Spis treści
Olej rozlany na drodze to jedno z najpoważniejszych zagrożeń dla kierujących – szczególnie motocyklistów. Z daleka wygląda jak woda, a kiedy już wjedziesz w plamę, bywa za późno na reakcję.
Paliwo rozlane na drodze to jedno z największych niebezpieczeństw dla kierujących. Szczególnie niebezpieczny jest olej napędowy, bo benzyna jest znacznie bardziej lotna i przez to dość szybko odparowuje. Olej napędowy na długo pozostaje obecny na drodze, tworząc bardzo śliską powłokę. Nietrudno się domyślić, że najbardziej narażeni na poślizg i związane z nim konsekwencje jesteśmy my – motocykliści. Ja sam tego doświadczyłem, bo uślizg tylnego koła na smudze oleju, którego konsekwencją było zgruzowanie testowego Suzuki V-Stroma, był moim najpoważniejszym jak dotąd wypadkiem na motocyklu.
Olej na drodze = tragiczne konsekwencje
Ale kierowcy samochodów także nie mogą czuć się bezpiecznie – pamiętam tragiczny wypadek w Częstochowie, kiedy to kierująca alfą romeo wpadła w poślizg na rozlanym oleju i uderzyła w przystanek autobusowy pełen ludzi. Kto wie czy to właśnie plama rozlanego oleju nie była także przyczyną tragicznego wypadku z 21 kwietnia w Bargłówce, w którym zginęła matka z córką. Takich sytuacji każdego roku mamy naprawdę wiele.
Skąd w ogóle olej na drodze? Nietrudno się domyślić, że jednym z powodów jest fatalny stan techniczny wielu pojazdów poruszających się po polskich drogach. Prawie każdy z nas zna diagnostę, który przegląd podbije nawet nie widząc samochodu. I nikt nie zastanawia się nad tym, że taki jeżdżący dezel może przyczynić się później do tragicznego wypadku, bo na swojej drodze pozostawił kilka tłustych pamiątek.
Brak świadomości zagrożenia
Nie pomaga także niemal zerowa świadomość kierowców. Niezmiernie rzadko zdarza się, że ktoś zdecyduje się zgłosić plamę oleju zarządcy drogi albo – jeszcze lepiej – zgłosić i zasypać ją piaskiem z pobocza. Co więcej – ja sam kilkakrotnie doświadczyłem skrajnej nieodpowiedzialności zarządców dróg, kiedy to po kilkukrotnym (!) zgłoszeniu rozlanego na drodze oleju, musiałem samodzielnie zabezpieczyć zagrożenie podarowanym przez straż pożarną sorbentem.
Bagatelizowanie to niestety dziś standard – o ile jestem przekonany, że większość kierujących zdecydowałaby się przesunąć leżący na drodze konar lub inną stałą przeszkodę, o tyle na rozlany olej niestety większość kierowców ma całkowicie wywalone, choć stanowi on znacznie poważniejsze, bo niewidoczne zagrożenie.
Bezduszność instytucji
Nie pomaga także postawa instytucji. Zarządcy dróg uważają, że usuwanie zanieczyszczeń powypadkowych leży w gestii straży pożarnej, zdaniem straży (co potwierdzają także przepisy) utrzymanie dróg w czystości to zadanie zarządców dróg. Do odpowiedzialności nie poczuwają się także ubezpieczyciele, którzy często starają się unikać odpowiedzialności finansowej za usuwanie skutków wypadków lub awarii. Kilka lat temu dość głośna była sprawa zanieczyszczenia olejem silnikowym 200-metrowego fragmentu drogi. Zarządca usunął zanieczyszczenie, a kosztami obciążył ubezpieczyciela pojazdu. Ten odmówił pokrycia kosztów i do końca walczył w sądzie, gdzie finalnie przegrał. To także pokazuje jak bardzo lekceważące podejście do kwestii bezpieczeństwa mają instytucje, którym szczególnie powinno na nim zależeć.
W obliczu rozpoczynającego się sezonu motocyklowego prosimy was nie tylko o ostrożność i czujne obserwowanie drogi, ale także o zgłaszanie wycieków oleju, które zauważacie na drodze. To ważny krok ku bezpieczeństwu nas wszystkich, w szczególności motocyklistów. W sytuacji takiego poślizgu nie pomoże nawet najlepszy system antypoślizgowy, ani doskonały refleks.
Zostaw odpowiedź