Spis treści
Yamaha RayZR 125 ma kusić nowoczesnym designem, lekkością i przystępną jak na standardy marki ceną. Czy warto postawić na propozycję znanego producenta, czy może lepiej poszukać oszczędności w innych miejscach?
Pozwól, że oznajmię rzecz oczywistą. NADESZŁA JESIEŃ. Sezonowi motorkowicze, powoli zapadają w zimowy sen (w tym i ja), za to na drogach pozostają cisi bohaterowie. Ci najtwardsi z najtwardszych, którzy w temperaturze -7 w piątkowy wieczór dostarczą pod sam próg twojego przytulnego mieszkanka cieplutką, rozpływającą się w ustach hawajską na cienkim cieście. No dobra… Dobrze wiem, że będzie to pepperoni, ale przyznaj, że na myśl o pizzy z ananasem zawrzała ci krew. W każdym razie to właśnie oni, niezłomni skuterzyści, pozostaną na miejskich drogach niezależnie od deszczu, śniegu, gradu czy apokalipsy i bardzo prawdopodobne, że na swojego wiernego wierzchowca mianują Yamahę RayZR 125.
Yamaha RayZR 125 – film
Yamaha RayZR 125 – pierwsze wrażenia
To, co od razu zwraca uwagę w modelu RayZR 125, to zdecydowanie jego niewielkie gabaryty. Jest to najlżejszy skuter w całej ofercie Yamahy, ważący zaledwie 99 kg. Mogłoby się więc wydawać, że będzie to opcja wyłącznie dla filigranowych osób, ale nic bardziej mylnego! Zarówno miejsca na nogi, jak i na kanapie jest wystarczająco dużo dla wyższej osoby, która ceni sobie komfort podczas jazdy. Dzięki niewielkiemu rozmiarowi i niskiej masie, RayZR porusza się po mieście z niezwykłą łatwością. Jest stworzony do prześlizgiwania się między autami, a manewry na wąskich uliczkach i parkowanie nie stanowią dla niego żadnego problemu.
Tę lekkość odczuwałam w różnych sytuacjach na drodze. Chociażby podczas krótkiego romansu z ekspresówką, gdy mocniejsze podmuchy wiatru kołysały nami między pasami ruchu. Prawdopodobnie problem do rozwiązania większym obciążeniem, więc pamiętaj! Gdy hula wiatr, jeździj RayZR-em ze schowkiem pełnym dobrodziejstw, a w ostateczności z pasażerem (lub plecakiem z pizzą).
Z kolei drugą zabawną sytuacją, była próba poprawienia lusterek podczas jazdy. Najmniejszy ruch powodował, że zupełnie nieumyślnie zmieniałam kierunek jazdy, nie mając jeszcze pojęcia jak czuły w manewrowaniu jest to sprzęt.
Spodziewam się, że z tych właśnie powodów RayZR byłby idealny dla osób, które po raz pierwszy przymierzają się do pojemności 125 cm³. Nawigowanie nim przypomina bardziej jazdę rowerem niż czymkolwiek co leżało koło motocykla czy choćby większego skutera, więc dla osoby bez doświadczenia na dwóch kółkach powinien być niesamowicie intuicyjny. Dodatkowo wjedzie się nim wszędzie, a nawet jak pojawi się trudność z wyjazdem – jest na tyle lekki, że swobodnie przepchasz go z miejsca na miejsce.
Yamaha RayZR 125 – ostra jak brzytwa… głównie z nazwy
Jak możesz się domyślać, oprócz agresywnie brzmiącego imienia, RayZR należy do łagodniejszych zawodników na drogach. Mamy w końcu do czynienia z maszyną o pojemności 125 cm³, mocy 8,2 KM i niecałych 10 Nm momentu obrotowego. Jest jednak wystarczająco dynamiczny do przemieszczania się w miejskim ruchu i wyposażony w system Power Assist, zapewniający subtelne “nitro” podczas ruszania. System na tyle skuteczny, by nie stać się zawalidrogą dla innych użytkowników ruchu drogowego.
Co ważne, skuter ten charakteryzuje się też niskim zużyciem paliwa (ok 2l / 100 km przy rozsądnej jeździe), a jeśli bardzo dbasz o swój domowy budżet, do swojej dyspozycji masz również system Start & Stop, który według obietnic producenta powinien ograniczyć spalanie o 4%. Spodziewam się jednak, że jeśli twój palec spocznie na tym przycisku, to będzie to raczej dzieło przypadku.
Zamysłem producenta nie było więc stworzenie najszybszej jednostki na rynku, a wygodnej i ekonomicznej opcji, idealnej do codziennej jazdy i to w przystępnym budżecie jak na ofertę Yamahy. Świeżutkim RayZR-em wyjedziesz z salonu za niecałe 10 tysięcy złotych. Jest to więc najtańszy skuter ze stajni tego producenta.
Skuter bez zbędnych bajerów. Czy jest w tym coś złego?
Jeśli szukasz maszyny, która zaimponuje ci swoim wyposażeniem i fikuśną elektroniką, to Yamaha RayZR może zaskoczyć cię raczej swoją prostotą. Nie jest to skomplikowany sprzęt, a raczej lojalny towarzysz codziennych podróży, z podstawowymi udogodnieniami.
Wśród nich, najbardziej wyróżnia się szeroka i miękka kanapa, która bez problemu ugości również pasażera. Dodatkowy atut to 21-litrowy schowek, który zmieści trzy pary kozaków, rozmiar 38, więc na spokojnie zabierzesz go na wycieczkę do szewca – sprawdzone info. Ku memu rozczarowaniu, nie zmieścił jednak mojego Schubertha C5, który co prawda nie należy do najmniejszych kasków, ale w końcu nie on jeden. Koniecznie więc upewnij się, że skorupa twojego garnka mieści się pod kanapą jeśli nie zamierzasz wszędzie z nią spacerować.
Zabraknąć nie mogło też wieszaka, na którym zabezpieczymy plecak, torbę czy inny mały bagaż z uchem. Przełączniki na kierownicy – których swoją drogą jest zaledwie kilka – są w wygodnym i intuicyjnym położeniu i oczywiście do dyspozycji mamy też czytelny, ale jednak prosty wyświetlacz LCD, na którym znajdziemy wszystkie podstawowe informacje.
Szału nie ma, ale z drugiej strony czego więcej potrzeba do przemieszczania się z punktu A do B?
Miło to już było – czyli kilka słów o wadach Yamahy RayZR 125
Choć w moich oczach RayZR będzie idealną opcją dla osób, które w doborze skutera kierują się zasadą “ma jeździć, być ekonomiczny, wygodny i nie chiński”, to nie mogę pominąć trzech wniosków z testów, które mówią sporo o komforcie jazdy.
Pierwszym z nich będzie zawieszenie. Niestety, na tyle sztywne, że zwraca na siebie uwagę przy pokonywaniu progów spowalniających, czy nierówności na drodze. W tym miejscu na ratunek przychodzi wyłącznie miękka i dobrze wyprofilowana kanapa, która w pewnym stopniu rekompensuje “kwadratowe” przejazdy po wybojach.
Należy wspomnieć również o układzie hamulcowym. Yamaha RayZR wyposażona jest w jedną 190 mm tarczę z przodu i hamulec bębnowy z tyłu. Co prawda, są one skuteczne, jednak podczas ostrzejszego hamowania nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że przydałoby się więcej skuteczności. Na podświadomość nie oddziaływuje też pozytywnie brak ABSu, zamiast niego musiałam zadowolić się zintegrowanym układem hamulcowym, zapewniającym lepsze rozłożenie siły hamowania. Producentowi zależało oczywiście na budżetowych rozwiązaniach, ale nie jestem przekonana, czy w tej przestrzeni warto szukać kompromisów.
Na ostatnim miejscu może nie tyle wada, co element zaskoczenia dla początkujących. Otóż, RayZR rzeczywiście jest niesamowicie lekki jak na przedstawiciela pojemności 125 cm3 co znakomicie wpływa na jego zwinność i łatwość prowadzenia. Jednak rozłożenie masy w tym modelu pozostawia trochę do życzenia. Podczas dynamiczniejszego ruszania, odnosisz wrażenie, że możesz postawić go na koło, więc przy dodatkowym obciążeniu z tyłu (choćby centralnym kufrze), masz sporą szansę na pierwsze popisy kaskaderskie. Jeśli lubisz sporty ekstremalne, uznaj, że ten akapit ląduje na liście zalet.
Yamaha RayZR 125 – idealny start w świat dwóch kółek
Yamaha RayZR 125 to doskonały wybór dla osób poszukujących zwinnego i ekonomicznego skutera do codziennych dojazdów. Lekka konstrukcja, łatwa obsługa, i przystępna cena czyni go ciekawą opcją dla początkujących, którzy szukają sprawdzonego sprzętu od zaufanego producenta i jestem przekonana, że nie raz zobaczymy go na miejskich drogach jeszcze w okresie jesienno – zimowym. W czasie, kiedy ja będę popijać ciepłe kakałko pod kocykiem, a najwytrwalsi śmiałkowie przekonają się o prawdziwym charakterze tego skutera.
Zostaw odpowiedź