Uwaga! Rozpoczął się sezon - Motogen.pl

Powinnam napisać, że sezon drogowych morderców został otwarty… Tyle przychodzi mi na myśl, widząc „Wścieklizny” na motorach pomykające w mieście z taką prędkością, że nagranie zdarzenia graniczy z cudem. „Wścieklizny” (!!) – a nie normalnych motocyklistów (a znam normalnych!), których choćby w miniony weekend mogłam policzyć na palcach jednej ręki.

 

Z każdym rokiem przeraża mnie coraz bardziej brawura, chamstwo i to co motocykliści – „wścieklizny” – wyprawiają na drogach. Żebym za chwilę nie została zlinczowana po raz czwarty sprostuję – piszę o kretynach, dla których życie nie ma żadnego znaczenia.

 

O pajacach, dla których wiosenne słońce, to powód by w centrum miasta przeciskać się między samochodami, zmuszać do określonych zachowań innych uczestników drogi czy też pędzić na przysłowiowe złamanie karku nie licząc się z nikim i niczym. Co z tego że mamy szczyt komunikacyjny, centrum miasta, szkołę obok?!

 

To, że ich życie nie jest dla nich ważne mało mnie obchodzi, interesuje mnie natomiast dlaczego jeden z drugim mają w czterech literach życie innych? Co siedzi w tych durnych głowach? Oktany zamiast oleju? Konie mechaniczne?

 

Co roku z winy motocyklistów „wścieklizn” giną dziesiątki ludzi, dzieci, ba nawet całych rodzin. Co roku (przynajmniej ja mam takie wrażenie) przybywa takich półgłówków na drogach… Środowisko motocyklistów ma ludziom za złe, że uważają podobnie do mnie. Że motor to zło, strach, przerażenie, głupota i nieodpowiedzialność. Nie słyszałam jednak do tej pory o tym, by sami motocykliści podjęli walkę z ludźmi, którzy „pracują” na taką opinię. Niestety za chwilę okaże się, że nie będzie dnia w którym ktoś przez motocyklistę „wściekliznę” nie zginie.

 

To tylko fragmenty, całość znaleźć możecie w NaTemat pod tym linkiem.

Po co wklejamy tu powyższe fragmenty? Do publikacji tego u nas przyczyniły się dwa powody. Po pierwsze informacje o wypadkach i kolejnych tragediach docierają do redakcji w zastraszającym tempie. Autorka tego wpisu jest osobą zupełnie niezwiązaną z motocyklizmem i jako taka jest idealnym przykładem, co myślą o nas inni uczestnicy ruchu. Po drugie, we wpisie tym na końcu pojawił się dodatek z linkiem do naszego materiału Marcina Piotrowskiego. Wychodzi więc na to, że wystarczy spokojna dyskusja przy wykorzystaniu rzetelnych argumentów, aby zmienić światopogląd każdego. Więcej nie chcemy komentować, pozostawiamy to do Waszej oceny w komentarzach pod wpisem.