nie tylko do niwelowania nierówności na drodze i względnego poprawienia komfortu, ale przy szybszej jeździe (tak, taka jest możliwa na R125) przekonamy się, że zawieszenie działa nawet na zakrętach i znacząco przyczynia się do poprawy trakcji. Choć nie jest ono regulowane, to jadąc, ma się poczucie, że ktoś naprawdę się nad nim napracował. Sprawia to, że małą Yamahą można się naprawdę pobawić. I wciąż pamiętajmy, że spełnia wymogi kategorii A1, czyli jazda nim możliwa jest już od 16 roku życia.
Hamulce niczym nie ustępują potencjałowi podwozia i silnika, a można nawet pokusić się o stwierdzenie, że podobnie jak w przypadku podwozia są nieco na wyrost. Precyzja hamowania, jego siła – wszystko daje poczucie, że sprostałyby znacznie wyższym prędkościom i masie motocykla. Do tego świetnie spisuje się tu ABS. Nawet z aktywnym systemem przy sprzyjających warunkach można zrobić stoppie.
Deska rozdzielacza wygląda, jakbyśmy mieli do czynienia z motocyklem klasy wyższej. Mamy tu wiele informacji i całkiem spory komputer pokładowy obsługiwany przyciskiem na kierownicy. Dostaniemy m.in. takie informacje jak chwilowe i średnie spalanie (które jest skandalicznie niskie), ale, co ciekawe, zapomniano zainstalować… wyświetlacza biegów. Tego trochę nie rozumiem, bo znajdziemy go np. w najtańszej 125 Yamahy, YS 125. Za to sama skrzynia biegów ani razu nie dała żadnych powodów do niepokoju.
Kiedy oglądamy ten motocykl, każdy element próbuje nam udowodnić, że ta cena nie została wzięta się znikąd. Yamaha próbuje nam sprzedawać go za worek pieniędzy, czyli 21900 zł. Ale mamy poczucie, że nie ma tu zbyt wielu kompromisów. Motocykl jest ładnie wykonany i tak naprawdę trudno rozpatrywać go w kategorii „125”. To pełnoprawny motocykl, tylko z małym silnikiem.
Dane techniczne Yamaha YZF-R125
Silnik | jednocylindrowy, czterosuwowy, cztery zawory na cylinder SOHC |
Pojemność | 124,7 ccm |
Stopień sprężania | 11,2:1 |
Średnica cylindra / skok tłoka | 52 mm / 58,6 mm |
Układ paliwowy | elektroniczny wtrysk paliwa |
Chłodzenie | cieczą |
Skrzynia biegów | sześciostopniowa |
Sprzęgło | wielotarczowe mokre |
Przeniesienie napędu | łańcuch |
WYMIARY I MASY | |
Długość | 1955 mm |
Wysokość | 1065 mm |
Szerokość | 680 mm |
Rozstaw osi | 1335 mm |
Wysokość siedzenia | 825 mm |
Prześwit | 155 mm |
Masa z pełnym bakiem | 142 kg |
Zbiornik paliwa | 11,5 l |
Rezerwa | 1,2 l |
PODWOZIE | |
Rama | stalowa, Deltabox |
Przednie zawieszenie | widelec upside-down, Ø 41 mm, skok 130 mm |
Tylne zawieszenie | skok 114 mm |
Przedni hamulec | pojedynczy, ABS, tarcza 292 mm |
Tylny hamulec | ABS, tarcza 230 mm |
Przednia opona | 100/80-17 |
Tylna opona | 130/70-17 |
Osiągi | |
Prędkość maks. | 130 km/h |
Moc | 15 KM (11 kW) @ 9000 obr/min |
Maks. moment obrotowy | 12,4 Nm @ 8000 obr/min |
Spalanie | 2,1 l/100 km |
Cena | 21 900 zł |
Zostaw odpowiedź