Wydawać by się mogło, że kradzież motocykla trwa przynajmniej kilka minut. Jak widać z nagrania - Harley stawiał opór doświadczonemu złodziejowi zaledwie przez 30 sekund. Oznacza to, że zsiadając z motocykla nie zdążymy wejść do mieszkania, a nasz jednoślad zmieni właściciela, czego oczywiście wam i sobie nie życzymy!
Od połowy ubiegłego wieku motocykliści, szczególnie ci w USA, kojarzyli się z przestępczością zorganizowaną. Motocyklowe gangi potrafiły terroryzować całe miasteczka, a stróże prawa niezbyt wiedzieli jak sobie z tym poradzić. Czasy te powoli wracają – przynajmniej w Wielkiej Brytanii.
Kradzieże motocykli na Wyspach są chyba większą plagą niż kleszcze w Polsce... Dobitnie o tym mieli okazję się przekonać właściciele dealerstwa Husqvarny w miejscowości Keighley, położonej w Anglii, w hrabstwie West Yorkshire. Zobaczcie jak bezczelni są brytyjscy złodzieje.
Czy sam alarm potrafi ochronić motocykl przed zakusami złodzieja? Większość z was powie, że absolutnie nie. Panująca znieczulica i niechęć "wychylania" się postronnych osób sprawiają, że sam alarm nie wystarczy. Zdarzają się jednak odosobnione przypadki.
Kiedyś, gdy obok ciebie zatrzymywał się inny motocykl, czy skuter – cieszyło cię to. Znaczyło to tylko, że tuż obok ciebie jest człowiek kochający jazdę na jednośladzie tak samo jak ty. Teraz trochę się pozmieniało w tym temacie… Zobaczcie próbę kradzieży skutera – na szczęście nieudaną.