Stał na czerwonym, niemal stracił życie. Motocyklista opowiada o szczegółach - Motogen.pl

Stephen Levey po prostu stał na czerwonym. Kierowca kradzionego auta spowodował poważny wypadek. Stephen przeżył, a 30 dni po wypadku opowiada o szczegółach.

Stephen Levey był fotografem, osobą aktywną fizycznie, udzielał się w akcjach charytatywnych. Dziś nie jest w stanie samodzielnie stać – ale jest wdzięczny, że żyje. Miesiąc temu wybrał się rekreacyjnie swoim Royal Enfieldem do Malibu (Kalifornia, USA), podziwiać piękne widoki nad oceanem. Gdy grzecznie czekał na czerwonym, jego życie totalnie się zmieniło. Gdy stał na czerwonym, z dramatycznym skutkiem uderzył w niego inny pojazd. Nagranie z wypadku już wielokrotnie obiegło internet:

Stephen grzecznie i w odpowiednim miejscu stał na czerwonym, czekając na skręt w lewo. Wtedy, nadjeżdżający z lewej strony, kierowca skradzionego auta przeleciał przez skrzyżowanie – także na czerwonym. Uderzył w szarego pickupa, który to z kolei staranował Stephena.

Kradziony pojazd uderzył w nasyp, stanął w płomieniach, kierowca zginął na miejscu. Kierowca pickupa wyszedł z tego z niewielkimi obrażeniami. Za to życie Stephena, motocyklisty, zawisło na włosku.

Na 30 dni po wypadku Stephen nagrał film, wraz ze zdjęciami z całego zdarzenia, w którym tłumaczy co tam się stało. Opowiada też, w jakim jest stanie oraz przekazuje podziękowania za pomoc.

Niemalże natychmiast iPhone wykrył wypadek i zadzwonił po służby ratownicze (oraz do kontaktów awaryjnych), co z pewnością pomogło uratować życie Stephena.

Levey natychmiast otrzymał pierwszą pomoc od osób postronnych, służby ratownicze przyjechały szybko, został przetransportowany śmigłowcem do szpitala, gdzie spędził 11 dni.

Levey jest niestety mocno poszkodowany. Na 30 dni po wypadku jeszcze nie wszystko zostało zdiagnozowane. Na tę chwilę wiadomo, że wśród obrażeń są: 9 złamanych żeber, zapadnięte płuco, strzaskane prawe ramię, pokiereszowana lewa noga i stopa, wiele zadrapań, cięć i siniaków. Do tego uraz psychiczny i fizyczny na całe życie. Ponadto wiele lat rehabilitacji psychicznej i fizycznej, aby odzyskać jakąkolwiek władzę nad ręką oraz móc chodzić bez pomocy. Jednak nigdy nie będzie już osobą, którą był przed wypadkiem – ale jest wdzięczny, że przeżył!

Jak sam Stephen podkreśla, jechał w pełnym i zamkniętym kasku, co (sugerując się zniszczeniami) z pewnością uratowało jego głowę.

Stephen dziękuje i za funkcję telefonu alarmowego w Apple, i służbom ratowniczym, i wszystkim którzy pomogli na miejscu, i wszystkim którzy pomogli w ciągu minionego miesiąca, a także wszystkim którzy dołożyli się do zrzutki na gofundme.

Skąd pomysł na zbiórkę funduszy? Stephen jest aktualnie w ogromnej dziurze finansowej, z której prawdopodobnie niełatwo będzie się wygrzebać. Ubezpieczyciel odmawia wypłat odszkodowania, a to dlatego, że samochód, który spowodował wypadek był skradziony, a kierowca zmarł w wypadku. Na wymianę lub naprawę motocykla z odszkodowania także nie ma co liczyć. W momencie pisania tego newsa, na zrzutce jest $82 085 z założonego celu $50 000.


Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany