W dniach 24–26 kwietnia odbył się V Ogólnopolski Zlot Motocyklowy „Tabunada”, uważany przez wielu za inaugurację sezonu na terenie Warmii i Mazur. Jak co roku, było wiele atrakcji i jeszcze więcej dymu. Impreza odbyła się w miejscowości Mierki, nieopodal Olsztynka.
Na łonie natury
Miejsce zdecydowanie sprzyjało integracji przybyłych. Na te trzy dni spokojna okolica ośrodka wczasowego Kołatek, znajdującego się wśród lasów i jezior, zamieniła się w bazę spragnionych wrażeń motocyklistów. Na miejscu na uczestników czekało wiele atrakcji, takich jak: jazda konna, quady czy sprzęty wodne. Oprócz tego, oczywiście, standardowe zlotowe klimaty. Impreza kosztowała każdego uczestnika jedyne 35 zł, a cena ta zawierała atrakcje na całe trzy dni zlotu. Jak co roku, głównym organizatorem była Studencka Grupa Motocyklowa "TABUN".
Tabunadę czas zacząć!
Motocykliści zaczęli zjeżdżać tłumnie już w piątek popołudniu. Po posiłku i odebraniu zlotowych gadżetów przyszedł czas na oficjalne rozpoczęcie. Wieczór upłynął pod znakiem strzałów z wydechu, dobrej muzyki i gadek w stylu „a pamiętasz, jak to w 44…”.
W sobotę wszyscy wypoczęci po jakże przespanej nocy ruszyli na paradę w stronę Olsztyna. Motocykle najróżniejszej maści – od plastików przez choppery po enduro – wystartowały z Mierek, by w ogromnej ilości przemieścić się ulicami Olsztyna. Meta znajdowała się w centrum miasta, na parkingu pod tzw. szubienicami. Tam czekało na przybyłych mnóstwo atrakcji. Na zamkniętym dla potrzeb imprezy parkingu odbyły się konkurencje jeździeckie (tocznie beczki, slalomy na czas itp.), koncert, pokazy ratownictwa drogowego oraz nasze, motogenowe „5 groszy” – pokaz jazdy stunt, na który publiczność zareagowała bardzo żywo. Impreza w Olsztynie była możliwa m.in. dzięki staraniom Pana Czesława Swaryczewskiego z olsztyńskiej szkoły nauki jazdy „Motorex”. Panu Swaryczewskiemu niewątpliwie należą się słowa uznania, ponieważ bezustannie czynnie wspiera młodych, olsztyńskich motocyklistów.
Po tych atrakcjach, w godzinach popołudniowych, wszyscy wrócili do ośrodka. Tam, po kolejnych konkurencjach, znów przyszedł czas na umilanie sobie czasu przy koncertach, fire show i napojach wysokoprocentowych. Cała impreza zakończyła się w niedzielę. Około południa wszyscy pożegnali się po weekendzie pełnym dwukołowych wrażeń.
Tradycyjnie
Kolejna „Tabunada” dobiegła końca. Z roku na rok przybywa jej zwolenników, co na pewno cieszy organizatorów. Jest to bardzo dobry przykład na to, jak studencka inicjatywa może przerodzić się w regularnie powtarzaną, jakby nie patrzeć masową, imprezę. Młodym organizatorom gratulujemy i czekamy na kolejną „Tabunadę”!